SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

KONKURS-Wypełnij zadanie i zgarnij suplementy !

temat działu:

Strength & Endurance

słowa kluczowe: , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 88387

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 15 Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 153
1. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z treningiem?
2. Co skłoniło Cię do tej decyzji?
3. Jak byś przekonał do tej formy aktywności osoby niezdecydowane?


Pewnego dnia stwierdziłem że czas ruszyć 4 litery i zrobić coś z sobą a nie wciąż siedzieć przed kompem i się zapuszczać w tłuszczyk. podjęcie decyzji pomógł zbliżający się wf w pracy (co roczny sprawdzian sprawności fizycznej). Wyszedłem raz pobiegać (3.4 km) zajęło mi to ponad 20 minut a na zaliczenie 3 km potrzebuję maximum 14 minut 30 sekund. Przerażenie!!! Zacząłem częściej biegać. Czas się skracała a ja czułem w sobie coś innego niż dotychczas. Endorfiny dawały znać. Człowiek po przebiegnięciu zmęczeniu się czuł się szczęśliwy... To był ten przełom. Zwiększałem stopniowo dystanse co dawało mi satysfakcję. Teraz po roku mam kilkanaście występów w masowych biegach życiówki się ustanawiały z biegu na bieg. Sprawdzian na 3 km zaliczyłem z czasem 11 minut 53 sekundy (jest progres) Od pewnego czasu dodatkowo do treningów biegowych doszła siłownia i basen. Każdego dnia po treningu czuję jak endorfiny rozsadzają szczęściem mój organizm. Już nie jestem otyłym fagasem lecz w miarę wysportowanym z kształtami :)
Panowie i Panie ruszać się nie dajcie zastać się stawom bo później naprawdę może być ciężko. Sport to zdrowie. Trzeba walczyć o to zdrowie i życie bo mamy je tylko jedno...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 326 Napisanych postów 1603 Wiek 35 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 50249
Do treningów skłoniło mnie to, że zawsze byłem najniższy, najmniejszy, jednym słowem najsłabszy wśród rówieśników. W wieku 16 lat waga 55kg mówi sama za siebie. Chciałem to zmienić, ale nie wiedziałem jak. Do tego rozpocząłem naukę w technikum w większym mieście, gdzie już wiele osób trenowało na siłowni. Na lekcjach WF na zajęciach z siłowni byłem po prostu słaby. Przez cały pierwszy rok chciałem to zmienić, ale nie miałem możliwości ćwiczyć w swoim miasteczku. Pewnego razu w ręce moje i kolegi wpadła gazeta KIF. Po ciekawej lekturze w końcu postanowiliśmy znaleźć miejsce do trenowania. Tylko pytanie było gdzie?? Gdzie w małej miejscowości znaleźć siłownię?? Nie znaliśmy w naszym miasteczku nikogo kto by ćwiczył na siłowni. Nie było tam żadnego fitness klubu itp. Zadanie było trudne. Po wypytaniu kilkunastu osób, znajomych, okazało się, że kolega z bloku obok miał w piwnicy stary, nie używany sprzęt ( 2 ławki, 4 sztangi, para hantli, obciążenie 150kg ). Nie było na co czekać tylko rozpocząć treningi.

W czerwcu 2006 roku rozpoczęła się moja przygoda z siłownią i treningami. Za źródło wiedzy na temat ćwiczeń, diet i suplementacji służyły nam kupowane gazety takie jak KIF, SDW. Skoro Arnold tak robił to i my będziemy;) A więc wykonywało się plany treningowe zamieszczone w gazetach. Przekładało się to na spędzanie czasu na siłowni po 2-3 h, 5-6 dni w tygodniu, partia 2 razy w tygodniu… Dzisiaj to sam się z tego śmieję :D
Polubiłem to, a może to było coś więcej… Przygoda z siłownią trwała przez pół roku dopóki nie musieliśmy opuścić naszej piwnicznej siłowni… Muzyka, odkładanie ciężarów przeszkadzało sąsiadom z góry. Przez kolejne kilka miesięcy musiałem pogodzić się z tym, że nie mogę ćwiczyć. Przez cały czas czytałem i starałem się poszerzać swoją wiedzę na temat treningów. Cały czas pragnąłem wrócić na siłownię, ale miałem gdzie. W końcu wpadłem na pomysł :) Nadchodził początek drugiego roku, koło szkoły znajdował się internat, a tam była darmowa siłownia. Nie było innej opcji jak tylko tam zamieszkać. Jedynym problemem było namówienie rodziców… W końcu się udało i znowu mogłem wrócić do treningów!!Po kilku miesiącach i tą siłownię zamknięto, jednak ze znalezieniem kolejnej nie było już problemów. Od tamtego czasu cały czas jestem aktywny fizyczny. Siłownia, MMA, BJJ, a obecnie CrossFit.

