Małe cycki, duże bary-oto co robią z nami CIĘŻARY%-)

W Kongo PKB per capita to 231$ Ja pyerdole ale ekonomia

Ja sama nauczyłam się pływać żabką, pomykałam całkiem dziarsko przez godzinę bez przystanku robiłam 2,5km i byłam z siebie dumna. Aż wzięła mnie w obroty laska, która pływała wyczynowo. Wtedy tez wyszedł mój problem z kręgosłupem i okazało się, że pływanie (codziennie po godzinie) stylem niepoprawnym jakiś wpływ na mój kregosłup niestety może mieć. Zaczęłam się uczyć pływać kraulem i pokochałam ten styl, po 2 latach wzięliśmy się za żabkę już stylową i niestety nienawidzę jej całym sercem, lata złych nawyków zrobily swoje i nauczyć się teraz poprawnie jest mi bardzo trudno inna sprawa, że żaba stylowa jest bardzo trudna.
Mogę powiedzieć, że nikt nie jest w stanie nauczyć się poprawnie stylowo pływać bez instruktora, jeśli nasze pływanie będzie się sprowadzać do okazjonalnych wizyt na basenbie to spoko ale jak zamierzamy pływac regularnie warto zatrudnić instruktora.

Ja powinnam - nie mam złych nawyków, bo nie umiem pływać wcale
Ale trochę mi wstyd przyznać się w moim wieku że nie potrafię pływać

Nie gadaj, wstyd jest ci obcy!
Na moim basenie wizę laski, które jeszcze pół roku temu wchodzily do wody spięte i pokurczone i bały się wejść na glębokość większą niż metr a teraz fajnie pływają. Tylko pytanie czy naprawdę chcesz i czy znajdziesz w tym przyjemność.
No i jak się nie umie pływać to zdecydowanie lepiej pływać z deską robiąc ćwiczenia niż za wszelką cenę próbować się utrzyma na wodzie i płynąć rozpaczliwym, pokrzywionym przykurczem.
Podstawą jest dobry instruktor.
Jak masz ochotę i okoliczności to spróbuj i zobacz czy odnajdziesz w tym taką frajdę, że warto...
Jak nie to nic na siłę. I tak robisz już tyle fajnych rzeczy


Zmieniony przez - Fela_72 w dniu 2012-08-12 15:56:55

Ja się głębokości nie boję - przewracam się na plecy i nie mam problemu z utrzymaniem się na powierzchni

w plywaniu kondycje mam słabą, ale plywać umiem

od czegoś trzeba umrzeć

Ja zawsze lubiłam przebywać w wodzie - do póki do póty dwa lata temu nie pękła mi błona bębenkowa - nie zrosła się do końca i teraz odrobina wody w uchu doprowadza mnie do szewskiej pasji

Specjalne zatyczki do uszu i dwa czepki powinny rozwiązać sprawę.

z zatyczkami jest u mnie problem - mam uszy mniejsze od przeciętnego dziecka, nic tak nie idzie wepchnąć - nawet zwykłe stopery z pianki się wysuwają. Ale jak wrócę do PL to się rozejrzę za instruktorem - głupio było by umrzeć nie nauczywszy się pływać