Martucca pomocy!
Postanowiłam zacząć powoli ale wytrwale dbać o siebie. Teraz moim celem nie jest byle zrzucenie 5 kg sadła. Chcę naprawdę zadbać o mięśnie i odżywiać się tak jak trzeba! Zacznę prowadzić dziennik, ale póki co nie mam wagi kuchennej, więc wpadłam na pomysł, by raczyć Was zdjęciami moich posiłków. Na początek taka ocena na oko i tak mi pomoże. Chcę również sfotografować sylwetkę i dokonać pomiarów, muszę tylko poszperać jak to zrobić poprawnie.
Czy mogę w tym wątku prowadzić 'historię mojej choroby' ? A raczej 'uzdrawiania' ?
A teraz miła wiadomość:
Przedwczoraj poszłam na siłownię. Prawdziwą 'mordownię' ! Jestem zachwycona! Instruktor spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć: 'ale tutaj nie ma aerobiku...'. Wyjaśniłam mu jaki jest mój cel. Powiem Wam, że był uradowany! Z entuzjazmem rozmawiał ze mną o tym, że kobieta powinna ćwiczyć tak samo jak facet, trochę porozmawialiśmy o diecie, ale faceci mają to do siebie, że nie zagłębiają się w 'kobiece reakcje' na niektóre delikatesy (np. olej lniany, o którym tutaj czytałam...), więc bardziej skupiłam się na wchłanianiu jego nauk odnośnie treningu.
Pokazałam mu kartkę z wydrukiem rozpiski od Martuccy, dał mi też swoją. A później pokazywał wszystkie ćwiczenia i stał cały czas nade mną. Oczywiście najpierw porządna rozgrzewka na rowerze. Każdego ćwiczenia 1 seria po 10 powtórzeń. Tak zadecydował instruktor, ponieważ chciał mnie zapoznać z tematem. Było unoszenie nóg,
wspięcia na palce, ginekolog (on go rak nie nazwał, ale sama zorientowałam się, że to ten sprzęt), czworogłowy uda, trójgłowy uda, klatka... Aj już nawet nie pamiętam :) Ogólnie wierzę, że wyznaje taką filozofię jak Wy (my :D) tutaj!!!
JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA!!!!!
Faceci patrzyli na mnie oczekując, aż powiem: Eee to nie dla mnie. Idę potańczyć. Ale nie!!! Instruktor się zaangażował. Później pojeździłam 15 minut na rowerze i musiałam spadać na wydział. Facet kazał mi przychodzić w tych godzinach kiedy tam pracuje, żeby kontrolować moje zmagania.
Wczoraj zrobiłam sobie dzień aerobowy i przejechałam 75 minut na rowerze (wiem, wiem... jutro będzie godzina. Co 2 dni, na zmianę z siłownią).
Zaraz pakuję plecak i idę na trening, gdzie z wielkim przypakowanym łysym kolesiem, niesamowicie sympatycznym, który wcale mnie nie wyśmiał zrobię po 2 serie, w sobotę też!!! HURRRRAAAAAA !!!!!!
A to moje śniadanie. (chleb w kromkach 0,6 cm :P)