SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Emygranty nieudaczniki- Spam Post %-)

temat działu:

Polacy za granicą

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 178952

Ankieta

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
co do konopii, nie twierdzę że każdemu odwali, bo niektózy palą całe życie i nic, to widziałem kolesi którzy byli z***ami a jak zaczęli palić zrobili się z nich *****e do kwadratu, jaranie z każdym w mieście, średnia w szkole o 2 stopnie w dół, eksperymenty na twardszym dragu, nieskończone studia, nie każdy tak skończył, bo niektórzy aż tak się fantazji nie dali ponieść, ale niektórzy dostali na tym po tyłkach, więc wolałbym żeby moej dzieci tego nie tykały
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 40 Napisanych postów 8194 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 21398
naduzywanie jakiejkolwiek uzywki nie prowadzi do niczego dobrego. Pilem keidys 5 kaw z 4 lyzeczek dziennie + 2 litry energy drinkow. Zaufaj mi od codzienniego palenia ziola sie czulem lepije niz po kilku miesiacach tkaiej terapii.

""JEszcze raz alk to alk! " może nie do końca, ale niektórych fascynacji drogimi alkoholami nie podzielam, i np nikt mi nie wmówi że burbon z lodem jest smaczny "

zadne alkohole poza wodka i piwem mi generalnie nie smakuja! I to tez sadze ze z piciem wodki to bardziej lubie jako forme socjalizacji niz sam smak. Chociaz nie moge powiedziec zebym smaku nie docenial. Nie pijam perfum i tyle. Whiskey, szampany, burbony, koniaki, irish creamy do smieci. Wina i cidery do zaakceptowania jak sie nie ma czym zeszmacic, ale zebym to pil dla smaku to musialbym na glowe upasc.

“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 56 Napisanych postów 6275 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 37332
Primo:


dziś poszedłem do tekeawaya, zamówiłem krewetki (king prawn) w grzybach, kaczkę w grzybach, wołowinę z pędami bambusa, kurczaka w panierce i ryż, zapłaciłem 17 funtów za solidne porcje (we 4rech się najedliśmy i jeszcze zostało), czy jestem chamem? czy krewetki były mniej krewetkowate? czy kaczka była mniej kacza? płaciłem (płaciłem sam, bo mam penisa) 4-8x drożej w restauracjach za takie same jedzenie i smakowało tak samo, różnica tkwi w sposobie podania i obsługi, plus wyglądzie lokalu


Wiec po prostu nie byles w restauracji, tylko w lokalu ktory udaje restauracje i tam jak pisze Leyus doplaca sie za to ze ktos ci zarcie poda na bialym obrusie. Takich miejsc jest sporo, ale nie maja nic wspolnego z restauracjami.
Ja nie jestem zadnym smobem, pol roku podrozowalismy z zona na budzecie marnych 10 tys euro przez 8 roznych krajow, 80% czasu jedzac na rynkach z miejscowymi, jezeli chodzi o Azje to czesto wrecz wole tam zjesc na plastiku niz w restauracji, bo po prostu tamte zarcie jest genialne, a atmosfera autentyczna i niezastapiona
Ale caly czas nie o to idzie, restauracje nie podaja ci tego samego co take-away, owszem jadlem kaczke w restauracji francuskiej i smiem powiedziec ze jest bardziej kacza od tego co dostaje sie w take-awayu, zjedzcie kiedys po prostu w czyms co jest restauracja, a nie tylko sie tak nazywa to zrozumiecie o czym mowa, bo inaczej to jest rozmowa ze slepym o kolorach.

Secundo:

