„I would like to be the first man in the gym business to throw out my scale. If you don't like what you see in the mirror, what difference does it make what the scale says?„
Pilny student Vincea.
...
Napisał(a)
Jakieś fotki będą mile widziane. Nie wypuść ptaszka z klatki
...
Napisał(a)
No i co tu taka cisza ? Tak grubo pojechaliście z treningiem, że nikt się nie wpisał jeszcze ?
1
Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!
...
Napisał(a)
Nikt nie zginął, wszystkie kończyny na miejscu. Myślę że kwestia czasu i się pojawi relacja.
1
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
No to fajnie widzę, że wszystko się udało jak należy Czekam na większe info i fotorelację
Zmieniony przez - rion10 w dniu 2017-08-28 08:35:54
Zmieniony przez - rion10 w dniu 2017-08-28 08:35:54
Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!
...
Napisał(a)
do mających taką władzę - miałąbym prośbę o kasację posta powyżej bo się raz machnełam i zamast zedytować mi się zacytowało
jest i relacja :) - UWAGA DŁUGIE!
ostatnie 3 dni zostały spędzone na Podlasiu. dla mnie to rewelacyjna przygoda, czas zleciał szybko, ciekawie, ale stresu też trochę było...dla mnie to krótki czas, przez który dowiedziałam się o dwóch dyscyplinach sportowych (triathlon i ciężary) więcej, niż przez ponad rok, odkąd się nimi interesuję i próbuję je wybitnie nieudolnie uprawiać. uzmysłowiło mi to jak mało wiem i jak żałosną amatorką jestem.
ale po kolei...
Piątek 25/08 zaczał się wcześnie, bo już o 5 rano obudził mnie taki kłujący stresik, który nie pozwala jeść ani spać ani robić niczego sensownego. spakowana dzień wcześniej, wyruszyłam na wschód, na miejsce dotarłam po ok 5 godzinach, gdzieś ok. 14.30. na 17:00 byłam ustawiona na trening z Nightingalem.
NIGHTINGAL
na początek wybaczcie, że nie będzie zdjęć z Nightingalem z treningu. taka była wola Nighta, stąd prośba o jej uszanowanie. Wszyscy wiemy, że Nightingal jest jak Yeti - każdy o nim słyszał, ale niewielu go widziało. mogę tylko powiedzieć, że łapy ma TAAAAKIE, klatę taaaaką a grzbiet TAAAAAKI. jest pięknie zbudowany :)
na siłce spędziłam z nim prawie 4 godziny. widziałam jego trening a jednocześnie poświęcił mi kupę czasu - spojrzał i na mój przysiad, i na martwy ciąg i na wszystkie możliwe wyciskania i wiosłowania, pokazał wszystkie możliwe ustawienia rąk na sztandze czy nóg na suwnicy, wraz z zależnościami z tego wynikającymi, został zasypany gradem (głupich) pytań, na wszystkie cierpliwie odpowiadał. Otworzył mi oczy na wiele rzeczy. tak - mogę zdecydowanie powiedzieć, że po takiej sesji jestem dużo bardziej świadoma... swojej niewiedzy.
**
Po tak intensywnym dniu do kolacji w hotelu poczęstowano mnie kieliszkiem lokalnej nalewki. wystarczyło to, żeby paść jak kawka i obudzić się następnego dnia, czyli w sobotę - dniu cross triathlonu.
TRI
był to mój zupełny debiut jeśli idzie o jakiekolwiek zawody, w których występuje pomiar czasu. niestety zawody bezlitośnie zweryfikowały kompletny brak przygotowania. te moje miesięczne podreptywania to jakaś żałosna parodia i żenada. przede wszystkim - co mnie zgubiło to woda, a w zasadzie kilka czynników:
- styl pływacki - żaba to nie styl na tri, wolny i nieefektywny
- brak doświadczenia w pływaniu na otwartych wodach. Otwarta woda o sporej głębokości to niestety nie ciepły basen, gdzie można nawet 2 godziny zasuwać. wystraszyła mnie głębokość.
Inna sprawa to fakt, że do tej pory 'trenowałam' (jeśli tak mogę się wyrazić, bo to za duże słowo) każdą z tych dycyplin oddzielnie - kumulacja jednej po drugiej bez wcześniejszego przetestowania takiej kombinacji sprawiła że sił była niedostateczna ilość.
Pochwalę się, że zajęłam zaszczytne ostatnie miejsce.
na pewno - jeśli chciałabym jeszcze kiedyś wystartować - to dobry kraul trenowany na otwartych wodach to podstawa tutaj.
