DT
dziś trening słabiutko. prawie wszędzie regres. no cóż...
TRENING
Dzień 2.
1. wyciskanie na płaskiej 5x5 rampa
25kg/30kg/35kg/40kgx2/40kgx3/45kgx1
2. wyciskanie sztangielek skos 4x8-10 regres
13kgx4/12/10kgx10/12/10kgx7/10kgx10
3. wyciskanie sztangielek siedząc 4x6-8 regres
9kgx8/9kgx7/8kgx8/8kgx8
4. shoulder box 3x5
2kgx4+1/2kgx5/2kgx5
5. obwód na brzuch 3x 20(30sek przerwy) allahy, brzuszki odwrotne, side plank
1. poprawiałam 40 kg, bo źle się położyłam i zahaczałam o stojak, więc więcej nie zrobiłam. no ale i tak bolesny regres. jedyny plus, że spottera fajnego miałam
2. no tu porażka totalna. pominę fakt miażdżącego regresu. w 2 i 3 serii wzięłam...różne ciężarki (w lewą 12kg, a w prawą 10 )
3. tu ok. mogłam w sumie więcej, ale po wcześniejszych regresach nie spodziewałam się takiej siły
5. pierwsze 2 ćwiczenia za każdym razem na raty, przy pike ani razu nie udało się zrobić pełnych 20 powtórzeń
interwały były docelowo 3x30/30, było 3 razy, ale nie wyszło mi 30 s sprintu. zmieniam taktykę na 15/45.
SUPLE: magnez, tran w tabletkach, kombucha, koper włoski, vita-plex, chela-min
PŁYNY: Wwoda, kawa, herbata
DIETA
WARZYWA: ogórki,cukinia, cebula, pomidor, przecier pomidorowy, szpinak
Miska
wczorajsza miska jest na mniej więcej. pojechałam do rodziny i nie mogłam się oprzeć świezemu mleku. na dobrą sprawę to nie wiem, ile wypiłam, szacuję własnie, że tylko pół litra.
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-07-21 18:56:10
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html