THC - nie znam niestety zadnego przykladu ludzi, ktorzy po naduzywaniu tego srodka (w sensie kopcenie od rana do wieczora przez okres np 3 lat) nie zamieniali sie w lekkie emocjonalno-intelektualne warzywka. Problem nie tkwi w samej subtancji, ale w ludzkiej psychice, ja sam jaralem 3 lata dzien w dzien, ale robilem to tylko wieczorami - jednego dnia jednak nadszedl przelom i od tego czasu pale doslownie pare razy do roku. W okresie tego jarania codziennego jarania funckojnowalem normalnie (bo dla mnie jak pisalem bylo nie do przyjecia palenie o innej porze niz wieczor, chyba ze to byla jakas wycieczka w fajne miejsce), ale jednak nie rozwijalem sie. O ile na samym poczatku przygody z thc bylo to inspirujace (mialem po tym pomysly na rozne rzeczy, w tym na rozne formy arytystyczno-literackie jakie pozniej realizowalem), po pewnym czasie stalo sie rutyna i nie przynosilo doslownie nic.
Wazne jednak jest ze po 3 latach bylem w stanie odstawic to bez najmniejszego problemu (kilka nocy z zaburzonym snem prze pierwszy tydzien, w ktorych pomoglem sobie zapijajac problem ), czy mozna to powiedziec o jakimkolwiek innym srodku? 3 lata na alkohou? Nikotyna? Nie mowiac o crackach, speedach ktore podawane przez taki czas moga skierowac delikwenta juz tylko do szpitala psychiatrycznego.
THC jest wiec najlagodniejsza uzywka, problem lezy w tym ze ludzie jej naduzywaja i nie potrafia sobie racjonalnie dawkowac, zwlaszcza ludzie (przykald znajomych z dublina) ktorzy nie maja za duzych perspektyw, maja chvjowa prace itd. Wiec jaraja jak smoki, thc sluzy im za psychiczny panadol, tylko ze problemow nie likwiduje, a maskuje - zjarasz sie i wydaje ci sie ze jest ok, jednak nie jest - po tym pojawia sie depresja i inne zaburzenia, wiec warunki srodowiskowe sprawiaja ze jaranie mozna byc niebezpieczne.
Natomiast jezeli ktos ma jasne okreslona droga w zyciu, rozwija sie itd. to ze zaraja od czasu do czasu z wieczora w zaden negatywny sposob na niego nie wplynie, moim zdaniem wplynie wrecz tylko pozytywnie.

Ostateczny wniosek, wypowiedziany tez na koncu fimu, to ze ktos moze naduzywac pewnych rzeczy nie jest wystarczajacy do ich prohibicji i kryminalizacji, w ten sposob powinno sie z polek sklepowych usunac wszystkie slodyczne, pozamykac macdonaldy itd. bo one stanowia wiekszosc problemow zdrowotnych takich krajow jak uk, usa, czy kanada, a nie thc. Wiec to czysta hipokryzja, nie mowiac o tym jakie podziemie sie z tego tworzy i jak duzo niektorzy zarabiaja na prohibicji - pieknie pokazane w tym filmie, co tworzy nieporporcjonalne problemy spoleczne w porownaniu do tych jakie mogloby sie pojawic po legalizacji. (o ile w ogole jakies nowe by sie pojawilo, bo co rowniez zostalo wykazane prohibicja wcale nie ma wplywu na ilosc uzytkownikow)

A co do tego ze wolalbys zeby Twoje dzieci tego nie tykaly Mariusz to twoje w tym zadanie, a nie panstwa. Podobnie jak nie chcesz ich wychowac na chipsach i kebabach, tylko normalnym zarciu. Nie powiesz przeciez ze nalezy zdelegalizowac chipsy, bo nie chcesz zeby twoje dzieci zarly to swinstwo, prawda?


Zmieniony przez - Scorpio93 w dniu 2010-08-18 04:29:02
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 653 Wiek 41 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 3774
Mariuszku_1979 :) nie płacę za wiele rzeczy, za dom, za mieszkanie, za samochód, za paliwo, za taksówki, za przeloty w biznes klasie, za obiady w super restauracjach, bo po prostu mam dobra pracę i wszystkie te koszty pokrywa mi firma :)
A jak już idę prywatnie na kolacje z moim chłopakiem to ze zwykłego gentelmeńskiego zwyczaju nie pozwala mi płacić (płaci oczywiście - jego firma ). Jak już dorośniesz to się dowiesz, że ludzie maja karty kredytowe na wydatki tzw reprezentacyjne.
I wcale nie odbiera mi to przyjemności korzystania z tego. Bo to ja chodziłam do szkoły i mam wycięte z życiorysu 5 lat, bo sama znalazłam prace i sama sobie wynegocjowałam kontrakt.


Zmieniony przez - _Ayla_ w dniu 2010-08-18 08:14:17

cel => DOSKONAŁOŚĆ
środek => WYTRWAŁOŚĆ

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Scorpio93 "Wiec po prostu nie byles w restauracji, tylko w lokalu ktory udaje restauracje" a gdzie tam pisze że takeaway to restauracja?
poza tym to jaka jest Twoja definicja restauracji? lokal w którym zbierają się nadente bufony, robi się ludzi w balona a marża to 10000%? ogarnij się

"A co do tego ze wolalbys zeby Twoje dzieci tego nie tykaly Mariusz to twoje w tym zadanie, a nie panstwa."
wiem

