Trochę mnie tu nie było, ale w poszukiwaniu motywacyjnego kopa, czas na reaktywację.
Przez ten rok nabrałem kolejnego doświadczenia na temat rzeczy które mi nie służą, wróciłem z wagą na 3 cyfry (oczywiście masy bezmięśniowej) i doszedłem do wniosku, że tak dalej nie może być...
Dieta:
Początkowo miała wyglądać następująco:
DT (3x w tyg): 210B, 60T, 200W
DNT: 210B, 110T, 115W
Żródła makro są całkiem czyste, wyleciało wszelkie pieczywo, większość nabiału, najtłustsze mięsa. Co dokładnie jem, wyjdzie w trakcie relacji.
Na IF siedzę już ponad 1,5 roku, więc było oczywistym że przy dopiętej diecie pozostanę w tym trybie. Okno 11:30-20.
Niestety zaczęły się schody w DT, pod tytułem jak wcisnąć w siebie 200g czystych węgli. Zaczynając po treningu o 16:30, a kończąc o 20.
Szczególnie że testowałem niedawno wysokie tłuszcze (porażka jak dla mnie), a fanem ryżu i kaszy nigdy specjalnie nie byłem.
Uczę się dopiero szamać wysokie (jak dla mnie) ww. Z tego względu:
DT - zaczynam jeść od 7 rano, tak żeby do 15 nazbierać 100g ww, a resztę wpakować potreningowo.
DNT - tutaj standard, IF 11:30-20
Dopiero startuję z tą modyfikacją, powinno pomóc.
Trening:
Jak to u mnie, na siłkę jeszcze brak czasu, robię 3x w tygodniu obwody (10 przysiadów, 10 pompek, 10 wykroków na każdą nogę, 10 powtórzeń na barki z butelkami). 30 sekund przerwy między obwodami, obecnie robię ich 6. Na koniec 4x planki 15sek/15sek odpoczynek.
Suplementacja:
Cynamon cejloński 600mg 2x dziennie
Kurkuma i czarny pieprz 600mg+5mg 1x
Chrom 200mcg 1x
Berberyna 500mg 1x
Aspargin 1x
ALA 1g 1x
Ocet jabłkowy 10-15ml 2-3x (przed posiłkami z ww)
Tyle z założeń.