weekend...no weekend delikatnie mowiac byl malo aktywny. Wyciagnelam puzzle...1000 szczuk czarno-bialego zdjecia . Idzie mi jak krew z nosa, ale sie nie poddaje.
PONIEDZIALEK
yoga/stretching (?)
Na lozku to nie to samo, co na podlodze . Okazalo sie, ze materac sie naprawde mocno pode mna zapada i na lozku zrobie ladny szpagat....podloga juz takich wlasciwosci nie ma . w dodatku za mocno docisnelam kilka razy i mi sie miesnie spiely (tak reaguja na zbyt gwaltowne rozciaganie).
W dodatku za bardzo nie pojezdzilam na rolkach, bo zle przykrecilam toe stopa i mi spadl raptem po 1 minucie...
o tyle fajnie, ze chociaz nabilam kroki.
WTOREK:
troche pojezdzilam na rolkach i zrobilam trening:
obwod 2x
1. goblet x15
2. good morning x15
zdjelam 6 kg na rzecz gum, ale jedna byla za slaba. 2 daja optymalny opor, ale troche trudniej sie pod nie wplatac.
3. wioslowanie jednoracz x15 na strone
4. sumo sqt x15
5. bulgar x15 na strone
bosz...nienawidze i kocham rownoczesnie
6. wznosy bokiem x20 (stojac na jednej nodze)
7. wznosy w opadze x20
(tutaj kombinuje: 10 na lewej nodze i 10 na prawej to jednak troche za duzo jak chce sprawdzic w lustrze technike. Czesc robie w koncu stojac stabilinie na zmie
8. MCPN x15
9. HT na jednej nodze x10 na strone
tu zmienilam na HT obunoz, bo po pierwsze, nie utrzymuje sie na krzesle, a po drugie, chce oszczedzic troche czasu.
10. donkey kicks z guma x 15 na strone
11. pompki x10
13. uginanie podudzi z guma x15
+ 15 min plankow i stabilizacji
Czytaj więcej na https://www.sfd.pl/Kebula,_DT_nr_∞_-t1191463-s21.html
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html