Zapasy, BJJ i judo -trenuj ciężko a na pewno Ci się udo ;-D

Oho, to już teraz nie szuka sie dziadków w Wehrmachcie?

Queblo ja sam się przyznaję, że kiedyś pytałem się jak ćwiczyć żeby nauczyć się podciągać na drążku a teraz się mądrzę w treningu, ale już się nauczyłem

Saida

Queblo- moim zdaniem już sobie odpowiedziałeś sam na pytanie, które zadałeś. Nie pakuję się w kłopoty, raczej nie przyciagam niebezpieczeństw- wiec i kastet jest nieużywany(nówka funkiel, czarniutki, lakierowny czarny nie śmigany ). Ale co będzie w sytuacji gdy już nijak nie uda sie uniknąc niebezpieczeństwa? Albo ja będę roślinką, albo ktoś inny. I sorry- mimo, że wiem, że za posiadanie można mieć problemy- wolę go mieć niż nie mieć w krytycznym momencie. Pewnie nigdy go nie użyję, ale jakoś bezpieczniej się czuję. A tego, że zostanę skontrolowany itp raczej sie nie boję Sprawiedliwi maja mocny sen
Więc uwierz mi, ze nie ma antynomii w moim postępowaiu- żadko cokolwiek robie bez przemyślenia

Swoją drogą męczący dzień miałem... najpierw 300km trasy, potem oglądałem samochód(stary niemiecki rupieć jak się okazało), teraz poodwoziłem znajomych z imprezy jako szofer... A zaraz siadam do psychologii..

Nie pakuję się w kłopoty, raczej nie przyciagam niebezpieczeństw- wiec i kastet jest nieużywany(nówka funkiel, czarniutki, lakierowny czarny nie śmigany ). Ale co będzie w sytuacji gdy już nijak nie uda sie uniknąc niebezpieczeństwa? Albo ja będę roślinką, albo ktoś inny. I sorry- mimo, że wiem, że za posiadanie można mieć problemy- wolę go mieć niż nie mieć w krytycznym momencie.

z takim nastawieniem to polecam uzbroić się w kałacha. Dużo lepszy i też nielegalny...skoro już miałbym beknąc za jakiś nielegalny sprzęt to lepiej za jakiś porządny

A tego, że zostanę skontrolowany itp raczej sie nie boję Sprawiedliwi maja mocny sen

prewencja nie jest wyznacznikiem sprawiedliwosci,wiec kieruje się własnymi drogami

Więc uwierz mi, ze nie ma antynomii w moim postępowaiu- żadko cokolwiek robie bez przemyślenia

ja nie twierdze ze robisz coś bez zastanowienia się,zaintrygował mnie tylko wybór kastetu,bo to dla mnie akurat jest jeden z gorszych wyborów

Beknąć? Może się nie znam, ale kałacha nie schowasz pod kurtkę (nie licząc AKsu 74) a kastet możesz schować w kazdej kieszeni. Pozatym tachać kałacha ciagle ze soba to może być meczące.

Odpowiedz mi prosze na proste pytanie: wolałbyś przyładować komus z kastetu w "ostatecznej ostateczności", czy stracić wszystkie zęby, miec połamane kości, lub co gorsza uszkodzony kręgosłup? Ja wybieram tę pierwszą opcję. Albo inaczej- nie wybieram zadnej z powyższych- bo mam w głowie ułożone tak, by nie musiec wybierać. Jednak w ostateczności wybrałbym własnie pierwszą opcję.
Dla Ciebie jeden z gorszych wyborów- dla mnie jeden z lepszych. I może wykażę lekko anarchiczne podeście- mało mnie obchodzi co mówi prawo tutaj- prawo myli sie w wielu sprawach.

wiesz co,chodze po ulicach kompletnie nieuzbrojony,nie mam noża(kiedyś nosiłem,ale przejrzałem że nie ma sensu),nie mam kastetów,batonów,broni...zaczepiali mnie i ja sam zaczepiałem innych jak się napiłem i jakoś żyje,kręgosłup mam cały,nie miałem nigdy nic złamanego,a zęba nie ma jednego(mam coś a'la ząb) ale to nie z powodu bójki a po prostu kanałówke miałem robioną.
A czy tak naprawde kastet Ci coś da? To nie jest aż tak efektywna broń bo:
-jeśli ktoś Cie zaatakuje z zaskoczenia to i tak nie zdążysz go zapewne wyjąć z kieszeni
-jeśli rywali będzie wiecej jak 1-2 to i tak Cie przekopią
-jeśli trafi Ci się "solówka" to mająć jakieś umiejętności zapewne i tak poradzisz sobie bez kastetu

Ale dodałbym element psychologiczny-pewniej się czuję. Pozatym gadżety noszę w miejscach skad moje je w 3s wyciąnąć.
"zaczepiali mnie i ja sam zaczepiałem innych jak się napiłem i jakoś żyje,kręgosłup mam cały,nie miałem nigdy nic złamanego,a zęba nie ma jednego(mam coś a'la ząb) ale to nie z powodu bójki a po prostu kanałówke miałem robioną.
" - ja nawet nie piję I nie zaczepiam innych.. nieładnie... Ale co do tego, że nie miałeś takiej syt nie przemawia do mnie. Wytłumacz mi dlaczego ludzie normalnie na codzień nie chodza w kaskach? Bo z reguły nic im na głowę nie spadnie- poza ptasią kupą.. Ale kilka razy w roku słyszy się jak cegłówka z dachu zrobiła komuś bardzo poważne kuku.
-jesli ktoś przyłoży mi z zaskoczenia- masz rację.
-jesli bedzie ich więcej niż 1-2- masz rację
-solówka- masz rację, chociaz z solówek to juz dawno temu wyrosłem.
Ale są też inne sytuacje i każdej sytuacji zagrożnenia nie można podciagnąć pod te 3 ww.


edit: "wiesz co,chodze po ulicach kompletnie nieuzbrojony"- moze się nieprecyzyjnie wyraziłem- ja też nie chodze non stop uzbrojony i gotowy do ataku. Gadżety noszę jak wiem, że istnieje dużo większe prawdopodobieństwo problemów niż gdzieś indziej.

Zmieniony przez - avic w dniu 2009-06-13 02:26:07

cześć i czołem wpadłam tylko sie przywitać, żebyście o mnie nie zapomnieli

a ja sobie będę spokojnie żył i czekał aż Cię psy przytną
ew jak skopie Cię grupka dresów za 'niesportowe zachowanie'

to żadna pomoc a może tylko przysporzyć kłopotów

poza tym nie rozumiem podejścia: chcesz ustrzec się wszystkich niebezpieczeństw i ciągle chodzić w kasku jeśli przechodzisz koło budowy?
nie dość że męczące to nieefektywne i psuje radość życia

ach ... te wszystkie łyse niespodzianki

pamiętamy wiewiórzastego zwierza


Zmieniony przez - Saddath w dniu 2009-06-13 10:16:28

Wita