No proszę, tak długo nic nie pisałam, a nie spadłam jeszcze na 2-gą stronę dzienników
Jeżeli chodzi o weekend, to było słaaabo
O czym niżej.
CZWARTEK 25.11.10
DIETA
Dzień niski ~1600 kcal
1. Mintaj z warzywami (z kolacji środowej, której nie zjadłam jednak)
2. Jabłko
3. Pierś z kurczaka i indyka, wafle ryżowe, pomidor, ogórek, kapusta pekińska, papryka czerwona, migdały
4. Pierś z kurczaka, warzywa chińskie, makaron dwujajeczny
5.
Serek wiejski, orzechy włoskie, rodzynki
Razem:
B 154
T 56
W 105
1545 kcal
___________________
PIĄTEK 26.11.10
DIETA
Dzień niski ~1600 kcal, ale wyszło inaczej...
1. Płatki owsiane, otręby pszenne, jajka, mleko 2%, pomidor, ogórek
2. Malutki kawałek tortu bananowego*
3. Sałatka -> makrela wędzona, kapusta pekińska, pomidor, ogórek, jogurt naturalny
###
TRENING
###
4. Łosoś pieczony w folii z warzywami (marchew, brokuły, kalafior), ryż brązowy
5. Serek wiejski
6. Mały kawałek tortu bananowego, wódka z sokiem kaktusowym**
BTW i kcal nieznane
___________________
*Co prawda jeszcze urodzin nie miałam, ale w piątek je świętowałam. Ten tort dostałam, więc wypadało mi go zjeść. Przyznam jednak, że po tak długim niejedzeniu słodkiego, ten tort był dla mnie zdecydowanie za słodki.
**Imprezowanie, więc chyba nie trzeba komentować...
___________________
TRENING
A. Trochę pomachałam na sucho, później dla wypróbowania z lekką sztangą i chyba już zaczynam wiedzieć o co chodzi. Zaczęłam dostrzegać różnicę między tym jak to robiłam wcześniej, a jak powinno być. Ale dla pewności, jak mi się uda, to jeszcze nagram filmik
Wiem, że będzie ciężko z utrzymaniem równowagi, etc., ale to jest chyba na tyle ważne ćwiczenie, że nie mogę tak po prostu z niego zrezygnować
Tak na marginesie, dochodzę do wniosku, że u mnie na siłowni albo się w ogóle nie robi przysiadów, albo się je robi źle, bo znowu podejrzałam innych kolesi, jak je robili i faktycznie technika kulała, więc nie jestem sama
B1. Tu już zrobiło się ciężko. Jakimś cudem udało mi się zrobić wszystkie powtórzenia w ostatniej serii, ale musiałam kilka porządnych wdechów i wydechów zrobić zanim mi się to udało
Już trochę zaczynam się bać sama robić to wyciskanie bez asekuracji
Ale o tyle dobre jest to, że ta sztanga nie jest aż taka ciężka, jak w przypadku panów.
C1. Tutaj zrobione zostały wszystkie powtórzenia, ale raczej z nie do końca wyprostowanymi nogami. Jest już cięęęężko
C2. Postanowiłam wziąć cięższy plaster, ale tak właściwie nie czułam zbyt dużej różnicy. Tutaj jednak sam ruch dużo robi.
Ogółem, kiepsko było z siłą. Już samo pójście na siłkę było dla mnie wyczynem, ale postanowiłam, że nie podaruję sobie. Aero trwało co prawda 20 minut, ale bez bicia się przyznaję, że było lekkie
___________________
SOBOTA 27.11.10
Leczenie kaca, a raczej całego organizmu, głównie żołądka
Miałam bardzo długo przerwę w piciu alko (nie liczę tutaj oczywiście tych chyba 3 razy, kiedy wypiłam trochę winka i 2 kieliszki wódki na urodzinach) i ewidentnie mój organizm nie dał rady. Nie zjadłam wczoraj nic, pić też nie mogłam, bo od razu wymiotowałam
Dopiero wieczorem wszystko przeszło i zjadłam tylko kisiel.
___________________
NIEDZIELA 28.11.10
Jeszcze nie do końca normalne posiłki, więc również nie liczę.
Póki co było to:
1. Płatki owsiane, banan, jogurt naturalny
2. Rosołek z makaronem dwujajecznym
3. Kawałek ciasta z przepisu lalus78
Myślę, że jeszcze zdecyduję się na łososia z warzywami i jeszcze jedną porcję rosołu, może serek wiejski, zobaczę
Jeszcze jedna sprawa - w piątek się zmierzyłam i chyba już teraz będę wiedziała w jakich miejscach dokładnie to robić i w jaki sposób
Tak więc wpisuję je poniżej i już teraz będę się do nich odnosić. Ale przy okazji zauważyłam, że chyba trochę (może minimalnie, ale zawsze
) z brzucha poszło
A dzisiaj, po wczorajszym całodniowym niejedzeniu, jak zobaczyłam swój brzuch, to stwierdziłam, że byłoby super, jakby taki był zawsze
no ale niestety, tak dobrze to nie jest
I jeszcze jedno. Według planu zostały mi 3 treningi do końca, więc czy po tych 3 będę miała ciągnąć ten plan dalej, czy lepiej zmienić??
No dobra, a teraz jak ktoś chce pokrzyczeć, to niech krzyczy