Ból jest ostry i na tyle dokuczliwy, że nie mogę leżeć na boku... w zasadzie każda pozycja sprawia mi ból. Jak stukam to nie widać różnicy. Ostropest pomógł na tyle, że mogłam zrobić trening, ale po 3-4 godzinach ból powrócił. Najgorsze jest to, że jak byłam na Dukanie to też mnie tak pobolewało czasami, ale żeby aż tak, to chyba nie. Może to wina leków tych na alergię, których teraz biorę więcej, a może nie powinnam. Pewnie we wtorek pójdę do lekarza jak mi nie przejdzie.
I chyba zainwestuję w coś na te pazury i włosy, bo wszędzie te włosy znajduję...
Dzisiejszy trening był okropny. Nie podobało mi się, bo byłam słaba. Moje organy wewnętrzne buntowały się dzisiaj strasznie...
Trening A
HIM I HAM + rozgrzewka ogólna
przysiad ze sztangą 10/8/6/4 - 20/30/40/45 - skupiam się obecnie na technice
zarzut ze zwisu 10/8/6/5 - 20/23/25/28 -pociągnęłam o jeden raz więcej
wiosłowanie sztangą 10/8/6/6 - 25/28/30/33 - 2 x więcej, aż triceps skwierczał
wyciskanie sztangi na ławeczce poziomej 10/8/6/6 -20/23/25/28 - 2 x więcej
uginanie ramion ze sztangą 12/10/10 - 13/15/18 - 2 x więcej, ale to już całe ciało pracowało nie sam biceps
Na koniec postanowiłam, że zrobie interwały na ergometrze - założyłam, że zrobię 15, a zrobiłam 5 i umarłam. 30/30 - ale nastepnym razem zrobię więcej. Czułam jak mnie uda pieką i tak się zmachałam, że mało nie zwymiotowałam. To mnie jeszcze bardziej motywuje do progresu... nie mogę być taka cienka... raz w tygodniu zamiast areo będą interwały.
Miałam też fałdy dzisiaj zmierzyć, ale zapomniałam. W następnym tygodniu zrobię.
Psychicznie jestem dzisiaj wykończona.