Lepsza wersja Vowthynowej/str.27/str.49

1. DNT
Idę zaraz robić tabatę.
Domsy na plecach, dupa i reszta już trochę oswojona z bólem, nie dokucza.
2. Miska
Cycki mam wielkie jak balony.
Przyszły zakupy , już prawie gotowa jestem na czułe pożegnanie z nabiałem, jeszcze tylko dostawa białka, która się opoźnia - bo mogłabym zacząć choćby jutro.
czuję się napompowana - taka ogólna konkluzja.

1. DT, Dzień 2

1. push press 5 x 8-10 60sek
I-8x20kg II-9x20 III-10x20 IV-6x25 V-7x25
(brak progresu...)

2a. przysiad przedni 3x12-15 bez przerwy
I-13x25kg II-15x25 kg III-8+7x30kg
(w ostatniej serii obsunęła mi się trochę sztanga, a moje ramiona to nie bardzo sobie z tym fantem poradziły, więc poprawiłam sobie ją przy stojaku i dokończyłam serię)

2b. przysiad bułgarski 3x 12-15 90sek przerwy
I-13x2,5kg II-14x2,5kg 17x2,5kg
(nie wiem czemu nie zrobiłam więcej...dałabym radę)

3. ściąganie drążka górnego do klatki szeroko 4x 8-10 60sek - maszyna
I-9x24kg II-7x30kg III -8x30kg IV -9x30kg
(chyba dopiero po raz drugi czułam naprawdę pracę pleców, wciąż jednak vanitas vanitatum et omnia vanitas)

4."jeżyki" na brzuch 3x 15-20 60sek
I-20x5sztabek II-16x6sztabek III-18x6sztabek

Interwały na orbim - 6x

Uwagi: To niby "postrzyknięcie" czy jak to nazwać przerodziło się w blokujący ból w całym boku, od biodra, aż powyżej pasa, ból jest taki, że sprawia mi problemy wykonywanie podstawowych czynności. Nie jest nieznośny, ale blokujący, identyczny jak człowiek sobie szyję zawieje. Nie wiem czy nie załatwiły mnie powroty na piechotę, zawsze pędzę zgrzana i przepocona do domu, a droga zajmuje mi jakieś 20 minut. Mam nadzieję, że to nic poważnego i minie wkrótce, bo martwię się o przyszłe treningi. Taka historia...

2. Miska
Jest ok. nadmiar pracy skutecznie odciąga od głupot, a poza tym w rytmie tango - czyta micha - lubię tańczyć

1.DNT
Informuję z żalem, że do końca tygodnia będzie DNT Moje postrzyknięcie czy zawianie zrobiło się na tyle uciążliwe, że boje się, że bym sobie więcej krzywdy nie zrobiła ćwicząc taka pogięta i pokurczona. Biłam się z myślą cały dzień, żal mi strasznie. Postaram się odrobić te treningi, ale muszę odpuścić, bo upór w tym wypadku byłby dowodem głupoty i braku odpowiedzialności.

Szkoda ...

2. Miska
bez finezji, ale czysto, bardzo się staram. jest ok.

Czasem trzeba wiedzieć kiedy należy odpuścić
Widzisz jak u mnie się skończyło

Zdrówka!!

Vow, rege jest równie ważna jak trening

Dzięki dziewczyny
Sama niedawno pisałam sforcia do Ciebie, że zdrowie ważniejsze. No bo jest. A mimo to czuję się stratna.
Chuck do mnie zajrzał Od razu humor lepszy

Tymczasem ... bardzo mi siadło i jak nie mam w zwyczaju wrzucać tu obrazków , tak zrobię wyjątek.


Zmieniony przez - Vowthynowa w dniu 2014-03-07 07:14:32

ooo, przeziębieniami si enei przejmuj, zdarzają sie

Sama nie wiem co mi jest, ale już mniej boli, zdecydowanie.
Oby do poniedziałku przeszło całkiem
Zrobiłam sobie zdjęcia kontrolne, tak raczej dla własnych obserwacji, bo mi się jakieś niepotrzebne schizy włączały.
Dupy nie urywa, ale nie jest źle. Powoli to idzie, ale idzie.
Coś w rodzaju podsumowania planuję na maj, czyli na moje 36 urodziny.
A dziś znowu impreza - urodzinowa.
Miskę wrzucam za wczoraj, dzisiejszej jeszcze nie, edytuję później posta.