Ale ogólnie - przygotowanie zawodów i atmosfera sportowa i kibicowa na najwyższym profesjonalnym poziomie. mimo porażki nie żałuję udziału wogóle. byłam, zobaczyłam - mam rozeznanie jak to wygląda. debiut - mimo że słaby wybitnie - był dla mnie doskonałą lekcją praktyczną, gdzie jestem słaba i na co zwrócić uwagę w przyszłości.
PODLASIE
Po triathlonie wsiadłam w samochód i zrobiłam jeszcze ze 100 km po okolicy; z fajniejszych rzeczy - zobaczyłam Bug z zamkowej góry w Drohiczynie i zahaczyłam o Grabarkę - świętą górę prawosławnych. Był też jeden zonk - chciałąm zobaczyć Mielnik, wylądowałam w Zabużu. Przez chwilę miałąm genialny pomysł zwiedzić Brześć - jednak dopiero po chwili zczaiłam że to już nie jest Polska ...Podlasie to piękna kraina, warta zobaczenia nie jeden raz.
Podobnie jak tutejsza kuchnia. Z lokalnych atrakcji sprobowałam kiszki ziemniaczanej i kartaczy. Cudo.
Po kolejnym intensywnym dniu wieczorem - nie mogłam się oprzeć potrawie, którą kocham nad życie - tatarowi. Tatar tej miłości nie odwzajemnił - i w nocy z soboty na niedzielę miałam coś w rodzaju zatrucia pokarmowego. nie spałam pół nocy, rano się czułam jak po jakiejś imprezie całonocnej, a tu na chatę trzeba. Ostatkiem sił po 5 godzinach podróży - dotarłam szczęśliwie do domu.
Chciałabym w tym miejscu podziękować bardzo mocno raz jeszcze Nightowi, za poświęcony na treningu czas, cierpliwość oraz za triathlon w całokształcie.
Czas spędzony na Podlasiu wiele mnie nauczył zarówno o własnym organizmie, jak i o sportach jakie mnie interesują.
Był również doskonałą okazją by poznać kawałek Polski, którego do tej pory zupełnie nie znałam.
Zmieniony przez - Padme w dniu 8/28/2017 9:26:55 AM
Zmieniony przez - Padme w dniu 8/28/2017 9:29:41 AM
Zmieniony przez - nightingal w dniu 2017-09-18 21:51:26
jest i relacja :) - UWAGA DŁUGIE!
ostatnie 3 dni zostały spędzone na Podlasiu. dla mnie to rewelacyjna przygoda, czas zleciał szybko, ciekawie, ale stresu też trochę było...dla mnie to krótki czas, przez który dowiedziałam się o dwóch dyscyplinach sportowych (triathlon i ciężary) więcej, niż przez ponad rok, odkąd się nimi interesuję i próbuję je wybitnie nieudolnie uprawiać. uzmysłowiło mi to jak mało wiem i jak żałosną amatorką jestem.
ale po kolei...
Piątek 25/08 zaczał się wcześnie, bo już o 5 rano obudził mnie taki kłujący stresik, który nie pozwala jeść ani spać ani robić niczego sensownego. spakowana dzień wcześniej, wyruszyłam na wschód, na miejsce dotarłam po ok 5 godzinach, gdzieś ok. 14.30. na 17:00 byłam ustawiona na trening z Nightingalem.
NIGHTINGAL
na początek wybaczcie, że nie będzie zdjęć z Nightingalem z treningu. taka była wola Nighta, stąd prośba o jej uszanowanie. Wszyscy wiemy, że Nightingal jest jak Yeti - każdy o nim słyszał, ale niewielu go widziało. mogę tylko powiedzieć, że łapy ma TAAAAKIE, klatę taaaaką a grzbiet TAAAAAKI. jest pięknie zbudowany :)
na siłce spędziłam z nim prawie 4 godziny. widziałam jego trening a jednocześnie poświęcił mi kupę czasu - spojrzał i na mój przysiad, i na martwy ciąg i na wszystkie możliwe wyciskania i wiosłowania, pokazał wszystkie możliwe ustawienia rąk na sztandze czy nóg na suwnicy, wraz z zależnościami z tego wynikającymi, został zasypany gradem (głupich) pytań, na wszystkie cierpliwie odpowiadał. Otworzył mi oczy na wiele rzeczy. tak - mogę zdecydowanie powiedzieć, że po takiej sesji jestem dużo bardziej świadoma... swojej niewiedzy.
**
Po tak intensywnym dniu do kolacji w hotelu poczęstowano mnie kieliszkiem lokalnej nalewki. wystarczyło to, żeby paść jak kawka i obudzić się następnego dnia, czyli w sobotę - dniu cross triathlonu.
