[Dywizjon M] Viki/DT vol.2 :)/str. 56 - po Debiutach 2013/podsumowanie str. 61

Ledwo zyje...


Pomierzylam brzuch i zaraz nad pepkiem jest 9, a troche wyzej 8 Reszta jak w tabelce.


Dzisiaj wypiska w wersji skroconej, nawet nie mam sily przepisywac obciazen z kartki




4.03 poniedzialek
Do dnia "0" pozostalo: 2 tyg. i 4 dni


TRENING

Rano: rower 35 min.
Wieczor: Dzień - Klatka/plecy + trucht 60 min.

Obciazenia podobne jak ostatnio, w niektorych cwiczeniach mniejsze. Ciezki dzien w pracy, zupelny brak sil na treningu, momentami myslalam ze zasne

Wogole te treningi przeloze teraz zupelnie na wieczor, bo i tak pozniej nie jestem w stanie juz nic zrobic, posilki przez to tez wypadna troche inaczej.



MISKA
150/30/150

- owies, jajo, whey, zelatyna
- indyk, ryz, bialko jaj
- wieprz+wol, ryz, marchew
- proso, frykadele rybne
- banan, whey
- proso, indyk, ziemniaki
- jajo, indyk
BTW 151/28/151

no niestety, miesnie sa ale za duzo je jeszcze przykrywa

No trudno, moze kiedys krata sie pojawi

Mis dziekuje wsparcie sie teraz przyda, nie to zebym narzekala, ale jest coraz ciezej


Moj dziennik nieuchronnie zmierza w kierunku pipkowatosci

Wypiska znowu bedzie okrojona, ale obiecuje uzupelnic wszystkie zaleglosci jak bede miec wiecej czasu (pewnie dopiero w przyszlym tygodniu po przeprowadzce).




5.03 wtorek
Do dnia "0" pozostalo: 2 tyg. i 3 dni


TRENING

Rano: 10 min. trucht + interwaly 6x30/30 + 30 min. trucht
Wieczor: Dzień - Nogi + marsz 40 min.

Interwaly jak zwykle dostarczyly ciekawych wrazen, w sumie pierwszy byl naprawde porzadny, reszta troche gorzej. Raczej kolejnego juz nie doloze, predzej kiedys mi sie nie uda tych 6 zrobic
Trucht po interwalach masakra, po 15 min. kryzys, nogi nie chcialy sie ruszac i musialam walczyc o kazdy kolejny krok. Chwile pozniej pojawil sie scisk w zoladku i zrobilo mi sie tak niedobrze, ze nawet sliny nie moglam przelknac, wiec plulam pod nogi jak jakis chuligan

Silowy moge okreslic jednym slowem - bezwlad Ciezary mniejsze niz ostatnio, ledwo zaczelam a juz sie zastanawialam czy dam rade skonczyc. Przy bulgarze nawet bez obciazenia mialam problem z rownowaga i sie zataczalam jak pijak Wznosy lydek slabo tym razem, mialam problem zeby sztange podniesc ze stojakow.
Marsz w wyjatkowo szybkim tepmie, zmeczyl mnie strasznie, dvpa w ogniu.
Teraz ide spac bo padam i w glowie mi sie kreci.


MISKA
150/30/150

- owies, jajo, whey, zelatyna
- indyk, ryz, bialko jaj
- wieprz+wol, ryz, marchew
- proso, frykadele rybne
- banan, whey
BTW 108/18/120
+ czit: makaron, marchewka, wol, indyk

Viki

Moj dziennik nieuchronnie zmierza w kierunku pipkowatosci

Silowy moge okreslic jednym slowem - bezwlad

Jak bym siebie słyszała Łączę się w bólu i cierpieniu ale nie ma to tamto zapyerdzielac trzeba Kurde jak nie będzie zasuszu to przerzucam się na masę agresywną

Viki, żałobne wieści przynoszę

Rotacja: 150-100-50g węglowodanów i tak w kółko.
Na zdjęciach zayebiście, ale dociąć trzeba

To ja ten fakt uczcze minuta ciszy...
chyba na zdjeciach wcale dobrze nie bylo





Jak to sie mowi, co nas nie zabije to nas wzmocni, wiec pewnie umre niedlugo

Zeszlam juz do poziomu przecietnej meduzy, miska 1000 kcal i mnostwo aero
Jednak babochlopstwo lepsze, wole pizgac zelastwem i jesc jak stonka



Arphiel Damy rade... jakos ja i tak Cie podziwiam za ciezar w przysiadzie, mnie ostatnio 30kg przygniata Czasem to mi sie plakac chce na widok zaladowanej sztangi
Widzialam, ze tez Cie czekaja poranne atrakcje



A teraz ide przemieniac miske, bo mialam juz ulozona taka fajna do konca tygodnia

Zaraz pójdzie fama po necie, że sfrustrowana i zapuszczona Martucca o męskich barach propaguje głodówki

Viki, trzymaj się mocno
Marta - zagłodzisz nas tu wszystkie na śmierć kiedyś

Kurcze że mnie ominął ten dziennik...
Będę wpadał