Dzisiejszy trening:
Rozgrzewka 10 min orbitrek
Wyciskanie leżąc na ławce prostej – sama sztanga (nie wiem ile ona może ważyć)
2 x 15 powtórzeń
1 x 12
nie umiem nic dołożyć... mam strasznie słabe ręce. Cała sztanga mi "pływa" a tak chyba nie powinno być
Rozpiętki na ławce prostej
3 kg 2 x 15
4 kg 1 x 12
Wyciskanie hantli nad głowę na ławce skośnej do góry
4 kg 3x 15
Biceps nadchwytem na łamanej sztandze
Bez obciążenia ( nie mam pojęcia ile ten gryf może ważyć z 7kg?)
3 x 15
Triceps na bramie J
Obciążenie na linach
3 x 15
Brzuch – podciąganie kolan do tułowia
2 x 10
1 x 8
na koniec 20 min bieżni, szybki spacer przeplatany biegiem (x2)
Pewnie powiecie, że progresu brak... kurde mam strasznie słabe ręce. To dopiero drugi tydzień tego treningu. Dziś po nim jakoś tak mi słabo było i ręce się trzęsły. Dobrze, że miałam przy sobie truskawki i jabłko. Musiałam na chwilę usiąść.
Wiecie co faceci się dziwnie na mnie patrzą kiedy tarabanię się do ich koksowni na wolne ciężary... w sumie ćwiczę to co oni. Jedno jest fajne - żadna laska nic mi nie podbiera a Panowie chętni do ewentualnej pomocy
ale... znajomy dziś kiedy opowiadałam mu, że mam nowy trening w którym mam np martwy ciąg, przysiady ze sztangą czy wyciskanie leżąc mówi - chcesz być babochłop? Przecież fajnie wyglądasz a Ty ćwiczysz to co ja i nie będziesz wyglądać dobrze
Ręce opadają... Przecież nam nie jest tak łatwo nabrać mięśnia jak im. Szkoda gadać ale jakoś mi się tak przykro zrobiło. Niepotrzebnie prawda?
a idąc dalej to powiem Wam że ogarnia mnie lęk na to co mnie czeka jutro. Kiedy mam świadomość, że będę musiała zjeść to co niepewne i niekontrolowane przeze mnie. Rano zjem tylko śniadanie a potem na szkolenie - do 16 będę poza firmą no i tam będą przekąski (pewnie ciastka etc - oczywiście nie tknę) no i obiad... mam nadzieję że uda wyłowić mi się trochę mięsa no i warzyw ale... nie lubię tak i to chore myślenie się włącza, że nie trzymam się planu. Zawsze muszę mieć wszystko perfect. Taki schiz
Także nie wklejam michy na jutro bo nie wiem jak to będzie no i o której pójdę ćwiczyć - chyba późnym wieczorem. Na pewno zjem w domu śniadanie a potem postaram się by było czysto. Mam nadzieję że nie będzie najgorzej. Wezmę sobie do torebki jakieś orzechy chyba w razie czego Wieczorem wrzucę wypiskę z michy i treningu - jutro ćwiczę plecki.
Przepraszam, że smęcę - muszę
Zmieniony przez - moCCa w dniu 2012-03-27 19:40:03
"Należy się uczyć na błędach, a nie załamywać ręce!" I try
Moje zmagania http://www.sfd.pl/moCCa__dzienniczek_:_-t847822.html