Wrzucam miskę z wczoraj, chociaż niektóre rzeczy liczyłam na oko i pewnie wyszło trochę więcej niż wpisałam, bo wiemy, jak to jest z tym okiem ;) Dzisiaj nie liczę, bo idę na komunię i potem rodzinny obiad.
Nogi coraz lepiej, chociaż dzisiaj wstałam sztywna przez zakwasy. Zachciało mi się wypróbować nowe ćwiczenie z kettlem na brzuch i dzisiaj drugi dzień domsów :D Pullover się nazywa. Na nogi robię delikatne ćwiczenia z balansem na jednej nodze i dorzucam obciążniki 1,5kg, ale tylko na chwilę, żeby nie przesadzić. Dzisiaj nie robię nic, żeby znowu sobie spokojnie odpoczęły po wczorajszym wzmacnianiu.
Rozkminiam, czy nie znaleźć sobie jakiegoś planu do biegania. Miałabym dobraną progresję dystansu, żeby nie kusiło mnie za szybko zwiększać ;) Albo coś typowo na powrót po kontuzji albo dla początkujących, bo wtedy na starcie mam leciutkie
treningi.
Co do walki z przeprowadzką to wczoraj porządkowałam papiery. Znalazłam swoje dyplomy ze szkoły i karteczki z opiniami dzieci, z którymi miałam praktyki w szkole. Urocze są te ich uwagi, zostawiam na pamiątkę :D