_Ayla_
"Jak już dorośniesz to się dowiesz, że ludzie maja karty kredytowe na wydatki tzw reprezentacyjne. .......Bo to ja chodziłam do szkoły i mam wycięte z życiorysu 5 lat, bo sama znalazłam prace i sama sobie wynegocjowałam kontrakt. "
i bardzo się cieszę, tylko jakim prawem oceniasz mnie negatywnie bo nie lubię szampana, albo że jem tam gdzie Twój zmanierowany paryski nosek się marszczy?
żyj swoim życiem
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 56 Napisanych postów 6275 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 37332
Jak bys sie wczytal w 4 posty obok to bys zrozumial co jest restauacja, a co karczma z bialym obrusem. Wiec sie nie spinaj, wasze (twoje i Leyusa) fantazje ze restauracja to miejsca dla "nadetych bufonow" to po prostu zwykle brednie
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
restauracja z Twoich snów to jest miejsce dla nadętych bufonów
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 56 Napisanych postów 6275 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 37332
Nie wiem o czym ty bredzisz chlopie Albo przeczytaj to co napisalem, przeczytaj jakie mam gusta zywieniowe, doswiadczenia, gdzie zazwyczaj jadam / gdzie jadlem, albo sie po prostu nie udzielaj o "moich snach", bo pojecia o nich nie masz.
A Ayla sie odgryzla za to, ze skomentowales jej "zarcie na krzywego ryja", jakos nie zauwazylem zeby gdziekolwiek negatywnie ocenila chocby McDonalda o ktorym namietnie pisal Leyus, jedynym ktory cos tutaj ocenia w temacie jestem ja, wiec pretensje do mnie prosze
I to oceniam tylko pod wzgledem jakosciowym, m.in. takim ze zarcie w restauracji jest po prostu lepsze niz u chinczyka z take-awayu (co w ogole chyba nie powinno byc przedmiotem dyskusji, bo to jest oczywiste)

Poza tym dla chlopa w Boliwii moze byc dziwne to, ze ktos myje rece zanim siadzie do stolu, nie zlopie wody prosto z brudnej kaluzy, tylko pije sobie burzujska butelkowana, przeciez jak ludzie jedza przy stole to normalnie banda gringos bufonow, jeszcze nie daj boze przypraw uzywaja, przeciez zarcie to 3 tortille, torche fasoli i kurczak, wszystko rzucone mate na glebie, tak bylo od wiek wiekow, amen, a te biale bufony to przeciez dewiacja i w ogole wynalazek szatana

Zmieniony przez - Scorpio93 w dniu 2010-08-18 09:37:59
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
dobra, nie chce mi się ciągnąć tematu, pozdro
lokal gdzie za posiłek za dwóch z lampką wina płacę 60 Funtów to speluna - zadowolone?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 56 Napisanych postów 6275 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 37332
Mariusz nic nie pisalem o spelunie, specjalnie wkleilem twoj cytat i pod tym napisale, ze nie jadles w pradziwej restauracji.
Wkleje to jeszcze raz dla jasnosci;

dziśposzedłem do tekeawaya, zamówiłem krewetki (king prawn) w grzybach, kaczkę w grzybach, wołowinę z pędami bambusa, kurczaka w panierce i ryż, zapłaciłem 17 funtów za solidne porcje (we 4rech się najedliśmy i jeszcze zostało), czy jestem chamem? czy krewetki były mniej krewetkowate? czy kaczka była mniej kacza? płaciłem (płaciłem sam, bo mam penisa) 4-8x drożej w restauracjach za takie same jedzenie i smakowało tak samo, różnica tkwi w sposobie podania i obsługi, plus wyglądzie lokalu


Teraz nawet pogrubilem. Z tego wywnioskowalem to co napisalem, ze jadales po prostu w knajpach z bialym obrusem, mi tez sie nie raz zdarzylo na takie trafic, gdzie tandorii take-away byl lepszym wydarzeniem kulinarnym i kosztowal 4 razy mniej.
Zdarzylo mi sie rowniez jest w pradziwych restauracjach i w zaden sposob nie mozna porownac smaku i sposobu przyrzadzenia potrawy w takim miejscu z kaczka z take-awaya.
Moj wniosek ze nie jadles w prawdziwej restauracji poparty jest Twoimi wlasnymi slowami, a nie tym ze chce Ci cos wmowic, albo Cie obrazic jak to odbierasz.



Zmieniony przez - Scorpio93 w dniu 2010-08-18 09:52:45
Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

Oboz szkoleniowy bjj i mma w Tajlandji...

Następny temat

wycofany mandat

WHEY premium