Jak przekonałbym innych?

Przy odpowiedniej diecie i treningowi na pewno ukształtujecie swoją wymarzoną sylwetkę. Zyskacie lepszy wygląd, lepsze samopoczucie, będziecie czuć się młodsi. A wszystko to może przełożyć się na większą pewność siebie. Codzienne czynności nie będą sprawiały wam trudności. Koniec z ciężkimi zakupami!! W pracy fizycznej będziecie bardziej efektywni. Praca nie będzie już was tak męczyć jak kiedyś. Wiem coś o tym ;) Treningi stały się moją pasją, sposobem na spędzenie wolnego czasu, więc jeżeli nie wiecie co zrobić ze swoim czasem. Wybierzcie się na siłownie, zaryzykujcie, a może akurat polubicie tę formę wypoczynku. Gorąco polecam!!!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 3328 Napisanych postów 8555 Wiek 35 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 321811
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z treningiem ?
Co skłoniło Cię do tej decyzji ?
Jak byś przekonał do tej formy aktywności osoby niezdecydowane ?

1. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z treningiem ?
Zawsze byłam 'sportowym' typem, bo zwyczajnie lubiłam się ruszać: jeździć na rolkach, rowerze, biegać, skakać, grać na podwórku. W podstawówce i gimnazjum z zapałem reprezentowałam szkołę w zawodach z siatkówki, koszykówki i piłki nożnej. Regularnie chodziłam na treningi po szkole. Oglądałam Dragon Ball - chciałam być silna jak wojownicy sajanin :)
Na poważnie zainteresowałam się sportem w wieku około 14 lat. Kiedy to mając 163cm wzrostu i około 52kg wagi stwierdziłam że jestem za gruba... Kiedy odchudziłam się do koło 46kg rodzina zaczęłam być przerażona, mówili o anoreksji. Byłam przymuszana do jedzenia, ale za to wymyśliłam że po obiedzie będę szła biegać. tego nikt mi nie zabronił. I tak zaczęła się moja pierwsza pasja - bieganie.
Pokochałam od pierwszego treningu. Początkowo 2km i tak systematycznie latami doszłam do swobodne biegu po 20km niemal codziennie (mój rekordowy przebieg to 140km/ tydz) . Bieganie stało sie moim bakcylem, świrem, endorfiną w moich żyłach. W liceum zaczęłam trenować w klubie średnie dystanse 1500m i 3000m. Udało mi się zdobyć 3 medale na poziomie wojewódzkim :) W liceum byłam już wyleczona z odchudzania, ale pasja do biegania została i kontynuowałam treningi.
Dodam że czytam forum SFD od 2001r - i do dziś mi on towarzyszy. Większość wolnego czasu spędzałam na treningach lub czytając SFD dokształcając się na temat sportu. Odżywianie i metody treningowe zaczeły być moim największym hobby.
Następnie zaczęły się studia , na trening w klubie nie było czasu. Biegałam dla siebie. Pod koniec roku 2008r przeżyłam swoje pierwsze rozstanie. Żeby nie myśleć musiałam zająć się czymś na maxa. Musiałam mieć coś co zaabsorbuje mój umysł na 100% - na ratunek przyszedł mi sport. Zainteresowałam się tym jak zredukować poziom tłuszczu do minimum. Poznałam trening siłowy. To była moja pierwsza poważna styczność z treningami obwodowymi. Zaczęłam biegać (postawiłam na HIITy oraz mocne tempa) oraz trenować siłowo w domu z potrójną siłą i zapałem. Wstawałam o 5 rano żeby codziennie poświecić się na 2h treningów. Moim obciążeniem były butelki z wodą i plecak wypchany książkami i inne obciążenia samoróbki (butelki z kamieniami, itp). Na tamtym etapie dodałam nawet kreatynę do treningów...
