wczoraj odtańcowałam GPP na kształt Rzeźni Moralesa, ale, że zyebał mi się stoper to robiłam:
10x burpee
30x pajac
10x mountain na nogę
30x
walka z cieniem
3x obwód.
czas nieznany: ok. 4min
i padłam. Nie znoszę GPP. Nie potrafię przygazować odpowiednio. Już po burpee miałam ochotę się położyć i skończyć taka zadycha. No nic.. ważne, że zrobione, bo odwlekałam do ostatniej chwili.
_______________________________________________________
DT 1800kcal
Pomiary:
Pomimo cenzury konkursowej jaką zaobserwowałam, póki co podaję wymiary, żeby Szefowe miały jasny ogląd co się u mnie dzieje, poza tym uważam, że po cyferkach raczej nikt sobie mnie nie zwizualizuje. Może ocenzuruje w późniejszym czasie - póki co wstawiam, dla potomnych
Pomimo zmiany diety (zamiana rotacji na constans) coś tam leci. Waga stanęłam, ale właśnie mi się okres zaczyna więc zrozumiałe.
POMIARY TYGODNIOWE[cm]:
biust 96 94 93
(-1)
pod biustem 79 80 78
(-2)
talia 74 74 74 (0)
pępek 86 85 85 (0)
biodra(kości) 92 92 91,5
(-0,5)
biodra(najszersze) 101 100 100 (0)
udo 60 59 58,5
(-0,5)
łydka 36,5 36 35
(-1)
biceps luz 30 30 30,5 (+0,5)
waga 75.5 74.4 74,2
(-0,2)
Miska:
Pozostaje bez zmian.
na dziś:
Trening:
Bardzo udany trening. Świetne nastawienie i siła psychiczna

. Moc.
1) Przysiad: 4 serie dupskiej do ziemii, ostatnia ciężko - gięło mnie, kolana niestabilne. Nadal robię na krażkach pod piętami i służy mi to. Próbowałam bez, ale lecę na ryj. Kolana nie protestują.
2)MC: nadzorował mnie dziś trener i pochwalił technikę
Przy 70kg pomimo chwytu naprzemiennego wypadł mi ciężar, ale też z techniką już nie czułam się najlepiej - barki wyrywało mi do przodu i automatycznie puszczały mi łopatki. Paski by się przydały chyba...niefart, bo akurat czekam na przesyłkę z sfd
+
4obwody
1. 15x burpees
mięskie rozkrok
2. 10x pompka jw
3. 5xTGU
6kg
czas:
34min
ostatnio:
4 obwody
1. w rozkroku, ostatnie 4 w 4 obwodzie damskie
2. damskie
3. 1 seria 8kg, pozostałe 4kg
Czas: 25min
Pomimo tego, że czas znów gorszy to trening o wiele cięższy. Wszystkie pompki udało mi się zrobić męskie, chociaż musiałam robić przerwy co 2-3. Masakra. W ostatnim obwodzie padałam na pysk - dosłownie. TGU nabrało fajnej dynamiki, chociaż to 6kg mocno czułam, wracając do leżenia musiałam w ostatniej fazie asekurować drugą ręką, bo bałam się, że dostane w twarz. Lewy nadgarstek rozbolał, ale udało się dokończyć. Nadal jestem pokrają burpeesową - dynamika pozostawia wiele do życzenia

Zaskoczyło mnie moje nastawienie - pierwszy raz mój wewnętrzny głos nie pieprzył "daj se spokój, o kierwa już nie dasz rady itd." pierwszy raz słyszałam NO WSTAWAJ! DASZ RADĘ! JESZCZE!!!!
Zmieniony przez - Kendra w dniu 2012-04-30 13:56:38
Zmieniony przez - Kendra w dniu 2012-04-30 13:58:36