Problem z Dilerem

Sluchajcie mam dość powazny problem, sytuacja wygląda w ten sposob, mam w rodzinie osobe ktora byla bardzo porzadna(i chyba nadal jest...), jest to bardzo dobry czlowiek mimo ze zbłądźił, jest lekko, ale uzależniona od narkotyków, ja nie mam z nią kontaktu bo jestem non stop w Gdansku, ta osoba mieszka w innym miescie, jest to osoba ktora nie ma zadnych znajomosci z jakimis typami spod ciemnej gwiazdy, jestem przekonany ze na 100% ma jakiegos stałego dillera, i prawdopodobnie jest to jakis leszcz, bo sprzedaje tej osobie mięki sprzęt ale ostatnio namawia na cos mocniejszego(droższego co za tym idzie)(nie wiem czy to leszcz, ale moze byc dla mnie nawet jakis "szef" z "miasta", chąć wątpie bo znam ludzi i bym wiedzial, a nawet jesli to nie ***ie mnie kim jest, kazdy musi isc do sklepu, do kosciola czy do kibla ,a tam juz będe czekał ja w roli wyroczni ostatecznej)

SPrawy członków rodziny są dla mnie największą swiętością i staram sie dbać o wszystkich nawet bez ich wiedzy i zgody, pełnie role aniola stróża w roznych zlych rodzinnych sytuacjach mimo ze nie jestem seniorem rodu i mam za sobą różną przeszlosc, niekoniecznie prawa.

Pisze tutaj o tej sprawie, bo chcialbym sie poradzic kogos kto zna sie troche na prawie bądź mial w takiej sytuacji jakies doswiadczenie, próbowalem rozmawiac z tą osobą zeby przestala brac, ze skonczy sie to marnie, ta osoba zapewnia mnie juz koniec ze juz nie bierze ale mam w swoim rodzimym miescie takie kontakty i źródla ktore mowią mi co innego. W pewnym momencie bede musial wziaśc sprawy w swoje ręce i teraz nie wiem jak to zalatwic, czy powiadomic policje czy zalatwic to na wlasną ręke. Jesli powiadomie policje, to czy będzie miala plyw na calą sprawa moja przelosc?(Byla to sprawa o ktorej nie bede mowil, ale nadmienie tylko zebyscie mieli pojecie czy moze to wplynac, ze chodzilo o groźby przy swiadkach i próbe podpalenia). WIęc troche boje sie wchodzic w ten kontakt z policją poniewarz wiele ryzykuje, studia to dla mnie szansa życiowa i trzymam sie ich kurczowo obierając sobie za cel ich ukonczenie. Natomiast z drugiej strony, gdybym mial zalatwiac sprawe sam, boje sie ze narobie większego gówna niz jest poniewiarz wiecie jakie emocje budzą takie sprawy gdy chodzi o rodzine, a jeszcze dodam ze bywam nie poczytalny. Nie mam czasu, ciagle jestem skupiony na studiach ale muszą tą rozprawe załatwic bo dalej tak bys nie moze. Więc jesli zdecydowalbym sie na powiadomienie policji, czy policja będzie mnie ze tak powiem "sprawdzać" itp i pytac skąd wiem ze ta osoba handluje syfem, czy przypadkiem ja nie handluje itp, po prostu niechce narobic sobie gówna i bruździć bardziej w papierach.

PS:Jesli jest syf z ortografią to wybaczcie ale mam malo czasu na pisanie.

Zmieniony przez - Bahamut w dniu 2006-06-05 22:01:43

Twoje założenia dotyczą "społeczeństwa idealnego", wyedukowanego, wykształconego, o odpowiednim poziomie moralnym, emocjonalnym i intelektualnym,

Cos ci sie chyba yebie przegladarka albo forum bo ja nic o czyms takim nie pisalem
A jak tak- to pokaz gdzie konkretnie
cytatay jakies ?


wolnego od korupcji i biurokracji...

Istnienie korupcji(i biurokracji bo jedno sie laczy z drugim) jest tylko i wylacznie wynikiem zlej organizacji i nadmiernego rozrostu aparatu panstwowego.
Tu "spoleczenstwo" i jego uczciwosc ma niewielkie znaczenie.
Jezeli nie ma komu dac lapowki- to jak moze byc korupcja

A ograniczenie rozrosnietego panstwa i urzedow to nie jest sprawa do "idealnego swiata" tylko jak najbardziej do zrealizowania na tym swiecie.
Starczy ze prawdziwa prawica zdobedzie wystarczajaco glosow zeby konstytucje zmienic.