Zjechałam do 43kg - wyglądałam jak chodząca anoreksja. Rodzice jak mnie zobaczyli na święta byli zrozpaczeni. Jak się wyleczyłam psychicznie i odbudowałam parę kilo ciała - miłość do treningów i sportu zostałam. Z czasem na miłość ewoluowała w stronę treningów siłowych.
Coraz bardziej zaczęły mnie jarać sylwetki fit, duże mięśnie. Oglądałam zdjęcia, filmy, zawody poświęcone sportom sylwetkowym. Pragnęłam wyglądać jak zawodniczka fitness wprost ze sceny. Więc...
Poszłam na profesjonalną siłownię. Pierwszy raz w życiu - był to rok 2011. I tak juz zostało do dziś ;) Siłownia zafascynowała mnie, i wciągnęła mnie na maxa. Za drzwiami siłowni znikały wszystkie problemy , byłam tylko ja obciążenie. Głowa czysta, bez zbędnych myśli. Po treningu satysfakcja i mega radość z dobrze wykonanego zadania. Wiara że jest silna i wartościowa. Nieważne że byłam zmęczona, nawet po 13-14h poza domem szłam na trening. Zawsze. Nigdy nie było wymówki. Treningi dawały mi mega radochę. Musiałam odbudować ciało, ważyłam bardzo mało a chciałam mieć mięśnie i wyglądać super fit. Bieganie zeszło na drugi plan. Niestety strach przed zalaniem i jedzeniem wegli został. Było ciężko więc budowała mięśnie , ale bardzo zwracając uwagę czy nie zalewa mnie tłuszcze. Dlatego szło to bardzo powoli. Im bardziej postawiłam na siłownie tym mniej czasu biegałam - wszystkiego mieć nie można , każdego ogranicza czas i możliwości.
Zaczęłam coraz więcej czytać, rozumieć jak działa siłowania. Na dzień dzisiejszy nie mam jeszcze wymarzonej sylwetki ale bardzo skrupulatnie o nią pracuje. Zmądrzałam. Wiem że jak jest trening to musi być i regeneracja i odpowiednie jedzenie. Strach przed węglami odszedł. Zalania się fatem tez już się nie boję :)
Obecnie prowadzę bloga treningowego na forum sfd. Sporty sylwetkowe i trenowanie na siłowni nadal są moja pasją. Pracowanie nad własna sylwetka daje mi ogromną satysfakcję. Blog z moimi poczynaniami znajduje się tutaj:
https://www.sfd.pl/[BLOG]_natalijka__styl_IF,_masa_dla_dziewczyny_-t1086760.html
Daje mi on jeszcze większa motywację. Oraz jest źródłem dodatkowej wiedzy od bardziej doświadczonych.

Co skłoniło Cię do tej decyzji ?

Chęć zmiany własnej sylwetki! (częściowo odpowiedziałam już na to pytanie wyżej) Marzenie bycia silną, szczupłą, umięśnioną, sprawną, zdrową kobietą. Z sylwetką jak jak medalistki kategorii fitness sylwetkowego. Jest marzenie > jest motywacja > jest realizacja. Postawiłam sobie cel więc go osiągnę. Inni mogli ja też mogę. Wiara we własne możliwości skłoniła mnie do rozpoczęcia treningów. Z każdym treningiem czułam się coraz zdrowsza i szczęśliwsza. Początkowo chciałam być tylko baaardzo chuda oraz hiper wytrzymała, po latach zamarzyłam aby odbudować mięśnie i być też super silna. Obecnie pracuje nad tym i jest na dobre drodze. Widziałam jak zmienia się moje własne ciała - dodawało mi to dodatkowej motywacji. Wiem że wszystko mogę zmienić, wiedziałam to już wcześniej. To ja miałam kontrole nad własnym życiem. Nie chciałam wyglądać jak wszyscy > chciałam wyglądać jak prawdziwa JA. Zadecydowałam spełnić swoje marzenie.

