kessikmi się wydaje że ja się nigdy nie odetnę od słodyczy za bardzo je lubie (bo tak silnej woli to ja nie mam) ale nie wszystko z cukrem jak leci ale bardzo sprecyzowane i miałam czas że zęby zaciskałam by nie zjeść kanki czekolady czy kawałka ciasta a potem chodziłam zła/smutna że nie zjadłam .... odpuściłam (może źle) jak mam ochotę to zjadam ale pilnuje się by to był 1 góra 2 kawałki i jest lepiej, zwłaszcza psychicznie
U mnie w domu zawsze były słodycze, cukierki i czekolada ze sklepu,ale ciasta i ciasteczka były zawsze domowe. Może dlatego,że zawsze miałam do nich dostęp, jadłam chyba nawet codziennie, ale niewiele. Później miewałam okresy w życiu,że jadłam tych słodyczy dużo więcej. Przez lata przekonałam się ,że u mnie całkowity zakaz się nie sprawdza, bo jak go złamię, to nie ma ograniczeń. Na zasadzie - skoro już dzis zjadłam kawalek czekolady, to mogę całą albo i dwie, bo przeciez od jutra znowu zakaz. Najlepiej u mnie działa, kiedy z zasady nie zabraniam sobie np. kawałka czekolady, ale zawsze zadaję sobie pytanie, czy naprawdę jest mi to potrzebne.Mogę,ale czy naprawdę muszę ? To sprawia,że jeśli zjem coś niezdrowego, zjem mniej, bo przecież jutro też mogę kawałek. A często wówczas jest tak,że kolejnego dnia ta zachcianka mija. Poza tym, im lepsze efekty treningowe, tym mniej skłonności do nie trzymania michy.
Jeśli chodzi o domowe ciasta i ciasteczka, to ja akurat robię z ksylitolem i stewią. Do tego mąki razowe, płatki rózne, domowe masło orzechowe, karob, kakao itp. Dlaczego takie takie ciacho jest gorsze od omleta z odzywką na słodko ?
"Niektórzy widzą rzeczy takimi, jakimi są, i pytają : dlaczego ? Ja śnię rzeczy, które nigdy nie istniały , i powiadam : czemu nie ? "
G.B. Shaw
http://www.sfd.pl/Alhambra_nowe_wyzwania-t1037040.html