Oczywiscie pewne minimum o ktorym pisalem zawsze musi byc- policja, wojsko, sądy, szczątkowa administracja. I moze wystepowac korupcja. ALE:
1. mniej ludzi latwiej kontrolowac
2. mniej ludzi- znacznie wieksze pensje

Czyli z jednej strony- scisla kontrola a z drugiej- mala podatnosc.
Jakby szeregowy policjant na komisariacie zarabial na poczatku np.3000-4000 i z kazdeym wysluzonym rokiem coraz wiecej- to sam sie zastanow jak bardzo to ograniczyloby podatnosc na lapowki.

Iść na psy: zdecydowanie nie.
Skopac tego dilera: też nie bo mozesz narobić kłopotów nie tylko sobie ale i tej osobie uzaleznionej.
Jedynym dość radykalnym wyjściem jest porozmawiać z osoba uzależniona, nie wykluczone jest użycie siły Pacnij go w pape niech sie ogarnie.
Pozdro.

Przykro słyszeć że taki problem u Baha w rodzinie... Po kolei:
1) "próbowalem rozmawiac z tą osobą zeby przestala brac, ze skonczy sie to marnie, ta osoba zapewnia mnie juz koniec ze juz nie bierze" - rozmowa z uzależnionym nie ma już na pewnym etapie sensu. Oni nawet sami nie czują, że kłamią, w końcu ta następna dawka to będzie już tą ostatnią, a potem już będą czyści...
2) "Jesli powiadomie policje, to czy będzie miala plyw na calą sprawa moja przelosc?" - zależy. O poprzedniej sprawie piszesz niewiele, więc nie wiemy czy doszło do skazania, czy była rozprawa, jak rozległe są akta, itp. Jeśli masz już założoną kartę karną ( wyrok na koncie ) to normalne jest że Policja potraktuje Twoje zeznania/powiadomienie o przestępstwie z dużą dozą sceptycyzmu. Podobnie może się stać jeśli nie byłeś skazany, ale dałeś się policjantom poznać od "brzydkiej strony" = długie śledztwo, przykry paragraf.
3) "czy policja będzie mnie ze tak powiem "sprawdzać" itp i pytac skąd wiem ze ta osoba handluje syfem, czy przypadkiem ja nie handluje" - oczywiście. Pytanie o źródło informacji padnie zawsze, bo w końcu to poważne zarzuty. Jeśli spełniasz warunki z p. 2 to też musisz być przygotowany na pytania czy Ty nie handlujesz. Ale co Ty, pytań się boisz?
4) "po prostu niechce narobic sobie gówna i bruździć bardziej w papierach" - samą wizytą na Policji i złożeniem zeznań gówna sobie w papierach nie narobisz. Narobisz sobie natomiast jak zrobisz dilowi łup i sprawa wyjdzie na jaw. Dlatego:
5) "gdybym mial zalatwiac sprawe sam" - nie polecam, pamiętając co pisałeś o studiach.
6) "chąć wątpie bo znam ludzi" - jeśli nie Policja i skoro znasz "ludzi" to rozwiązanie chyba samo się nasuwa.
7) Niestety 6) jest na krótką metę - narkus zawsze znajdzie źródło towaru, albo co bardziej trafne - źródło towaru znajdzie narkusa. Jeżeli sprawa jest już na etapie uzależnienia to przykro mi, ale pomoże jedynie zmiana środowiska ( inne miasto ) + odpowiednia opieka ( odwyk? ). Pozdrawiam,

kiedys, jeszcze za czasow gimnazjum bylismy wraz z klasą na komisariacie i papa smerf mówił, ze gdy się zadzwoni z donosem, oni mają obowiązek to sprawdzic, i jak informacje, które przekażesz policji się potwierdzą, to wszytko w porządku, ale gdy nic mu nie udowodnią, to gośc moze ciebie zaskarzyć, czy cuś takiego (o pomowienie, itp.) nie pamiętam już dokładnie... to bylo z 6 lat temu .
Zawsze mozesz sprobować zachować anonimowość (jakaś budka, nowa karta sim)

A teraz moje zdanie... piszesz, ze ta osoba raczej bierze prochy od jednego dilera... wydaje mi się, ze nawet gdy straci dostawce, to i tak znajdzie nowy kontakt(o ile się już w to w jakiś sposób wciągnęła).

