Zrobiłam sobie fotki przed redukcją i wyzwaniem noworocznym, więc sobie zrobię przy okazji podsumowanie. Takie mini podsumowanie roku, bo się jakoś specjalnie do tego nie przygotowałam :D
Zeszły rok rozpoczęłam od redukcji, która przez początek pandemii się rozeszła po kościach. To była
pierwsza redukcja po drugiej ciąży. Potem w maju zaczęłam drugą. Tym razem wykupiłam sobie jadłospis na bediet. Na tamten moment to było dla mnie ok, bo nie miałam zapasów energii na układanie sobie diety. Jednak minimalna ilość posiłków tam to 4, więc nie przedłużałam i wróciłam do swojego IF. W sumie na IF z przerwami jestem już rok i mogę powiedzieć, że weszło mi w krew. W dni kiedy mam wolne nie stosuję zazwyczaj, bo jakoś mi dziwnie z dziećmi nie usiąść do stołu choć czasem piję tylko kawę.
Po zakończonej redukcji nr 2 wrzuciłam na luz i trochę za dużo mi na wagę wróciło i zmotywowało mnie to do wypróbowania diety ketogennej na którą czaiłam się od czasu pierwszej ciąży... Nadwyżka trochę zleciała a ja czuję się bardzo dobrze. Na razie jem w okolicy zera kalorycznego. Tydzień przed świętami i w święta jadłam trochę więcej ww więc muszę znowu zrobić adaptację, bo nie jestem w ketozie (sprawdzone paskami). Na ten moment życia bardzo odpowiada mi takie jedzenie, więc się tego trzymam.
Treningowo było bardzo różnie. Wiadomo, jaka była sytuacja. Jednak cały rok te 3 treningi w tygodniu starałam się robić. Czasem jednak były tylko 2. Wróciłam praktycznie do ciężarów sprzed ciąż. Nie wiem czy to kwestia osłabienia porodami czy większej świadomości ciała ale jednak czasem czuję że brzuch nie trzyma tak jakbym chciała. Cieszę się, że w tym roku pojawiło się sporo pracy nad mobilnością. We wrześniu wróciłam na pole dance ale tylko raz w tygodniu. Bardziej intensywnie wygląda również sezon morsowania.
Na tabelce widać, że w porównaniu do końca redu kg poszły w górę, ale cm w miarę stabilnie. Dziwna rzecz się dzieje z tyłkiem bo ja tam nigdy nie tyłam :P Ale nie narzekam. Fotki porównawcze, bardzo mnie cieszą, bo praktycznie nie widać różnicy.Najgorzej wygląda tył ciała, ale też biorę pod uwagę rodzaj bielizny i to, że zdjęcia są na totalnym luzie. Ale jestem zadowolona, że na luzie i wysokich kcal udało się utrzymać ten stan.
Z celów na ten rok miałam redukcję do 70 kg- nie wyszło. Drugi to powrót do stania na głowie- to się udało osiągnąć. O rurce w tym roku nawet nie marzyłam :D
Rok zwariowany wiadomo. Dzieci powoli robią się mniej wymagające, ale myślę, że jeszcze z pół roku humorów i histerii Małego trzeba wytrzymać :P Teraz znowu nowe wyzwania. Zmiana pracy i co za tym idzie trybu pracy, bo praca tylko w biurze w konkretnych godzinach a nie elastycznie jak do tej pory. Ale powinno być dobrze.
Nowy Rok, kolejna redukcja i Pewnie nowe cele będą w nowym dzienniku :D
Zmieniony przez - paula.cw w dniu 2020-12-30 11:36:37