Czy lepiej więc przestać na tylu pompkach, które dadzą mi względną rzeźbę (statystycznie ok. 60) czy dążyć do 100 i nie przejmować sie, bo i tak efekt sztangietek o mniejszej wadze jest większy niż duża ilość pompek?
Boje się takiego scenariusza: Dobra zrobiłem te magiczne 100 pompek jestem dumny i wogóle rzeźba jak należy, ale gdy zaczynam dopracowywać ciało (myśląc o zaokrągleniu bicepsu) okazuje się że jedna z głów (ta nie trenowana przy pompkach) jest za mała i muszę używać coraz to większych - kosmicznych obciążeń sztangietek. Tak bardzo nie zależy mi na wielkości bicepsu jak na jakości (wygląd), chce tylko by wszystko było proporcjonalne.
Logika i powierzchowne wyobrarzenie podpowiada mi żeby w tym wypadku skończyć chyba jednak na ok. 60 czy wyolbrzmymiam?