Jak byś przekonał do tej formy aktywności osoby niezdecydowane ?

To proste. Spójrzcie w lustro. Czy wyglądacie tak jak chcecie? Czy czujecie się w swoim ciele zdrowo? Czy jesteście w stanie biegać za dzieckiem i zabierać na wycieczki rowerowe całodzienne? Czy czujecie się dumni ze swojego ciała i wyglądu ? Chciałbyś spalić trochę tłuszczu, zyskać parę kilo mięśni, odbudować wytrzymałość? Chciałbyś być dumny z tego jak wyglądasz? Chciałbyś położyć się na plaży bez wstydu? Tak?To super! NIC PROSTSZEGO! Wystarczy to zrobić! :) Iść na siłownię, poćwiczyć, ułożyć sobie zdrową smaczną dietę. I ... obserwować jak nasze ciało się zmienia. Widzieć efekty jak podnosimy coraz więcej, jak wyciskamy na klatę coraz więcej, jak w obwodzie bicepsa jest coraz więcej, jak w obwodzie tali jest coraz mniej tłuszczu, jak z miesiąca na miesiąc pojawia się krata na brzuchy. A u kobiet pierś coraz jędrniejsza i panowie na ulicy się oglądają.
Nie jesteś pewny czy zacząć trenować? Przecież to jest bardzo przyjemne! Daje ogromna satysfakcję, poczucie własne wartości. Po każdym treningu - nawet lekkim - wyjdziesz z siłowni z wysoko podniesioną głową, czując się jak ZWYCIĘZCA. Ludzie będą przyjaźni, każdy CI pomoże, wytłumaczy jeśli nie będziesz czegoś wiedział.
Wystarczy mieć marzenie, wyjść na siłownię i regularnie chodzić, reszta sama powoli się potoczy w dobrym kierunku. Ułożysz plan i dietę. Z każdym treningiem będziesz coraz bardziej zadowolony i zafascynowany siłownia. Z każdym dniem będziesz zastanawiał się czemu nie zrobiłeś tego wcześniej. Móc widzieć z tygodnia na tydzień efekty jak zmienia się Twoje ciało będzie Twoja największa motywacją. Motywacją i nagrodą za regularnie odbywane treningi.
Przypomnij sobie kilka lat wcześniej (może dzieciństwo, może okres nastoletni) - każdy z nas marzył żeby wyglądać pięknie, zdrowo, mieć fit sylwetkę, muskulaturę i jędrne szczupłe ciało . Dziś możesz to zrobić.

Fotka przedstawia moja małą transformacje na przestrzeni około 3 lat Udało mi się trochę poprawić sylwetkę - to znaczy że KAŻDY też może. A będzie jeszcze lepiej








