Bardziej odpowiadałem na zasadzie co robie u swoich klientów.
Druga sprawa jest taka że jakiekolwiek ładowania nie robie na zasadzie -> robi się płasko = podbijamy kcal(nie ważne już czy z normlanych produktów czy z syfu). Po prostu żeby dopalić do pewnego poziomu odtłuszczenia to niestety trzeba być przez jakiś czas płaski. Swoją drogą uważam że część gości z kategorii ciężkich nigdy sie nie docina bo właśnie psychicznie nie wytrzymuje tego momentu kiedy trzeba być płaskim.
A u swoich ładowania itp robie nie tyle dla psychiki w sensie samopoczucia tylko co po prostu z czasem trzeba. Przykład rok temu miedzy zawodami miałem okresy po 2tyg odstępów. Juz na pierwszych miałem życiówkę w kwestii dociecia. Po nich nie było opcji na podbicie kcal a trzymałem sie planu. Po 2tyg byłem chyba jeszcze bardziej suchy, ale juz zaczynałem robić sie zbyt płaski lekko zmalały. Kolejne 2tyg i dlaej forma susza, ale rozmiar uciekał, pękatość nie taka itd. Ja miałem w głowie lekką blokadę przed dodaenem kcal a mysle ze dobrze by mi wtedy to zrobiło.
Sprawa była prosta, długotrwały deficyt, forma juz była ostra, dupa w prążkach a ja nadal siedziałem na deficycie. Stąd powoli "uciekało" mnie.
Więc w podobnych sytuacjach nauczony tym co sam przeszedłem, wole nie których podładować. Oczywiście warunkiem tego jest dobra forma, odpowiedni czas na deficycie i ocena czy juz ten moment czy jeszcze przetrzymać.
W sumie Solaros ma racje bo to poniekąd tez kop dla psychiki z tym że dobry zawodnik ma psychikę skrzywioną w drugą stronę, w sensie ładują wręcz w ostateczności bo boją sie zepsuć formę. Przesada w którąkolwiek ze stron nie jest ok, ale z dwojga złego wole żeby ktoś był lekko płaski a w formie, lub pekaty i zalany.
Idąc dalej ładowanie przed zawodami czy też jedzenie właśnie po zawodach - tu jest tyle zmiennych że ciezko powiedziec co jest najlepszym wyjściem. Na pewno nie to co często widzę czyli gość wygląda na jeszcze dobre 5-6 tygodni wycinki, a ładuje śmieciami i nie ma nawet kontroli czego ile zaladował(mówie tu jeszcze o momencie przed wyjściem na scene). Po zawodach czeego, ile i jak długo mozna podjeść też zalezy od tego kiedy jest kolejny start, jaka byla forma, jak wyglądal ostatni tydzien przed zawodami itd. itp/
Czy po zawodach czy jem? niespecjalnie. KIedyś jadłem pierwsze hmm 2 sezony, kwestia tego czy mam kolejne starty na ogół jak mam srat i za 2tyg kolejny to jem z 1 dzien co chce potem dieta lub jesli jak w tym roku miałem w ciągu 9dni 3 wyjścia na scene to nie było miejsca na jakieś wyżerki.
Obecnie jakieś objadanie sie po zawodach nie wchodzi w grę i mało jest zawodników takich z górnej pólki co płyną mocno zjedzeniem, czy tez moze inaczej, nie tyle zawodników z górnej półko co z głową na karku.
Zawsze patrzyłem na weteranów, oni po zawodach szli kupowali sobie piwo, zamawiali 1 pizze lub obiad typu schabowy, ziemniaki i surówki. Dogryźli lodami lub czekoladą i tyle było z ich wyżerki.
Sam teraz mam najczesciej blok apetytu po zawodach(kiedys nie miałem), spowodowany miedzy innymi odwodnieniem. WIec nawet nie jestem w stanie duzo zjeść mimo ze na co dzien nie mam z tym problemów.
Ostre wyżerki są spotykane najczęsciej u juniorów, u ludzi mających poważne zaburzenia odzywiania a w swiecie kulturystyki i fitness tego na pęczki(kobiety szczególnie). Dochodza jeszcze potem zawodnicy którzy twierdzą że po zawodach trzeba sie zalać, ale to grupa zawodników ktora od kilku lat siedzi w tej samej kat. wagowej mimo ze rok rocznie robią "świniomasę" i nabierają po 15-20kg, a na scenie ich potem zostaje tyle co rok wczesniej, albo zawodnicy którzy takiej prawdziwej formy nigdy nie mieli