GrubaKaskaPrzeglądając forum zauważyłam, że niektóre dziewczyny zamykają dzienniki i znikają po zj**ce jaką tu otrzymują dotyczącą planowania miski. Zarzucacie im, że źle się odżywiają i jedzą niezdrowo.
Zazwyczaj wszystkie argumenty po tej drugiej stronie są takie, że jedzą wspólnie z domownikami i nie za bardzo mają możliwość planowania i układania swojej własnej miski. Bo ludzie, którzy się nie odchudzają nie rozumieją tej filozofii zdrowego i DOBREGO jedzenia. Uważają, że kilka chipsów nie zaszkodzi, i oni nie będą zmieniać swoich przyzwyczajeń dla osoby odchudzającej się.
Także w wielu domach panuje przekonanie: jedz co jest, a jak jesteś gruba to jedz mniej.
Rozumiem więc tę frustrację nowych użytkowniczek. Może więc zamiast samej zj**ki i dobrych rad typu - masz już tyle lat to sama decyduj co jesz, więcej porad jak być asertywnym w domu przy swojej misce. Bo naprawdę trudno przekonać innych, żeby zaczęli dla nas zmieniać swoje przyzwyczajenia z dnia na dzień. Im przecież nie zależy
A Ty myślisz, że na początku nie mieliśmy problemów?
Mówię ze swojego doświadczenia - było trudno. Rodzice się wkurzali, że tego nie chcę, bo ma to, tego nie chcę, bo włożyli jakieś składniki, których bym nie wyliczyła albo np. już w dziennym zapotrzebowaniu wyjdzie mi ponad normę. Ostatecznie przyzwyczaili się, i wiedzą, że tak czy siak sama sobie robię, nie martwią się już o to (i tak w tygodniu nigdy razem nie jemy, bo każdy ma zajęcia w innych godzinach i jest to niemożliwe). Tata się śmieje, że jak 10h jechaliśmy autem to ja miałam 3 pojemniki z jedzeniem i jeszcze marudziłam, że
głodna jestem, a on tylko 2 kanapki zjadł ;P Ale cieszą się chyba, że tyle jem :) Nie głodzę się i to jest ważne!
A moja mama dzięki temu, że teraz tyle warzyw w domu, sama podjada :) A ja potem nie mam brokułów, o których cały dzień marzyłam
Na uczelni też się ze mnie podśmiewają ;P W pon mam zajęcia od 7 do 20 - bite 13 h na uczelni. Przyniosłam plecak wypchany jedzeniem + małą torebeczkę na notatki ;)) Ludki patrzą, że plecak pełen jedzenia, ile przecież jeść można. A większość to tak na prawdę warzywa, które dużo miejsca zajmują ;P Najgorzej mnie wkurza gadanie, że "takie odżywianie kosztuje", a biorąc pod uwagę, że dopiero z DE wróciłam, ma to bardzo niefajny wyraz...
Najwazniejsze to znać swoje cele. Trzeba być stanowczym i tyle, a nie patrzeć na to, co inni mówią, albo gadać "mieszkam z rodzicami". Ja też, i co?
Ale się wygadałam. Jestem padnięta po treningu, pozdro <3