A więc: przed Świętami miałam ładne spadki w cm, w Święta pozwoliłam sobie na więcej węglowodanów, jakieś ciasto wpadło i takie tam. Wg mnie tragedii nie było. Po Świętach 4 dni miski i okres sylwestrowy (3 dni słodyczowe). Już po Świętach czułam że coś mi przybyło, a teraz to już jestem tego na 100% pewna. Nie wiem o co chodzi, ale czuje się jak pączek Na wagę boję się wejść, to samo z pomiarami. Dziś miska też była średnia bo przed okresem jestem i zjadłam więcej ryżu i owoców... Poradźcie co robić, czy trzymać się starych założeń i czekać aż mi spadnie to świąteczne sadło czy coś zmienić.. Źle się czuję sama za sobą, a w planach mam wesele i zależy mi żeby wyglądać lepiej
Napiszcie coś mądrego kochane
buziaki
impossible is nothing