Mozesz postraszyc troche dilera, nawet mu wtłuc, ale jeżeli już to zrobisz, odpada wariant z zawiadomieniem policji (będzie wiedział, kto go wsypał, a ja na jego miejscu stanął bym na głowie, zeby sie jakoś zemścić - a po co robić sobie problemy).

wydaje mi się, ze najrozsądniejszym wyjściem, jest poważna rozmowa z tą osobą, jeżeli to jakiś np. młodszy brat, to moze warto by powiedzieć rodzicom... A po drugie... to osoba ta ma swój własny rozum, i co będzie chciała, to zrobi... zbyt wielkiego wpływu na to nie masz...

Pójście na policje to raczej dobry pomysł. Zawsze jednego dilera mniej będzie, chociaz (jak pisał ktoś nademną) sprawy to nie załatwi. Jeśli ta osoba sama nie chce wyjść z nałogu, to nie wyjdzie i choćbyś nie wiem jak się starał to raczej nic nie wskórasz.

Dzieki wszystkim za odpowiedzi szczegolnie mlkv. Juz poczynilem pewien krok, mam paru lekarzy w rodzinie i dzwonilem do nich, powiedzialem jak sprawa wyglada, postarają sie pogadać z tą osobą, taka "rada rodzinna" czasem czyni cuda, wiem bo uczesniczylem nie raz. Nie wiem czy istnieje cos takiego jak odwyk na przymus, bo to jest pelnoletnia osoba, ale jak nie poskutkuje prośbą to tylko groźba zostaje.

Zmieniony przez - Bahamut w dniu 2006-06-05 23:51:16

Myślę że dobrze przede wszytkim pójść do specjalisty od uzależnień, nakreślić problem i z nim się naradzić jak postępować z osobą uzależnioną.

Co do dilera - cokolwiek mu zrobisz to i tak dużo nie zmieni (nawet jeśli mu się należy), a przy odrobinie pecha to Ty będziesz miał kłopoty. Nawet jak go nie będzie to co za problem kupić od innego? A zresztą skąd wiesz że już teraz Twój krewniak nie zna paru takich gości? A wszystkich przecież się nie pozbędziesz.

paskudna sprawa bo z tego co piszesz to ktoś bliski,rodzina,jakiś brat lub kuzyn,siostra kuzynka,czy ktoś taki....ale do rzeczy
pójscie na pały jest tylko połowicznie dobrym rozwiażaniem bo przymkną dilera,ale ten ktoś z pewnoscią szybko znajdzie nowego dostawce.
Natłuc dilera....można by,trzeba by tylko być ostrożnym żeby nie dowiedział sie za kogo dostaje bo mozesz liczyć na zemste a po co Ci to,na pały raczej by nie poszedł bo bałby sie tego ze sam wpadnie jak Ci zaczęliby weszyć
rozmowa z tą osobą....sprobować zawsze można ale jest to tylko strta czasu bo uzależnienie jest silniejsze od czegoś takiego jak rozum i nigdy nie można liczyć jak to ktoś napisał na coś takiego że uzależnieni też mają swój rozum i wiedzą co robić-oni nie wiedzą,może i chcieli by przestać ale nie są w stanie
Rada: zmienić miasto + monar. Miałem kiedyś znajomego(mieszkał na parafii) który popadł w to g****,udało mu sie wyjść,dzieki monarowi który znajdował sie na drugim końcu polski...mieszkam we wrcku a koleś leczył sie na Mazurach