Zmieniony przez - natalijka w dniu 2015-11-15 00:03:06
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 9 Wiek 28 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 308
Troszkę na przekór zacznę od pytania drugiego :) Gdyby nie skłonność do rozpoczęcia treningu – nigdy bym nie zdecydowała się na tę drogę,
a więc od początku..
Co skłoniło mnie do decyzji?
- Rodzina – inspiracja, motywacja, pomoc.
Chyba każdy z nas, ma osoby w swoim życiu, które są wsparciem, motywatorami, wzorcami i wszelkim dobrem. Dla mnie Ci właśnie ludzie to Anioły, bez których nie byłabym dziś na drodze pełnej szczęścia, ze zdrowym stylem życia i sportem w roli głównej. Zawsze najważniejsza była i będzie dla mnie rodzina. Moja mama i tata to ludzie wspaniali, z których biorę przykład – wytrwałości, cierpliwości i miłości do tego co się robi - doskonale przekładam to na swoją pasję. Dlaczego to oni są tym przykładem? Oczywiście - w końcu to moi rodzice, ale prócz nich mam 3 braci i 5 sióstr. Myśląc o przeszłych czasach, lekko nie było lecz zawsze dawali radę, bez względu na wszystko, mając tyle na głowie i tak wielu nas do wychowania. DAWALI RADĘ – więc i ja czemu miałabym sobie nie dać rady z tym co chcę osiągnąć. To był jeden z pierwszych kroków, lecz cofając się jeszcze w czasie wspominam ten najważniejszy, który obudził we mnie fascynacje do treningów siłowych. Już w wieku 8 lat uważnie obserwowałam poczynania moich starszych braci: Wojtka, Bartka i Grzecha w siłowni, którą stworzyli w piwnicy. Uwielbiałam spędzać godziny na oglądaniu ich treningów. Fascynowało mnie i nadal fascynuje jak wiele mocy może mieścić się w ciele człowieka. Czasy były jakie były, moi bracia nie mieli żadnego profesjonalnego sprzętu – mam w głowie scenę jakby to było dziś.. kiedy nosiłam puszki po farbie, a chłopaki wylewali do nich beton, gdy zastygał - wkładali metalowe pręty i tak powstawały pierwsze sztangi. Mam je do dziś i wywołują wielki uśmiech na twarzy. Zawsze próbowałam unieść cokolwiek, jednak nie dawałam rady z racji na wagę tworzonych sztang. Czas leciał, nigdy nie miałam problemów z wagą – byłam raczej typem niskiej dziewczynki „sama skóra i kości”. Przyszedł czas na szkołę średnią i powstał problem – dla mnie wielki problem. Był nim mój wygląd, a dokładniej mówiąc - mój wzrost. Byłam osobą, która niepewnie czuła się w nowym otoczeniu do czego doszło pewnego rodzaju – prześladowanie ze strony starszych dziewczyn ze szkoły. Do dziś zastanawiam się dlaczego, w czym przeszkadzałam, w czym przeszkadzał im mój wzrost? Wiedziałam, że na to nic nie poradzę, ale wiedziałam też, że mogę być silniejsza, wewnętrznie i zewnętrznie i przestać być ofiarą, a nawet jeśli to być na tyle silna by niczym się nie przejmować i to 3 i ostatni powód, który skłonił mnie by wziąć sprawy w swoje ręce, by stawić czoła temu co podziwiałam ,co widziałam, że daje siłę. Wzięłam więc te wszystkie przykłady, miałam wielką motywację i nic nie potrafiło mnie zatrzymać.

1. Jak zaczęłam? Przez dłuższy czas było to ćwiczenie na wariata – mało wiedziałam, nie miałam diety, mimo to działałam, byłam dumna z siebie. Na początku coś ruszyło po niedługim czasie, zaczęło dziać się źle. Osłabienie organizmu, anemia, ciągłe chorowanie. Wiedziałam, że coś jest nie tak, mogłam zwrócić się wtedy o pomoc do jednego z braci -Wojtka – ponieważ reszta założyła rodziny i wyprowadziła się z domu. Brat poradził mi zrobić przerwę, wyzdrowieć i w tym czasie zacząć działać w drugą stronę. Zaczęłam od książek kończąc na internecie, który odpowiedział mi na te pytania, których nie znalazłam w lekturze. Dieta i odpowiednie rozplanowanie treningów – właśnie na to postawiłam. Starannie dobierałam i dobieram do tej pory to co ląduje w moim brzuszku, prowadzić zaczęło mnie twierdzenie „jesteś tym co jesz”. Czas leciał, ciężarów dochodziło, odkładałam każdą złotówkę by wraz z bratem dokupić sprzętu. Dwa lata temu pojawił się jeszcze jeden Anioł, który podzielił się ze mną swoją wiedzą, pomógł się rozwinąć, a wspólnie często zaglądamy na forum SFD. Połączyła nas pasja i charaktery które są czasem jak ogień i woda, gdy razem ćwiczymy, daje mi porządnego kopa :) Zaczynałam od zera – jak każdy, ale z każdym treningiem czułam się nieziemsko, byłam sama sobie bohaterem :)
Problemy zaczęły znikać, a nawet wyczuwałam zazdrość w tych, którzy się śmiali. Byłam dumna i jestem bo przez całą szkołę średnią nie odpuściłam, stałam się nawet motywatorem dla rówieśniczek. Cudownie jest iść na trening, dać z siebie wszystko, błogo zasnąć i obudzić się rano z uśmiechem i myślą jakie mam szczęście, że mi się chce, że czerpie tyle radości z tego i chcę więcej! :) W międzyczasie doszły treningi biegowe, mogę się pochwalić, że z osiągnięciami :) To od czego zaczęłam dalej pragnę kontynuować, studia z kierunku wf i otwarcie własnej siłowni są dla mnie marzeniem – i je zamierzam spełnić :)

