evelineJak jakiś czas jadłaś takie jedzenie to Cię ciągnie. Pomysł z przygotowaniem posiłków wcześniej to dobry pomysł. No i powiedz ile Ty masz lat, że "pierogi czekają" a Ty bez własnego zdaniajak Ci mam powie zjedz pół blachy ciasta i litr lodów, bo się obrażę to też zjesz? Nie mówię, że od zjedzenia pierogów raz na jakiś czas kaktus na głowie wyrośnie, ale jeśli coś sobie założysz i chcesz trzymać to nie szukaj wymówek. Jak dla mnie to brak umiejętności pohamowania od słodyczy czy kukurydzianych płatków to również wymówka
![]()
Ja bym nie szukała na siłę zamienników, bo jak sobie wmówisz, że żurawina suszona zdrowa i jest lepsza od słodyczy to zjesz całą paczkę a to też nic dobrego. Uczymy się nowych nawyków cierpliwie![]()
Jeżeli chodzi o to, jak jem w domu - przyjeżdżam tu raz na jakiś czas, na krótki okres (teraz akurat na tydzień, zazwyczaj jest to jeden weekend), więc jeżeli tata nakupował rzeczy na obiad, chcąc dobrze, to nie skrzywię się i nie powiem "nie, bo...", tylko zjem i tyle. Jak przyjadę tu na dłużej, to oczywiste jest, że wprowadzę swoje własne nawyki, ale nie będę stroić fochów komuś, kto częściowo mnie utrzymuje i tyle. I nie, nikt mnie na litr lodów nie namawia, moi rodzice na szczęście są pod tym względem normalni i nie wciskają mi nic na siłę. Ale jeżeli w lodówce czeka masa (przykładowo) pierogów, to ja nie powiem, że mam to gdzieś, niech tata zje sam, ja chcę czegoś innego, bo wiem, że to było kupione specjalnie dla mnie.
Jeżeli chodzi o brak umiejętności pohamowania od słodyczy - chciałabym, żeby to była wymówka, nawet nie wiecie, jak bardzo bym tego chciała. Ale fakty są inne i długa droga przede mną. Ale walczę cierpliwie :)
Ok, czyli nie szukając zamienników na siłę, patrząc na moje zaburzenia, mam plan taki - nic mega restrykcyjnego, jeżeli już będę koniecznie "musiała" się na coś rzucić, to wybieram zdrowszą wersję i nie trzymam absolutnie żadnych zapasów. Poza tym przygotowuję posiłki z góry, trzymam się ich i zobaczymy, jakie będą efekty.
A jeśli chodzi o niejedzenie przegryzek - będę jeść przyzwoitej wielkości zbilansowane posiłki, nie będę ze sobą zabierać żadnych drobnych, żeby nie kusiło coś kupić. Dużo czasu na uczelni nie spędzam, więc śmiało mogę wychodzić po prostu po zjedzeniu czegoś i nie brać nic ze sobą (chodzę po prostu na jedne zajęcia na półtorej godziny, na uczelnię mam max pół godziny drogi, dlatego mogę sobie na to pozwolić). Jutro zrobię zdjęcia i wstawię, później będę Wam pisać, jak mi idzie.
Dziękuję za wszelką pomoc i wskazówki :)
2