Niedostępny do odwołania. Zdrowia dla WSZYSTKICH!
https://www.facebook.com/pages/Wszystko-Ch**/363238457019620
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!
Niedostępny do odwołania. Zdrowia dla WSZYSTKICH!
https://www.facebook.com/pages/Wszystko-Ch**/363238457019620
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!
A teraz do meritum: doceniam zainteresowanie i chęć pomocy, poważnie, ale wydaje mi się, że trochę jednak przesadzasz. Patrzysz na mnie trochę przez pryzmat siebie samego. Ale nigdy nie miałem anoreksji.
Jeszcze przedtem, jakieś, ja wiem, 10 mies. temu ważyłem 80 kg i można by powiedzieć, byłem normalnym, trochę zatłuszczonym kolesiem. Chodziłem na siłkę etc [stąd moja wczesna data rej. na forum], ale moim kompleksem był zawsze nadmiar tkanki tłuszczowej, szczególnie na brzuchu. W pewnym momencie dopadła mnie mocna kontuzja ramienia, więc siłą rzeczy musiałem przerwać na jakiś czas treningi siłowe.
Nie miałem zbyt rozległej wiedzy nt. odżywiania, więc pomyślałem sobie wtedy, że skoro i tak teraz nie ćwiczę, to zacznę mniej jeść na jakiś czas, a skoro mniejsza podaż kcal, to akurat zejdzie mi ten tłuszczyk i będzie gitarra. No i nie schodził. Kombinowałem potem troszkę z dietami Dukana etc i jedyna rzecz, która leciała, to właściwie były mięśnie, ale nie przestawałem, bo chciałem już "dopiąć swego". No niestety, nie udało się. Następnie zwiększałem podaż kcal i prawie codziennie ciskałem na rowerze, żeby jakoś to zbić i chyba nareszcie się w miarę wtedy udało.
Uznałem, że z tłuszczem jest w miarę ok [niestety z mięśniami nie było, ale jak już uparłem się, że zrzucę tk. tłuszczową do końca, to zrzucę], więc najwyższy czas na nabieranie CZYSTEJ masy mięśniowej na siłowni, ważyłem wtedy coś koło 65 kg, a było to jakoś w połowie września.
Następnie odkurzyłem swoje stare sfd'owskie konto, skomponowałem dietę, ułożyłem trening i jazda.
Przy okazji s.m.p.a. wybił mi z głowy możliwość masowania bez sadła :), to cóż, czemu nie, byle tylko sadło nie wchodziło w przeważającej większości,i tyle.
Co do low carb, polecam z zapoznaniem się z tematem low carb na masę by qazar, ew. działem charlesa poliquina, tam zobaczysz, że można spokojnie masować na takiej diecie.
A że tak wyglądam? No cóż, gdyby nie moje nadzwyczaj rozrośnięte biodra, to wyglądałoby to wszystko pewnie w miarę proporcjonalnie. Heh, przynajmniej widzicie, jak wygląda odtłuszczony i odmięśniony endo. :)
A, nie mam problemów z ważeniem się raz na 2 tyg., tak samo z mierzeniem obwodów, czasem coś sobie podjem extra, więc nie sądzę, żeby moje problemy miały podłoże psychologiczne. Jedyne, co sobie zarzucam, to brak odpowiedniej wiedzy merytorycznej przy rozpoczęciu redukcji [bo można było tego uniknąć, tzn. utraty mięsa], no i niestety upór w dążeniu do celu, nie zawsze do końca słuszny :p
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zniechęciłem do zaglądania do tematu. ;)
a wywodu nie przeczytam za długi przepraszam studia gonią...
Niedostępny do odwołania. Zdrowia dla WSZYSTKICH!
https://www.facebook.com/pages/Wszystko-Ch**/363238457019620
Wypowiedź kierowałem przede wszystkim do Regenata, ale mam nadzieję, że również i Ty w wolnej chwili pochylisz się nad moimi wypocinami... :)
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!
Waga praktycznie bez zmian (68 kg), pas zszedł o 1 cm (zapewne zeszła woda z powodu mniejszej ilości ww, i dobrze), no i wygląda na to, że klatka nareszcie ruszyła do przodu.
Muszę przyznać, że odkąd przeszedłem na LC, czuję się znacznie lepiej. Nie mam już praktycznie problemów ze wzdęciami i gazami. Dawniej, jak musiałem w siebie wmuszać torbę ryżu/kaszy czy innego węgla, czułem się ociężały po posiłku i nic mi się nie chciało. Teraz już nie ma takiego problemu [może czasem po potreningowym :P]. No i nie jestem taki "napompowany", jak byłem przedtem. Z treningiem też nie ma problemów, nie było żadnych ubytków siły/energii, progres idzie powoli, ale konsekwentnie.
No i jest smaczniej :] Jedyne, co może denerwować, to to, że trza więcej się nakombinować w przygotowywaniu posiłków na uczelnię, ale myślę, że i to idzie ogarnąć.
Jak widać, LC dobrze na mnie działa, i nie zamierzam z niej rezygnować (póki co) :]
2500 kcal; B 165/T 140/WW 140
Trochę kombinuję z podażą węgli 100 g w DNT i wydaje mi się, że mój organizm dobrze to przyjmuje. Chciałbym tak pocisnąć dłużej, tylko nie wiem, czy pozostałe 40 g węgli dać do dni treningowych czy może dobić kaloryczność tłuszczami?
No i jeszcze fundamentalna kwestia - skoro waga stoi, wypadałoby podbić trochę kcal. +200 z tłuszczy będzie ok ?
Niedostępny do odwołania. Zdrowia dla WSZYSTKICH!
https://www.facebook.com/pages/Wszystko-Ch**/363238457019620