2. Osoby niezdecydowane – pragnę rozwiać wasze obawy bo są niepotrzebne :) Trzeba wierzyć w siebie, co najważniejsze bo często to odgrywa dużą rolę, nie bać się i nie wstydzić iść na siłownie, to co mówią ludzie świadczy o nich samych, a każdy wasz własny sukces w końcu zdepcze ich zdanie, bo naprawdę można nie mieć na początku nic i mierzyć wysoko, a nadejdzie chwila kiedy okaże się że dosięgamy i mamy wszystko co pragnęliśmy osiągnąć. Przecież Wasz los, wasze podejście do życia i wszystko co może dać Wam siłę i radość – leży w waszych rękach, więc nie ma co się zastanawiać. Trzeba brać z życia co najlepsze – a trening, który nie zawsze będzie lekki, już po nie długim czasie wam się odwdzięczy.
A czym? To również zależy od Was. Czy chce się mieć piękną sylwetkę, zrzucić kilogramy, nabrać pewności siebie, mieć cierpliwość, mieć siłę psychiczną i fizyczną ,czy po prostu być zdrowym i nie mieć problemów – wystarczy ten cel, który ma się w głowie, naprawdę można go utożsamić z wysiłkiem, nawet problemy – gwarantuję, że nie będą już tak wielkie po ostrym treningu i stawić można im czoła z łatwością.
Ja zawsze sobie powtarzam – kurcze podniosę tyle kilo będąc niby takim knypkiem, przebiegnę 21km, a czegoś innego nie dam rady? Oj dam i każdy z chcących i niezdecydowanych da radę!
Trzeba patrzeć przestrzennie i przyszłościowo, bo jak nie dziś to kiedy ? :)











1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 326 Napisanych postów 1603 Wiek 35 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 50249
I pozamiatane
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 3328 Napisanych postów 8555 Wiek 35 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 321811
Suzi - jaki biceps! graty :) pieknie jest
ej to ostatnie zdjęcie to FEJK nie?
Dałam się oszukać, ale i tak dobra łapa.



Zmieniony przez - natalijka w dniu 2015-11-15 12:09:08
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 9 Wiek 28 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 308
dziękuję! ;) hehe si to ostatnie to ręka mojego mężczyzny ;)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Gdy byłam nastolatką uwielbiałam jazdę rowerem. Przychodziłam ze szkoły i nie usiadłam do obiadu dopóki nie przejechałam minimum 20 kilometrów na rowerze. Dzięki temu miałam talię osy, zgrabne nogi i pośladki. Podobało mi się to.

Następnie przyszedł czas na rodzinę, pracę, dom. Zaniedbałam wszelaką aktywność fizyczną. Do tego dwa porody, które zmieniły moje ciało nie do poznania. Napuchnięta, mnóstwo rozstępów i popękanych naczynek, obwisła skóra, uraz kręgosłupa od nagłego przyrostu wagi (dobiłam do setki), który wyeliminował mnie z aktywnych form spędzania czasu.

