W pracy dużo się dzieje. Do tego pracę zmieniam. Składanie wypowiedzenia teraz nie było łatwe. I jakoś nie potrafię się do końca cieszyć. Jeszcze w między czasie dostałam odpowiedź na ofertę, która mnie wręcz zafascynowała i czułam się dumna, że przeszłam do drugiego etapu.
W bloku miałam mała gownoburze. Napiszę tutaj Wam żeby nigdy nie oceniać po poszlakach. W czwartek na naszej blokowej grupie afera bo ktoś worki z rozwalona skoszona trawa zostawił w windzie i już masa obelg itp że ktoś jest syfiarz itd. Po czym ktoś dzwoni do nas do drzwi i sąsiadki, że to nasze. A ja mówię że nie. No ale widać że trawa koszona. No tak ale o jakieś 2 tygodnie wcześniej. Zamknęłam i tak zaczęłam myśleć. Sąsiedzi też nie mają świeżo skoszonej trawy. Wiecie to są dosłownie 4 ogródki więc widać. Poszłam zobaczyć ta trawę i widzę że są liście z drzew a u nas drzew brak więc piszę jak wygląda sytuacja. I że może ktoś miał durny pomysł na psikus. To mnie jeszcze zjechały baby, że mnie fantazja poniosła i to niemożliwe. Ja się zdenerwowałam, bo nie lubię jak ktoś mi zarzuca coś czego nie zrobiłam. Sprawa się w ogóle jakoś absurdalnie rozdmuchała. Po czym rano dzwoni mąż do administracji czy się nagrało może. I się okazało, że rzeczywiście ktoś przyniósł... Oczywiście nikt nie przeprosił.
W rodzinie ktroche niefajnych chorób. Mnoży się tego coraz więcej. Do tego absurdalna sytuacja w kraju dotyczącą i pandemii i kobiet.
W żłobku mamy przypadek korony ale jak na razie nikt się nie poczuł do mądrego (może tylko moim zdaniem) działania. Żłobek czynny, kwarantanny brak więc sobie sami robicimy, tylko jak to zrobić żeby ktoś kto muso pracować pracować nie musiał bez oficjalnej kwarantanny...
Ah no tak się zebrało. Więc treningi u mnie leżały o kwiczały. Tyle co ostatnio jogowalan do mostka... Zazwyczaj 15-30 minut. Jadłam ostatnio też słabo. Gotować mi się średnio chce. Nawet jak zrobiłam jadłospis w zeszłym tygodniu to w ogóle nie jadłam zgodnie z nim. Nie wiem co się dzieje w tej kwestii. Dostałam z pracy takie kitkaty w kulkach. Cały karton.... I tak sobie podjadam chociaż za słodkie. I to wszystko razem i już 3 kg na plusie i się czuje taka ulana. Wiecie jakby z dnia na dzień do mnie dotarło.
Pierwszy albo drugi raz w życiu mi się okres spóźniał. W sumoe 21 dni. Oczywiście była już panika. W ciąży nie jestem ale nie wiem co to było. Zobaczymy jak się dalej potoczy. No ale przynajmniej się trochę otrząslam. Dzisiaj już zrobiłam mocniejszy trening i mam plan poprawić dietę. Tylko się waham czy tylko po prostu wywalić syfy czy sobie zrobić mini cut żeby się lżej poczuć. Będę dawać znać :)
Mój blog o treningu i diecie: http://silawilczegoapetytu.pl/
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Paula_pociążowa_redukcja-t1159434.html
Dziennik konkursowy: http://www.sfd.pl/Paula_NOWE_CIAŁO_W_BUDOWIE-t1103547.html