KingCold/dziennikTS/nowy plan str.46 - walka o 475kg w TS

Też jeszcze kwestia do załatwienia. Muszę zadzwonić, czy mogę z AZS UWM Olsztyn. Słyszałem od ludzi z AZS UWM, że mogę startować i na pytanie czy płacili składki na pzkfits twierdzili, że tak. Zobaczymy. Jeżeli nie, to postaram się zapisać to jakiegoś klubu.

Zmieniony przez - KingCold w dniu 2009-02-25 15:31:40

Skoro masz blisko do Kurzętnika to spróbuj u nich

Dzisiaj trening tragiczny. Nie dość, że nie mogłem się dostać do sprzętu i robiłem ze zbyt wysokich stojaków to jeszcze nie miałem czasu na trening.

Okazało się, że może nie być kasy na sprzęt do zawodów. Jak nie będzie to ja osobiście nie posiadam sumy takiej, aby zakupić cokolwiek. Na razie priorytet to buty do siadów, ale i tak nie mam grosza, ledwo mi starczy w tym miesiącu na twaróg ...

Bro nie załamuj sie
Bedzie dobrze

Nie zamierzam. Sam od***ałem niestety i dlatego psychicznie będzie ciężko. Fizycznie muszę zrobić sobie taki trening, abym dawał z siebie wszystko i abym czuł, że idzie. Tutaj czuję jedynie ciągi i klatka jako tako, przysiad tragicznie.

Wypiski brak bo to nie był trening. Nie miałem co robić i koleś robił podrzuty ze śmiesznym ciężarem (lekkoatleta) więc się podłączyłem. Potem zrobiłem przysiady i nie wstałem ze 140kg. Szkoda. Potem już nie wiedziałem co robić, poruszałem się jak cień. ****a dlaczego znowu w sporcie jest potrzebna ta ***ana kasa? Shit

są takie chwile w życiu bracie.. grunt to się nie załamywać bo będzie źle...wiem to po sobie trzymaj się i sienie poddawaj

To chyba pogoda bo ja tez dzisiaj ****owy trening miałem. To czym osttanio 3x machnałem dzisiaj raz na styk....ale spoko zdarza się. DAMY RADĘ

A ja wiernie trzymam kciuki


MOC z Toba

Wyżyje się w piątek. Dzisiaj też nie mam ochoty na trzymanie diety. Licencje prawdopodobnie wyrobię w Wawie. Problem ze sprzętem niestety jest duży i jak go nie będzie, to nie wiem czy wybiorę się na jakiekolwiek zawody. Zobaczymy. Trenować będę, choćby tylko dla siebie, lub dla przyszłości w TS.

No to w piątek odbył się trening całkowicie na spontana. Robiłem sobie co chciałem. Zacząłem od MC, gdzie zrobiłem 190kgx1 czysto no i do połowy wyciągnąłem 195kg. 192,5kg by poszło. Potem zrobiłem sobie dociąg, gdzie poszło 210kgx2 i była siła na jeszcze jedno powtórzenie. Potem nieudana próba na 220kgx1. Przy zdejmowaniu ciężarów zgłupiałem i zapomniałem, że jest na sztandze tak duży ciężar. Efekt? Katapulta. Dobrze, że siłownia raczej pusta i sam głowę miałem daleko od gryfu. Potem wyciskanie leżąc. Mogłem zrobić lepszą rozgrzewkę i sprawa byłaby otwarta. Położyłem się pod 105kg i poszło do połowy. Nie było ciężkie i co najważniejsze czułem, że mogę to wy***ać. Potem zrobiłem 105 brzuszków (dzięki słowom "5 za Basię, 5 za Basi maturę itp. robiłem wszystko mimo straszliwego bólu, motywacja dziewczyny pomogła za***iście). Potem do domu.

Przy dociągach poczułem za***iste ciągnięcie w tricepsie a w sobotę jak wyciągnąłem rękę daleko za głowę poczułem, jakby mi się najszerszy rozrywał. Teraz tygodniowa przerwa. Postaram się w tygodniu ustalić plan hard-core do AMP i zobaczymy.

Diety nie trzymałem. Teraz wszystko psychicznie, uczuciowo i fizycznie wychodzi na prostą. Oby szło tak dalej. Od jutra rano dieta dalej jazda, abym dobrze się zregenerował. Pozdro i POWRACAM NA PEŁNEJ ****IE.