Ebi Smolarek jest o krok od transferu swoich marzeń. Pozostający bez klubu piłkarz reprezentacji
Polski rozpoczął treningi z
Hamburgerem SV, liderem niemieckiej
Bundesligi.
Jeśli
Ebi z dobrej strony pokaże się w czasie
treningów i nie przesadzi z żądaniami finansowymi, będzie grał w czołowym zespole ligi niemieckiej.
HSV na gwałt potrzebuje napastnika, bo choć jest obecnie na pierwszym miejscu, to z przednią formacją ma duże problemy.
Mogłoby się wydawać, że taki klub jak
Hamburger SV nie powinien mieć kłopotów z napastnikami, ale w zespole trenera
Bruno Labbadii atak się rozsypał.
Peruwiańczyk Jose Paolo Guerrero zerwał więzadła w kolanie i nie zagra przez dziewięć miesięcy. Sprowadzony latem za
10,5 mln euro Marcus Berg, król strzelców
Mistrzostw Europy U-21, strzelił jednego gola w pięciu meczach. Ze średnią ocen 4,75 szoruje dno klasyfikacji napastników
Bundesligi magazynu "
Kicker".
Jego partner z ataku
Mladen Petrić spisuje się ciut lepiej. W sześciu meczach zdobył dwie bramki. Ale oprócz niego w kadrze jest tylko dwóch 19-letnich napastników bez żadnego doświadczenia -
Turek Tunay Torun i
Niemiec Maximilian Beister.
W tej sytuacji sprowadzenie
Smolarka, za którego nie trzeba płacić, a który w
Bundeslidze sprawdził się w barwach
Borussii Dortmund, może uratować
HSV.
- Chcemy jeszcze jednego piłkarza zdolnego grać na wysokim poziomie. I to od razu. Nie możemy czekać, aż ktoś dojdzie do formy za tydzień czy za miesiąc - powiedział
Labbadia. A to oznacza, że
Ebi musi być w dobrej dyspozycji, by przekonać do siebie trenera zespołu z
Hamburga. W meczach z
Irlandią Północną i
Słowenią spisał się całkiem dobrze na tle beznadziejnej reprezentacji
Polski, więc jest duża szansa.