Melduję że koniec rozpusty.
Waga już spadła ufff.
W niedzielę jak już jadłam z godnie z rozpiska to mi było od razu lepiej. Niby fajnie tak sobie zjeść na co się ma ochotę (w sobotę miałam fantazje na jajecznicę bo nie jadłam od miesiąca!!) ale dobrze się czuje jak mam zaplanowane posiłki. Jakby dieta miała być idealna to bym ją pozmieniała ale ta wersja jest po prostu tańsza. Z dietetykiem myślę że dałoby się uzgodnić jadłospis lepiej mi odpowiadający pod kątem preferencji ale trzeba więcej zapłacić. Rozumiem to oczywiście ale na tą chwilę to nie jest coś za co jestem gotowa płacić.
Jadłospis wyglądał tak:
Niedziela
1. Owsianka z truskawkami, kiwi i migdałami
2. Tosty z mozarella i smażone warzywa
3. Kurczak z groszkiem w sosie kokosowo pomidorowym
4. Młoda kapusta, tortilla z serem
Tutaj małe zmiany w stosunku do tego co było w planie ale gramatura powinna się zgadzać.
Poniedziałek
1. Kasza jaglana z sosem bananowo truskawkowym
2. Czekoladowa owsianka z marchewka
3. Kurczak z groszkiem jw.
4. Makaron z cukinia z czosnkiem i cebulką
Jedzenie głównie w pudełkach ale przynajmniej od dłuższego czasu nie jem na kanapie tylko przy stole :p
Wtorek
1. Awokado z jogurtem, miodem, chia i brzoskwinia
2. Kanapki z awokado i pomidorem
3. Kasza gryczana, pulpety, buraczki
4. Kanapki z szynka
Dzisiaj była wycieczka do zoo. Więc sporo kroczków wpadło. Niestety wczoraj byłam sama z dziećmi i nie dałam rady ugotować obiadu i przyjechaliśmy z zoo głodni więc kupiłam gotowy obiad ale mamy na szczęście taki bar z domowymi obiadami.
Zrobiłam trening. Pogoda idealna więc kolejny raz trening na dworze. Fajnie bo mogę z dziećmi poćwiczyć a miejsca dużo i tak nie przeszkadzają. Mega jestem zadowolona z poprawy wydolności. Za to pewnie siła spadła