Troche sie telepałem z tą myślą, i jednak postaram sie z rodziną zrobić wszystko zeby namowic goscia na odwyk, poza tym w miedzy czasie dowiedzialem sie ze tej osobie znikneło nagle video z domu więc jestem na 99% ze juz w ruch poszedł lombard, znam ten etap, i wiem ze po nim jest juz tylko dno. Tak wiec raczej sprawa zostanie zalatwiona na siłe i w strone odwyku, chocbym miał go straszyc, musi isc na odwyk. Gdyby niechcial, to by nigdy nie zaczynał brać ale jak nie patrzec ktos mu to umozliwil, a poza tym znam dobrze tą osobe(w koncu rodzina) i naprawde nigdy bym nie powiedzial ze sam zaczął brać, moze nie znalem go od tej strony ale nadal nie wydaje mi sie. Co do tego dilera to nie mialem na myśli pobicia go tylko przeprowadzenia takiej rozmowy po ktorej moze zmienił by styl zycia, np zagroził bym na uboczu ze jeszcze jedno źdzbło trawy sprzeda komu kolwiek, to pod młotek pojdzie np jego żona czy ojciec czy kto kolwiek. Mysle ze malo kto by ryzykował po takim tekście a nawet jesli to konkretnej osobie raczej by juz nie sprzedał, inna sprawa ze moze sie tym nie przejać i zagrać na "kozaka" olewając sprawe ale wtedy musiałbym chyba zrobic jakies głupstwo czego niechce.

Tak wiec sprawa bedzie zalatwiona tą najlepszą chyba drogą, tylko jak przekonac osobe uzależnioną ktora twierdzi ze nie bierze a zaczyna wynosic z domu(dowiedzialem sie o tym po napisaniu juz tego posta bo dzwonilem do rodziny w celu omówienia tej sprawy a okazalo sie ze niektorzy juz wiedzą), nie bedzie to łatwe, a jak mowie, osoba pełnoletnia, wiec nie ma przymusu. Nikomu nie rzycze takich przygód, swiadomość ze taki syf dzieje sie we własnym gnieździe bardzo obniża morale.


PS:Musze wyjechać z miasta, będe w czwartek dopiero to odpisze ewentualnie.

Zmieniony przez - Bahamut w dniu 2006-06-06 01:20:51

Co do tego dilera to nie mialem na myśli pobicia go tylko przeprowadzenia takiej rozmowy po ktorej moze zmienił by styl zycia, np zagroził bym na uboczu ze jeszcze jedno źdzbło trawy sprzeda komu kolwiek, to pod młotek pojdzie np jego żona czy ojciec czy kto kolwiek. Mysle ze malo kto by ryzykował po takim tekście a nawet jesli to konkretnej osobie raczej by juz nie sprzedał, inna sprawa ze moze sie tym nie przejać i zagrać na "kozaka" olewając sprawe ale wtedy musiałbym chyba zrobic jakies głupstwo czego niechce.

musiałbyś wiedziec o tym dilerze sporo,czy ma kogoś na kim mu zależy zeby z takimi tekstami wyjeżdzać itd....zresztą jakoś nie widze tego.Powtarzam po raz kolejny pozbycie sie dilera nic nie da,czy to przez pobicie czy przez zastraszenie to nie ma sensu,bo i tak ta osoba dotrze do innego źródła.Jeśli jest to już etap jak mówisz lombardowania i sprzedawania żeby dostać działke to już jest za późno na działanie bez zewnętrznej pomocy.Wasza(rodziny) jedyna rola teraz ogranicza sie do namówienia tego kogoś do leczenia sie w ośrodku bo jak słusznie zauważyłeś jak ten ktoś nie będzie chciał to sie nie będzie poprostu leczyć...a później już specjalisci się tą osobą zajmą.

szkoda ze nie złapaliscie tej osoby na gorącym uczynku,tzn że bierze bo póki co on/ona cały czas sie zasłania i mówi ze nie ma już z tym nic wspólnego,a Wy macie tylko podejrzenia...

Ja myślę że powienieneś siłą doprowadzić krewniaka na odwyk a o dilerze dowiedzieć sie wszystkeigo i poobserwować go trochę! Wtedy dowiesz sie jaki jest i jak sie zachowuje, ewentualnnie dowidz se jego danych osobowych i udaj sie do jego rodziców i uswiadom im co robi ic syneczek,a oni na pewno nie beda zadowoleni więc może cos z tym zrobią!W ostateczności owinieneś go na***ać ale najlepiej wynajmij jakis żulów za 20 żł i oni t zrobia za ciebie i anonimowo! pozdrawiam