W pracy mam młyn. Koleżanka zaszła w ciąże i poszła na zwolnienie lekarskie, więc zostałam sama ze swoimi i jej inwestycjami. Codziennie siedzę minimum godzinę dłużej. To i na studia nie ma póki co czasu. I tak ciągle nie dostałam odpowiedzi od dziekana o zgodzie na przeniesienie, więc w tym roku już odpuszczam, bo za dużo miałabym zaległości.
Trenuję 4 dni w tygodniu, miskę trzymam i staram się odpoczywać.
Termin wyjścia na scenę uległ przesunięciu ze względów zdrowotnych, a mianowicie problemów hormonalnych związanych z PCOS.
Z tego też powodu jestem pod opieką dietetyka - faftaq zarówno w kwestii żywienia jak i treningów, w końcu są to elementy ściśle ze sobą powiązane
Aktualnie miskę utrzymuję na poziomie zerowym, czyli: 1830kcal w DNT, 2230kcal w DT 1 i 3 oraz 2400kcal w DT 2 i 4