obliquesFLO Nigdy nigdzie nie zostało udowodnione ze dieta paleo jest optymalna, to jedna z teorii dla jednej z grup ludzi, to ze sie zbliżasz do czegoś co nazywasz, świadczy tylko o tym ze kierujesz sie mózgiem nie rzeczywistymi potrzebami organizmu.
I w temacie "paleo", no niestety tu owoców nie ma, te co sa to jagodowe w bardzo małych ilościach sezonowych, de facto nie ma też warzyw, prócz paru korzonków, to samo można powiedzieć o zbożach bo memłanie traw i ich ziaren tak samo jak korzonki było popularne . Tak to wygląda w podstawach, a reszta, to po porostu ewolucja "diety" na potrzeby marketingowe dzisiejszego społeczeństwa.
Ale możemy przyjąć "paleo" ludzi żyjących na wyspach gdzie większość kalorii pochodziła z owoców dostępnych przez cały rok. Albo inaczej, paleo to jedzenie surowizny tylko i wyłącznie, albo moze paleo to
jedzenie raz dziennie, albo niejedzenie na przełomie wiosny i jesieni...
Tak tylko zwracam uwagę na ryzyko prób nazywania tego co jesz nie ma nie było i nie będzie jednej diety dobrej dla wszystkich a ty nadal , wbrew temu w co chcesz wierzyć nie odżywiasz sie zgodnie z potrzebami żołądka, ale zasadami tego co ci pasuje z tego co przeczytasz.
Właśnie dlatego, że nie ma diety uniwersalnej, nawet jedna osoba w róznym czasie ma inne zapotrzebowanie (np. widzę u siebie róznice w apetycie na mięcho, kiedy mam wycisk fizyczny, a kiedy mam mało ruchu), zdaję sie nie na mózg i wiedzę, która jest siłą rzeczy cząstkowa, tylko na proste odczucie głodu i apetytu na konkretne rzeczy do jedzenia i konkretne potrawy.
(Ale wcale nie mówie że ta strategia która obowiązuje na forum jest chybiona, bo jeśli ktoś nie umie jeść tak, żeby nei tyć, to dobrze jak się zaczyna trzymac przetestowanych schematów.)
A nazwy 'paleo' użyłam może nieścisle, chodziło mi o to, że przy odrobinie wysiłku uwzględniania na co się ma faktycznie glod (a nie je sie np. co jest akurat pod reka) to mimowolnie zaczyna się wybierać bardziej konkretne i zroznicowane jedzenie, tak że np. nawet nie wiem kiedy, zrezygnowałam z chleba pszennego, bułek, makaronu, naleśników itd. (długo przed tym jak wpadła mi w ręce "Dieta bez pszenicy") a także słodzonych jogurtów i serkow wiejskich. To się zbiegło z przypadkową dosyć zmianą pare lat temu - zaczęłam jeść ryby nawet pare razy w tygodniu (wcześniej rzadko) i przestałam oszczędzać na orzechach.
A owoce w diecie ludzi myślę że na pewno były, tylko że mniej słodkie, i nie przez cały rok, albo nie wszedzie, chociaż jak nauczyli sie suszyc mieso to moze i owoce tez. Może teraz ilością trzeba nadrabiać jakość, skoro maja mniej witamin i minerałow.
O ludzkiej diecie przed rewolucją rolniczą czytałam tylko książkę - "Na początku był głód" Konarzewskiego, ale jest dobra, antyideologiczna i rzetelna, autor wiele razy przyznaje że nie da się jednoznacznie odtworzyć ewolucji diety, i na rózne hipotezy podaje argumenty z róznych badań, za i przeciw.
Nie da się streścić, ale bardzo zróznicowana dieta (ryby i inne morskie, malze i slimaki, chude mieso upolowane i znalezione, surowe (duzo wit. C) i upieczone, szpik, mozgi, i nawet 100-200 gatunkow roslin, z bulwami i czesciami naziemnymi) została nagle zdominowana przez nasiona 1 gatunku, ktorych w ogole wczesniej prawdopodobnie nie jedli. Skutki jakie sa, wiadomo, (za) duzo zarcia, ale cukrzyca, miazdzyca, otyłość, prochnica, celiaklia, kwas fitynowy i zwiazane z nim osteoporoza, anemia i krzywica. Im większe wcześniej było zroznicowanie, tym mniej toksyn z konkretnego gatunku rosliny, i organizm jest w stanie takie niewielkie ilosci unieszkodliwiac, ale węglowodany nie sa toksyczne, a w nadmiarze okazaly sie najbardziej szkodliwe. Albo: wcześniej proporcja magnezu do wapnia była jak 1 do 1, ale pojawienie sie w diecie mleka i przetworów zaburzyly ten stos. na niekorzysc magnezu.Albo zle proporcje tluszcow w miesie hodowanych zwierzat, teraz bardziej niz kiedykolwiek.
Co do ciekawostek, pisze np. że wiekszosc ludzi ma odmiane genu apoE, który sprawia że ludzie nie chorują od tluszczu i miesa, tak jak szympansy. Ale co 10-ty nadal ma te sama odmiane co malpy. To pewnie uproszczenie, ale moze z tej czesci ludzi, ktorzy sa slabiej przystosowani do miesnej diety, rekrutuja sie wegetarianie.
Rodzaj i dostępność jedzenia musiały się ciągle zmieniać w diecie paleolitycznej, jednym z argumentow jest to, że ludzkie tkanki preferują korzystanie w pierwszej kolejności z cukrów prostych, ale z drugiej strony organizm ludzki nie ma problemów z przestawieniem się na dietę wyłącznie mięsno-tłuszczową, ale prawdopodobnie nie było długotrwałej jednostronności w tę lub tamtą stronę.
Mam pytanie, bo nie czytam gazet naukowych, czy jest może którejs z Pan moderatorek wiadomo, bo spotykam rózne wersje - czy zakwas rozkłada gluten?