Kotlet leje swoje żale, nikt się tym nie przejął wcale. Spam.

Paradoksalnie nie, ale macha sporo powtórzeń. Na hantlach 52 kg na wycisku, ale większe mamy gdzieś tam w schowku jakimś, bo właściciel chowa żeby podłogi nie niszczyć, wiosło podobnie, na skosie 110-130 kg wyciskanie na piersiowe. Młotki 20-25 kg itp. Ciężary spore, ale to nie jest trening w stylu Brancha Warrena czy Antka

A np widziałeś jak robi jaieś siady? Bo Łukasz kaźmierczak mówi, zę nie robi w ogóle siadów bo ma już nogi dobrze porobione i nie chce wiecej dlatego siadów zwykłych czy frontyów nie robi... A pamietam filmik jakiś jak ronie jest 10dni przed mrO i robi fronty w seriach z +200kg sztanga..

Widziałem suwnicę i hacki na maszynie- na hackach schodzi do samego dołu z naprawdę sporymi kilogramami. Na samych siadach nie widziałem, ale spokojnie 200-250 kg zostawia na sztandze, tylko nie wiem czy to były pełne, połówki czy ćwiartki.

Także siady na pewno są grane

Aha Dzieki za odpowiedź A Ty jak tam? zdrowiejesz coś?

No dzisiaj nie miałem chyba już jakiejś większej temperatury, cały dzień w dresie bluzie i szaliku. W weekend na pewno wracam na siłownię, pomyślę może jeszcze o środzie czy czwartku na rozruch.

Ogólnie wzięło mnie momentalnie po tym ociepleniu do +15 i spadku do -10. Na spokojnie się przejdę w lato do lekarza, bo może rzeczywiśćie będzie trzeba wyciąć migdałek

wiesz jak masz sie tak co chwile meczyć i wkvrwiać to na pewno trzeba coś z tym zrobić.

mnie tez zawsze chorowałem, ale tu w UK codziennie jem 1g wit c a gdy coś lapie to 2g co 12h. i działa,.

No wyobraź sobie, że ja codziennie jadłem od stycznia gram witaminy c PureWay z wapnem na noc plus przynajmniej kilogram warzyw itp itd. Plus cały styczeń z lutym probiotyk. Omega 3, itd.

Teraz od środy kiwi, kiszona kapusta, papryka, pomarańcze, sok z dzikiej róży- słowem spokojnie 2 gramy dzienne z naturalnej żywności wyjdzie.
Przekonuje mnie takie wyjaśnienie, że podczas przemarźnięcia wszystkie płyny ustrojowe lecą z obwodów do środka, żeby nie zamarznąć/ nie ochładzać organizmu. Dlatego w nosie nie ma krwi i limfy- bakterie i wirusy które tam żyją namnażają się- choroba.

I tak niestety kończy się załatwianie rzeczy na mieście. Pociesza mnie to, że to już chyba ostatni atak zimy i wreszcie się wykruję raz a porządnie.

Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2013-03-17 23:22:52

kvrwa mac co zsrobisz progres to choroba i znowu punkt wyjścia...

ja to mam to szczęście, że już od pewnego czasu z Hubertem współpracuje i choroby nie ma a forma z każdym tygodnie na duży plus.. bo sam to chvja robiłem..

No nie do końca- dietę trzymam, nawet jak mam gorączkę to wpycham w siebie kilogram mięsa... Spowalnia to progres i jest mały krok do tyłu, ale nie jest to pół roku w plecy, bez przesady.