Ja już nie ma sił, ale nie zamierzam się poddać.
Ja przetestowałam na sobie różne metody. Próbowałam trzymać sterylną michę, aby nie kusić losu. Jednak to niestety powoduje w moim przypadku narastanie napięcia i wiem, że wybuch może nastąpić nagle, bez przyczyny. Muszę mieć ten mały luz
Ja w sumie problemy z jedzeniem mam od dziesięciu lat. Zaczęło się od zachowań anorektycznych a przeszło w kompulsy. Gdy miałam 18/19 lat, to przeszłam pierwszą terapię i nauczyłam się jeść normalnie. Podstawą był zakaz stosowania diet - miałam jeść WSZYSTKO tylko w normalnych ilościach. Pamiętam zakaz jedzenia produktow "light" Przez kilka lat miałam spokój, nie byłam wtedy jakoś szczególnie szczupła, ale szczuplejsza niż dziś bez żadnych treningów i diet. Problemu jedzenia nie było.
W międzyczasie przeszłam depresję i miałam jakieś tam problemy ze sobą, ale bez objawów w postaci objadania się.
Potem zaczęłam chodzić na aerobik - dla zdrowia, nie po to, aby schudnąć.
Ćwiczenia bardzo mnie wciągnęły, więc chciałam spróbować siłowni, a tam trener "To co? Odchudzamy się?". No więc ja postanowiłam, że wykorzystam sytuację, że może warto zmienić swoje ciało. Zaczęłam jeść coraz mniej i pojawiły się napady. Utyłam. Znowu terapie, lekarze, leki, zaburzenia hormonalne...
Potem trafiłam na sfd i udało mi się sporo schudnąć. Trochę to trzymałam, ale znowu nawiedziły mnie kompulsy i utyłam. I to trwa do dziś - co schudnę, to znowu przytyję, ale oczywiście z jojo... Ja nie wiem, czy ja się kiedyś z tego wygrzebię
No to się rozpisałam
Dobrze, że jutro jest nowy dzień
Kolejny dzień stresujący. Taki będzie też cały kolejny tydzień.
Jutro planuję iść na siłkę, ale oczywiście będzie mi wstyd, bo mam wrażenie, że już widać po mnie, że się objadłam
Zmieniony przez - meraviglia w dniu 2010-09-08 22:21:00
Meraviglia!