BPL-GAntos098
co jest niby odwrotnie?
o czym piszesz o lekach refundowanych? bierzesz je, trwając w chorobie przewlekłej, organizm sobie z tym coraz słabiej radzi, w końcu masz już tego tyle, że żadna refundacja Ci nie pokrywa i wydajesz na kolejne medykamenty swoje pieniądze albo lepiej : bierzesz lek, organizm kapituluje i no niestety "amputacja nogi na NFZ albo prywatnie" ...
Tak widzę biznes, tylko ślepy tego chyba nie widzi. I to wielki biznes. Jeszcze nie słyszałem o osobie, której pomogły leki w chorobie przewlekłej - zwykle jest gorzej za przykład niech posłużą statyny i psychotropy
co odwrotnie ? myślisz że Państwo chce żeby ktoś chodził i korzystał ze świadczeń co generuje koszta ?
branża zdrowotna jak każda inna i jakość usługi się liczy będziesz dobry będziesz miał coraz więcej pacjentów
ja nie mówię o samej farmakoterapii, inna sprawa że tego często sami chorzy oczekują no bo najłatwiej wziąć tabletkę i oczekiwać że przejdzie
ile osoób np. z nadciśnieniem zmienia swój styl życia zaczyna się prawidłowo odżywiać , ruszać, zrzucić nadmiar kilogramów itd. ?
zdecydowana większość tego nie czy to z lenistwa czy łakomstwa
i co kardiolog o tym nie mówi ?
Utrzymując tą tezę : dobry lekarz ma wielu pacjentów - siłą rzeczy ma dla każdego coraz mniej czasu, o czym zresztą pisał autor dziennika ile mu zostało poświęcone na wizycie. Słaby to argument bardzo.
Mój jest taki: dobry lekarz nie ma pacjentów, którzy do niego wracają, bo ich wyleczył. Lekarz nie przedstawiciel farmaceutyków. Lekarz ma leczyć, nie przepisywać leki.
To jest istotna różnica.
O ile w przypadku chirurgii czy innych dziedzin współczesna medycyna dokonała kroku milowego, o tyle w chorobach przewlekłych - stoi w miejscu. Ciągle jest proponowane to samo, bo z tym jest taki problem, że np hormonów nie da się dotknąć, nikt nie rozcina komuś głowy jak ma depresję czy też nie kroi mu się trzustki w chorobie zwanej cukrzycą...a to są choroby nabyte, nie narodziliśmy się z nimi i nikt na starcie też nie nakazał nam brać psychotropów czy innych wyniszczających medykamentów. Wystarczy się zastanowić co sprawiło, że zachorowaliśmy, bo akurat choroba przewlekła to stan obronny organizmu byśmy całkiem nie zeszli z tego świata.
I jak ktoś pisze, że po lekach się źle czuje to to jest absolutnie niepodważalne, bo musiałby być chyba masochistą, żeby chcieć cierpieć. To chyba logiczne, tymczasem w gabinecie "zwiększymy dawki" LUB "przepiszemy co innego" - leczy to przyczynę? NIE.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że są schorzenia, które bez lekarstw się nie obejdą, ale są takie w których leki są absolutnie czymś zbędnym, napędzają jedynie statystykę i totalnie szkodzą.