Out of Control...

Dzieciaków? Nie, większość moich uczniów jest starsza ode mnie. Ten też.
A co do żonki, to po prostu miała szczęście.
Córa wiadomo - nauka od najmłodszych lat, oczywiście przez zabawę. Czekam, aż druga podrośnie na tyle, żeby do nas dołączyła

Slowo uczeń kojarzy mi się z łebkami i dlatego tak napisałem sorki
A spam post żeczywiście się rozwinął

Wilk-moze Ty lepiej zapisz dzieciaki na Aikido, co? Wyobrazasz sobie co bedzie, gdy podrosną do wieku "randkowego", wyposażone w zestaw śmiertelnych technik Krav Maga? Ty juz bedziesz miał swoje lata...

-Khe, khe, za moich czasów niewyobrażalne było, by dziewczyna umawiała się z adeptem tsunami...
-A właśnie, że Piotrek/Marek/Tomek/itp jest w porządku, ma 7 dan po 3 miesiącach treningu i ide z nim na randkę tato!

Córeczka zrobi obrotówkę-łup! I bedziesz sie stary zbierał z ziemi bez zębów...

A po Aikido najwyzej zlamie Ci nadgarstek...

Tak na poważnie to myślę o Judo. Starsza ma prawie 5 lat, chyba mogłaby już zacząć. Tym bardziej, że chce i lubi

Judo - fajny styl, a jak kiedyś byłem na obozie Thaia to z nami byli Judocy i jak mieli chrzest to było prze***anie zrobili jakąś zupe i każdy tam napluł, powżucaliśmy pająki, trawe itd. (my im pomagaliśmy w tym, jeżeli ktoś wie o co chodzi to POZDRO dla nich) ja się napiłem tej zupy żeby sprobować - bleeeeeeeeeeeeeeeee do dzić czuje ten smak w ustach .

Judo to świetny wybór Dzieciaki moich znajomych chodzą na Judo, kilku kumpli też w szczenięcym wieku miało takie treningi. Poprawia warunki fizyczne, uczy przydatnych rzeczy (współczuje kolegom tych młodych, oj współczuje ) i zapoznaje z współzawodnictwem. Sam pewnie swoje latorośle (potencjalne-chwilo ich nie posiadam, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo ) pośle na Judo, jesli sekcji Aikido z uprawnieniami do nauczania dzieci nie bedzie w okolicy.

No, właśnie poruszyłeś ważną kwestię - poziom sekcji (trenera). Na pewno nie dam swoich dzieciaków komuś niedouczonemu ani nieodpowiedzialnemu...

Tamci trenerzy Judo mieli czarne pasy i byli z Wodzisławia Jak się skończył Chrzest t była za***ista zadyma siedzieliśmy w nocy pod gankiem to było po chrzcie tych Judoków i oni mówią tak:
My jesteśmy twardzi a Thaiowie są jak kupa (czy jakoś tak)
a my: smaczna była zupa
Oni - jak kupa
My - Jesteście ciency jak siki pajaka
Oni - coś po chińsku (ale wiem o co biegało, bo to były liczby Szi go ro chacz itd)

Zaczeli na nas biec, a Ci trenerzy (Judoków się śmiali) my stoimy tawrdziele i zaczeliśmy walke w parterze (tak dla zabawy0 i kolega odemnie z klubu przez przypadek znokautował Judoge ale fajnie było, potem mieliśmy grila i nigdy tego niezapomne.

Nauczanie dzieciaków jest bardzo skomplikowane-raz, że trzeba mieć specjalne uprawnienia(nie znam szczegolow-ale u mnie w sekcji na koło 10 osob ze stopniami mistrzowskimi-nie ma ani jednego instruktora ktory moglby prowadzic zajecia z dziecmi). Dwa-trzeba miec charyzme-bo inaczej dzieci wlezą Ci na glowe Trzy-trzeba umiec ustawić program treningu pod dzieci. Z jednej strony dzieciaki mają uzdolnienia do zupelnie innych cwiczen (znam instruktora Aikido który prowadzi grupe dziecięcą-mówił, że np o ile dorosły szybko łapie przewroty w przód-a w tył trudniej, bo sie troche boi-o tyle dzieci-odwrotnie! W tył śmigają bez strachu-a w przód muszą się dłużej uczyć) a z drugiej-trzeba umiec dobrac techniki, którymi nie zrobią sobie nawzajem krzywdy(ani kolegom w szkole)-wiec na Aikido uczy sie ich głownie rzutów(które są stosunkowo trudne-wiec jest niewielkie ryzyko że dzieciak po paru treningach ich użyje w zabawie)-a unika sie dzwigni(bo te można zrozumiec błyskawicznie-a są cholernie niebezpieczne jeśli sie nie uważa). Tak wiec-dobra sekcja, najlepiej renomowana. Z Judo jest o tyle łatwiej-że sekcje są nastawione na szukanie potencjalnych przyszlych czempionów-mają ustalony, sprawdzony program i doświadczonych instruktorow.

ALe mnie olewacie - hehehhehe