A wszystkim kobietom z tego działu, szefowym, doświadczonym wygom z działu sport, naszym fit dziewczynom i tym co dopiero zaczynają i takim babciom jak ja również życzę pięknego Dnia Kobiet. Jesteśmy wyjątkowe cały rok, ale dobrze od czasu do czasu uczcić tę oczywistość.





Zmieniony przez - Vowthynowa w dniu 2014-03-08 08:35:30

Zmieniony przez - Vowthynowa w dniu 2014-03-08 08:36:12

MELDUNEK ZALEGŁY

Micha
1. W sobotę była impreza urodzinowa. Czysto (wina wypiłam, ale nie dużo, bo alko mi nie wchodzi specjalnie), ale nie liczone, więc taki cheat day powiedzmy. wrzucę jednak miskę z soboty. Do imprezy jak było.



2. Ponieważ wróciłam nad ranem do domu - niedziela przespana, dwa posiłki i jakieś owoce i bakalie - nie liczyłam - spałam.
3. Poniedziałek - micha ok.



4. Uwaga - nie powinnam jeść tyle orzechów, nie pomagają.
Trzymam się z daleka od słodyczy, urodzinowy tort oddałam mężowi.Nie jest sztuką unikać słodyczy, gdy jest się na fazie - wszystko potrafię i wszystko mogę. Trudno, gdy przychodzi czas słabej dupy - wtedy - wychodząc zwycięsko z walki z nałogiem - mogę być z siebie dumna. Taki czas był w niedzielę. W domu słodycze, bo mąż lubi, ale nie dałam ciała. Za niedzielę daję sobie plus i odwyku cd. Powinnam sobie odznaki dawać - jak alkoholicy
5. Przestałam jeść nabiał. Miska trochę niedorobiona na białku, ale ogarnę.

Pomiary - niedziela 09.03. - po imprezie - załamka. Mam nadzieję, że to się nie utrzyma, bo nie podoba mi się to.

WYMIARY (cm)	OBWÓD BIUSTU	OBWÓD POD BIUSTEM	OBWÓD W PASIE	OBWÓD BIODER	OBWÓD UDA	OBWÓD ŁYDKI	OBWÓD BICEPSA
08.09.2013	89	71	65	88,5	52,5	34	26
26.01.2014	87	71,5	64	88	51,5-prawe/mniej niż 51-lewe	33	25/27
02.03.2014	90	72	65	89	52-prawe/ 51,5-lewe	33	25/27,5
09.03.2014	88,5	72	67	90	53-PRAWE 52 -LEWE	33,5	25/ 28
ZMIANY	-1,5 od ostatniego pomiaru	b.z. od ostatniego pomiaru	+2 od ostatniego pomiaru	+1 od ostatniego pomiaru	+1/0,5 od ostatniego pomiaru	+0,5 od ostatniego pomiaru	b.z./+0,5 od ostatniego pomiaru

Trening - poniedziałek 10.03 - po krótkiej przerwie na kurację
Dzień 1.
1. Martwy ciąg 5x8-10 60sek przerwy
I- 8x40kg II-10x40kg III-6x45kg IV-8x45kg V-4x50kg

2a. przysiad z nogami szeroko 3x12-15 bez przerwy
I- 15x35kg II-12x40kg III-14x40 kg
(tu było ciężko i jest słabiej niż ostatnio)

2b. wyciskanie suwnicy 3x 12-15 90sek przerwy
I- 13x80kg II-15x80kg III-15x80 kg
(w ostatniej serii zmieniłam ustawienia i się skończyło rumakowanie)

3. wyciskanie sztangielek na klatkę skos góra 4x 8-10 60 sek
I-8x8 kg II-9x8kg III-10x8kg IV-6x9kg

4. wiosłowanie sztangą w opadzie 4x8-10 60 sek.
I-10x20 kg II-8x25kg III-9x25kg IV- 10x25kg

Potem zrobiłam interwały 6x - a potem umarłam.




Zmieniony przez - Vowthynowa w dniu 2014-03-11 08:34:48

1. DNT
Nic jeszcze nie robię - bok mi dokucza, pracy po uszy. Zdecydowałam, że muszę sobie odpuścić ambicje zostania cyborgiem, bo to się źle skończy dla mnie.

2. Micha
Dopycham omlet żeby jakoś podbić michę. Nie miałam żywcem kiedy jeść dziś. Omlet pycha, ale chyba do północy będę go mielić - wielki wyszedł!
Dostałam od męża na dzień kobiet wheya i jakieś ustrojstwo - pudding proteinowy. Na czarną godzinę to drugie będzie. A wheya już dziś testowałam.