Poddałam się. Z tym już nic nie da się zrobić. Maści i kremy tylko w małym stopniu zniwelowały widoczne oznaki ciąż. Czasami myślałam, że mąż mnie zostawi, bo nie byłam już tak atrakcyjna jak kiedyś dla jakiejś wysportowanej laseczki, gdyż sam trenował i jest na czym oko zawiesić więc co będzie się zadawał z taką przeciętniarą jak ja, jak wokoło jest tyle ładniejszych dziewczyn. Lecz chyba źle go oceniłam. Wielokrotnie namawiał mnie do wspólnych treningów, ale zawsze sobie mówiłam, że to nie dla mnie, że jestem zmęczona, że będę wyglądać jak pajac podczas ćwiczeń i będzie się ze mnie tylko śmiał. Ale tak nie było. Pierwsze treningi były masakrą. Wszystkie mięśnie i stawy się zastały. Brak siły i wytrzymałości. Pytałam się męża: „Czy ty myślisz, że dam radę zrobić to ćwiczenie, bo ja w to wątpię?” Zawsze odpowiadał, że „Dopóki nie spróbujesz nie będziemy wiedzieć”. Chyba bardziej wierzył we mnie niż ja w samą siebie. Dopiero po skończonym treningu czułam, że teraz mogę naprawdę więcej. Więcej chęci, więcej pozytywnego nastawienia, a przede wszystkim lepsze podejście do własnego wyglądu - z dystansem i bez krytyki. Od tamtej pory lubię z nim trenować i pomagać mu jako asekurant w ćwiczeniach. Zrzuciłam już prawie 40 kg i nadal dążę do osiągnięcia swojej dawnej sylwetki.

Nabrałam większej odwagi do wyzwań jakie serwuje mi życie. I tu mam gorący apel do wszystkich, którzy zastanawiają się nad kupieniem karnetu na siłownię a nowej gry na PC, nowej sukienki, bo w starą się już nie mieszczą, nowych butów bo w poprzednich połamały się obcasy. Nie wmawiajcie sobie sami, że nic nie jesteście warci a z waszym życiem nic już się nie da zrobić. Ten głos wewnętrzny na pewno Was oszukuje i robi wszystko abyś Ty stracił wiarę w samego siebie i uwierzył w pierdoły, które zajmują Twój czas i odwracają uwagę od rzeczy i osób, które są naprawdę ważne. Jeśli sam nie masz odwagi stawić sobie czoła znajdź kogoś w Twoim otoczeniu kto pomoże Ci odbić się od codzienności. Na pewno każdy z nas zna kogoś, kto uczęszcza na siłownię lub trenuje inne sporty. Nie bójcie się, podejdźcie, zapytajcie. Nic Was to nie kosztuje a możecie tylko zyskać. Zawsze sobie powtarzajcie „Ja wam wszystkim pokażę na co mnie stać, że aż wam żyłki popękają z zazdrości. Nie dam wam tej satysfakcji z wyśmiewania mnie i tego co robię. To wy jesteście loser’ami (czyt. przegrani), bo karmicie się wymówkami, kłamstwami i opinią innych na wasz temat”. Wyjdźcie z tego szarego tłumu, który tylko myśli jak tu coś zrobić a się nie narobić, który żyje monotonią każdego dnia i uważa, że wszystko ponad to co robią nie ma sensu i trzeba to krytykować. Pokaż, że potrafisz udźwignąć, pobiec, wytrzymać więcej niż inni.
„Nie pozwól, by ludzie mówili Ci co potrafisz, a czego nie. Nie pozwól sobie myśleć, że jesteś do niczego, nie jesteś idealny, ale inni też nie są. Nikt nie jest. Jeśli kochasz coś robić – rób to, nie zważając co mówią inni. Oni nie znają Ciebie tak dobrze, jak Ty sam.”
2
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 4064 Napisanych postów 45434 Wiek 3 lata Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 347429
Świetne prace !

Przypominam, że do dzisiaj możecie nadsyłać swoje zgłoszenia.Później ogłaszamy generalne wyniki.

„I would like to be the first man in the gym business to throw out my scale. If you don't like what you see in the mirror, what difference does it make what the scale says?„

Pilny student Vincea.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 195 Napisanych postów 3119 Wiek 28 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 69532
1. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z treningiem?
2. Co skłoniło Cię do tej decyzji?
3. Jak byś przekonał do tej formy aktywności osoby niezdecydowane?




Ad.1 Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z treningiem?

