Po derbach Glasgow (3:1 dla Rangers). Artur Boruc i Maciej Żurawski na własne oczy przekonali się, że derby Glasgow to raczej wojna niż mecz piłkarski – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Przy golach Boruc nie miał nic do powiedzenia, rzutu karnego nawet omal nie obronił (wyczuł intencje Novo). Najpierw jednak Dado Prso pięknie uderzył z woleja - przymierzył idealnie, wykorzystując doskonałe podanie od Marvina Andrewsa. Ta akcja pokazała, że gospodarze potrafią zaatakować z pomysłem, choć częściej to raczej obrońcy Celticu sprawiali im prezenty. Ich niefrasobliwość to również okazja do wykazania się dla polskiego golkipera - chwilami zachowują się jak wtórni analfabeci, czasem nieatakowani nie potrafią wybić piłki, źle się ustawiają. Boruc będzie miał w Celticu pełne rękawice roboty. Tym razem interweniował rzadko głównie wskutek zatrważającej momentami nieskuteczności gospodarzy, na czele z pudłującym Lovenkrandsem, a mimo to "Scotsman" uznał go za najlepszego wśród gości. Dziennik wróży, że Polak przebije klasą poprzedników z ostatnich lat, bo nie uginają się pod nim kolana, kiedy walczy o wielką stawkę.
Żurawski nie oddał strzału, ba, nie dotknął piłki w polu karnym przeciwnika, a wbiegł na nie tylko dwukrotnie (raz, kiedy Celtic wykonywał rzut wolny). Nie sposób zresztą zgłaszać doń żadnych pretensji - jego drużyna gra trochę prymitywnie, nie próbuje nacierać kombinacyjnie, i brak zawodnika usprawiedliwia ją tylko trochę.
Na Żurawskiego patrzyło się przyjemnością, Polak porusza się elegancko, a kiedy prowadzi piłkę bądź ją podaje, można odnieść wrażenie, że techniką bije kolegów na głowę. Niestety, natarcia, które inicjował z głębi pola, nie miał kto kontynuować. W Celticu nie widać graczy z głową Frankowskiego czy Szymkowiaka i na razie nie ma na czym opierać nadziei, że Polak zacznie w Glasgow grać tak w Krakowie czy reprezentacji. W sobotę Celtic sprawiał wrażenie drużyny słabszej od Wisły, w sobotę Celtic kazał podejrzewać, że bratysławskiej klęski w eliminacjach Champions League (0:5 z Artmedią) nie spowodowały tylko szaleńcze treningi, jakie zaaplikował wówczas piłkarzom lekceważący Słowaków trener Gordon Strachan.
Na razie wygląda na to, że Żurawski trafił źle. Choć bowiem Celtic wygra w przeciętnej lidze szkockiej niejeden mecz, to trudno mu będzie wykorzystać zalety ekswiślaka, który w sobotę nie wykonywał nawet rzutu karnego, a przecież na boisku nie było już Hartsona.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"
Doradca w dziale ,,Piłka nożna''
Nagrody w Typerze sfd.pl funduje Sklep Kibica http://www.ISS-sport.pl