TRI
był to mój zupełny debiut jeśli idzie o jakiekolwiek zawody, w których występuje pomiar czasu. niestety zawody bezlitośnie zweryfikowały kompletny brak przygotowania. te moje miesięczne podreptywania to jakaś żałosna parodia i żenada. przede wszystkim - co mnie zgubiło to woda, a w zasadzie kilka czynników:
- styl pływacki - żaba to nie styl na tri, wolny i nieefektywny
- brak doświadczenia w pływaniu na otwartych wodach. Otwarta woda o sporej głębokości to niestety nie ciepły basen, gdzie można nawet 2 godziny zasuwać. wystraszyła mnie głębokość.
Inna sprawa to fakt, że do tej pory 'trenowałam' (jeśli tak mogę się wyrazić, bo to za duże słowo) każdą z tych dycyplin oddzielnie - kumulacja jednej po drugiej bez wcześniejszego przetestowania takiej kombinacji sprawiła że sił była niedostateczna ilość.
Pochwalę się, że zajęłam zaszczytne ostatnie miejsce.
na pewno - jeśli chciałabym jeszcze kiedyś wystartować - to dobry kraul trenowany na otwartych wodach to podstawa tutaj.
Ale ogólnie - przygotowanie zawodów i atmosfera sportowa i kibicowa na najwyższym profesjonalnym poziomie. mimo porażki nie żałuję udziału wogóle. byłam, zobaczyłam - mam rozeznanie jak to wygląda. debiut - mimo że słaby wybitnie - był dla mnie doskonałą lekcją praktyczną, gdzie jestem słaba i na co zwrócić uwagę w przyszłości.
PODLASIE
Po triathlonie wsiadłam w samochód i zrobiłam jeszcze ze 100 km po okolicy; z fajniejszych rzeczy - zobaczyłam Bug z zamkowej góry w Drohiczynie i zahaczyłam o Grabarkę - świętą górę prawosławnych. Był też jeden zonk - chciałąm zobaczyć Mielnik, wylądowałam w Zabużu. Przez chwilę miałąm genialny pomysł zwiedzić Brześć - jednak dopiero po chwili zczaiłam że to już nie jest Polska ...Podlasie to piękna kraina, warta zobaczenia nie jeden raz.
Podobnie jak tutejsza kuchnia. Z lokalnych atrakcji sprobowałam kiszki ziemniaczanej i kartaczy. Cudo.
Po kolejnym intensywnym dniu wieczorem - nie mogłam się oprzeć potrawie, którą kocham nad życie - tatarowi. Tatar tej miłości nie odwzajemnił - i w nocy z soboty na niedzielę miałam coś w rodzaju zatrucia pokarmowego. nie spałam pół nocy, rano się czułam jak po jakiejś imprezie całonocnej, a tu na chatę trzeba. Ostatkiem sił po 5 godzinach podróży - dotarłam szczęśliwie do domu.
Chciałabym w tym miejscu podziękować bardzo mocno raz jeszcze Nightowi, za poświęcony na treningu czas, cierpliwość oraz za triathlon w całokształcie.
Czas spędzony na Podlasiu wiele mnie nauczył zarówno o własnym organizmie, jak i o sportach jakie mnie interesują.
Był również doskonałą okazją by poznać kawałek Polski, którego do tej pory zupełnie nie znałam.
Zmieniony przez - Padme w dniu 8/28/2017 9:26:55 AM
Zmieniony przez - Padme w dniu 8/28/2017 9:29:41 AM
Zmieniony przez - nightingal w dniu 2017-09-18 21:51:26
3
...
Napisał(a)
Oczywiście wszyscy szanują brak fotek z Nightem
Gratuluję i udanego treningu z Nightem jak i pierwszego startu. Fajna fotorelacja i najważniejsze, że jesteś zadowolona
Co trening z kimś doświadczonym to zawsze nowe doświadczenia i duża wiedza od osoby prowadzącej w tym przypadku Nighta. Zazdroszczę takiego treningu
Zmieniony przez - rion10 w dniu 2017-08-28 09:32:46
Gratuluję i udanego treningu z Nightem jak i pierwszego startu. Fajna fotorelacja i najważniejsze, że jesteś zadowolona
Co trening z kimś doświadczonym to zawsze nowe doświadczenia i duża wiedza od osoby prowadzącej w tym przypadku Nighta. Zazdroszczę takiego treningu
Zmieniony przez - rion10 w dniu 2017-08-28 09:32:46
Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!
...
Napisał(a)
Trening jak trening - sobie pogadaliśmy o różnych kwestiach, skontrolowaliśmy technikę i było sympatycznie. A co do fotek z niego - to jak ktoś ma ochotę mnie zobaczyć trenującego to się musi pofatygować i zrobić to na żywo.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
he he najważniejsze, że wszyscy zadowoleni ze wspólnego spotkania i trening był owocny
Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!
Poprzedni temat
Najlepszy zestaw cwiczeń własnym ciałem
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- ...
- 53
Następny temat
plan trening
Polecane artykuły