Moja przygoda z siłownią i treningami rozpoczęła się już w gimnazjum. Nie muszę chyba pisać że w tym wieku chłopaki lubią ze sobą rywalizować wynikami siłowym. Miałem wtedy około 15-16lat. No i tak wspólnie z kumplami zaczęliśmy chodzi do szkoły na siłownię. Pod okiem nauczyciela wf robiłem pierwsze treningi. Trenowałem przez jakiś czas, efekty były marne - moja wiedza na temat odżywiania się i treningu była zerowa. Po jakimś czasie zacząłem szukać informacji na internecie i znalazłem właśnie forum sfd. Jako że od dziecka byłem otyły, to zacząłem czytać, znalazłem sporo informacji i udało mi się zrzucić parę kg. Prowadziłem dziennik treningowy - wszystko zmierzało w dobrą stronę. Lecz jak to bywa w życiu pojechałem na wakacje z rodziną. Te 2 tygodnie wakacji gdzie mogłem jeść co chciałem i ile chciałem mocno wpłynęły na moje dalsze losy. Po powrocie okazało się że znacząco przybrałem, i odpuściłem - treningi i dietę. Wróciłem do starych nawyków, 0 aktywności. I tak żyłem sobie aż do pewnego dnia który zapamiętam do końca życia.

Znalazłem fotkę z tamtego okresu :


Ad.2 Co skłoniło Cię do tej decyzji?

Tym wcześniej wspomnianym dnie była komisja wojskowa w wieku 18lat, dodam tylko że od czasu kiedy skończyłem z treningami nie stawałem na wadze - nie interesowało mnie to. Eh.. co tu dużo pisać, podczas ważenia okazało się że jest mnie prawie 120kg ! Był to dla mnie policzek. Nie zdawałem sobie sprawy z tego że jestem aż tak otyły, zawsze tłumaczyłem sobie że chłop to musi być chłop a nie chucherko. Wróciłem do domu i jak to bywało wcześnie zjadłem pizzę do tego paczkę ptasiego mleczka i coś we mnie pękło. Zrozumiałem że tak dalej być nie może bo skończy się to dla mnie tragicznie. Wierzcie mi albo nie, to była chwila, implus gdzie powiedział sam do siebie
'weź się grubasie za siebie bo brakuje już dla ciebie rozmiarówki - a schody są niczym Mount Everest '
No i się zaczęło, najpierw treningu siłowe i cardio, pamiętam że pierwszy trening fbw dał mi mega kopa psychicznego do działania, czułem się nieziemsko po treningu, sami wiecie jak to jest Uzależniłem się od tego uczucia, namówiłem kumpla żeby ze mną ćwiczył. Niestety po miesiącu zmienił pracę a co za tym idzie nie mogliśmy już trenować razem, ja postanowiłem się nie poddawać i trenować samemu. Od tego czasu trening siłowy zagościł w moim życiu miejmy na dobre. Stopniowo dochodziłem do coraz lepszej formy, moja technika znacznie się poprawiała. Do tego dochodziły treningi aerobowe oraz dobra micha. W efekcie końcowym zrzuciłem 50kg W chwili obecnej trening to podstawa, nie wyobrażam sobie tygodnia bez treningów na siłowni.

Tutaj możecie zobaczyć ile udało się osiągnąć w rok dzięki regularnym treningom :


Ad.3 Jak byś przekonał do tej formy aktywności osoby niezdecydowane?

Jak przekonać osoby niezdecydowane do tej formy aktywności ? Z jednej strony jest to bardzo ciężka sprawa, a z drugiej bardzo prosta.
Wystarczy wziąć taką osobę na solidny trening, niech sama poczuje ile trening dale radości i motywacji. Nie ma nic lepszego niż przekonać się na własnej skórze ile hormonu szczęścia wydziela się podczas trening, jakie to uczucie gdy po skończonym treningu patrzymy na swoją sylwetkę i widzimy w lustrze co najmniej Arnolda, jestem pewien że taki sposób jest najlepszym rozwiązaniem.


Zmieniony przez - Mosto w dniu 2015-11-15 15:16:45
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

jakie buty wybrac

Następny temat

Jakie suple przy crossficie 3 razy w tyg??????????

WHEY premium