Sobota
Mało czasu i znowu tylko 3 obwody.
Po obwodach:
- wspięcia na palce ze sztangą 50kg 3x20
- odwodziciele na maszynie 60lbs 3x12, 3 sek. pauza
- przywodziciele na maszynie 60lbs 3x12, 3 sek. pauza
- orbi 8x 20/40
Na rozgrzewkę mobilizacja oraz ćwiczenia do stania na rękach. Bardzo fajne, mimo że nie udało się zrobić stania, ale czuc o co w tym staniu chodzi
Monkeybar coraz lepiej i łatwiej idzie
Za to swing - dramat. Pilnowałam, żeby nie robić przysiadu i jakoś nie mogę się odnaleźć i ustawić. Nie umiem nie robić przeprostu, bo dla mnie spięcie tyłka = przeprost.
Cwiczenie na łydki to masakra. I to wcale nie dlatego, że łydki bolały. Bolały mnie koszmarnie kaptury, plecy i barka jak tylko weszłam pod sztangę. Nawet na łydkach nie mogłam sie skupić. No nie mogę robic ćwiczeń ze sztangą na plecach Co prawda po treningu kaptury od tego gniecenia odpuściły i nawet fajnie luźno było, ale dzis od rana jestem mega pospinana i wszystko boli.
Niedziela
Bieganie.
Najpierw rozbieganie 50 min. i tu znowu cuda. Nie dało się biegać po ścieżkach - mnóstwo wody, lodu i topniejącego śniegu. Iść się nie dało a co dopiero truchtać. Dlatego rozbieganie po asfalcie, głównie po płaskim. Pas ześwirował na początku i pokazał jakis kosmiczny skok tętna zaraz po włączeniu. Później za to szok. Jednak umiem biegać na niskim tętnie Widać, jak dużo zmienia podłoże. W terenie tempo wolniejsze a tętno wyższe.
Później ćwiczenia i miała być siła biegowa, ale podbieg który sobie upatrzyłam zupełnie się nie nadawał do biegania. Musiałam nadłożyć trochę drogi, żeby dobiec do asfaltu. No i zrobiłam skipy, 10x100m.
Paawo widzisz?
Jesteś ze mnie dumy?
Masakra jakaś Nogi mi się nie chciały zginac i podnosic tak wysoko aż przez 100m, zresztą zakres ruchu to ja mam marny. Teraz mnie tyłek tak boli, że nie mogę siedzieć. Ale zrobiłam. A za tydzień 150m Umrę na pewno...
A na koniec plecy z dzisiaj. Wszyscy ostatnio fotki wrzucają, to ja też
Zmieniony przez - Viki w dniu 2019-01-13 20:56:45