Ronnie Coleman - legenda

Zatem koniec naszej dyskusji

Tak. Twoja logika jest dla mnie niestety nie do ogarniecia. Piszesz, ze Coleman mial kazda partie miesniowa lepsza od Flexa. Zatem wnioskuje, ze wieksze wrazenie na Tobie robi lepsza niz gorsza partia. A zatem kolejny wniosek jest taki, ze z gowna zlota nie zrobisz i calosciowo Coleman rowniez robil wieksze, lepsze wrazenie.

Reszta jak nr.1 i inni.

Zmieniony przez - scR w dniu 2008-09-04 17:14:03

Tak, scR, Ty wiesz lepiej ode mnie która sylwetka bardziej mi sie podoba. Gratuluje. Może jest to troche nieracjonalne podejście w świetle tego, że Coleman każdą partie miał lepszą od Flexa, ale do kvrwy nędze zrozum wreszcie, że IMO był bardziej estetyczny, mimo wszystko był Flex (zauważ że napisałem IMO, i odp. sie w końcu bo już mnie zaczynasz denerwować).

mimo że rozpatrując oddzielnie każdą grupe mięśniową, wszędzie był lepszy Ron , oczywiście oprócz mięśni brzucha, to i tak sylwetka Flexa w ocenie całościowej budziła większe wrażenie .

Nie pomyślałeś przez chwile że coś w tym jest, skoro mimo tego tylu fanom kulturystyki bardziej pasowała sylwetka flexa niz Rona?

Nie odpisałeś na to, panie specu od kulturystyki.

POZDRO

Wlasnie dokladnie na to odpisalem. Przeczytaj jeszcze raz, byc moze zrozumiesz. Niestety brak u Ciebie logicznego myslenia i popelniles gafe, a teraz probujesz sie jakos wykrecic. Dobry katolik by z Ciebie byl swoja droga .

Sa na szczescie fani Flexa, ktorzy potrafia normalnie przedstawic swoja opinie i trzezwo spojrzec na sprawe. Ty jednak sie do nich nie zaliczasz.

Niestety brak u Ciebie logicznego myslenia

Naszczęście to tylko twoje zdanie, które mam głęboko w...

popelniles gafe, a teraz probujesz sie jakos wykrecic. Dobry katolik by z Ciebie byl swoja droga

Gdzie ta gafa niby?

Sa na szczescie fani Flexa, ktorzy potrafia normalnie przedstawic swoja opinie i trzezwo spojrzec na sprawe. Ty jednak sie do nich nie zaliczasz.

Znowu puściłeś bąka. Argumenty prosze.

Zmieniony przez - Nicze w dniu 2008-09-04 17:39:15

Zgadzam sie calkowicie z Nicze. Sylwetka Flexa prezentowala sie bardziej estetycznie. Coleman byl w porownaniu z nim ( i w tym miejscy to chyba najbardziej pasujace slowo) "rozlazly".

Szkoda, że Ron nie utrzymywał formy ze zdjęć przez dalsze lata. Gdzieś w pogoni za masą się pogubił. Przypłacił to kontuzjami i estetyką, prążki też przepadły. W takiej formie (1999) jeszcze długo wygrywałby w cuglach (jak myślę). Sylwetka ze zdjęć w 1999 roku to ikona tego co najwspanialsze w kulturystyce. Ciekaw jestem ile jeszcze będziemy musieli czekać na taki ewenement.

SKWARA.. Mysle ze na taki "ewenement" jak Coleman juz sie nie doczekamy :)... Tak samo jak na kolejnego Michaela Jordana w koszykowce.. :) Moze byc kolejny Kobe Bryant albo LeBron James ale Michael Jordan to Michael Jordan.. tak samo w kulturystyce. Bedzie Phil Heath, Dennis Wolf czy inny Kai Greene.. ale Ronnie Coleman byl tylko jeden... Absolutnie uwazam ze sylwetka Ron'a z 1999 roku to niepowtarzalna ikona kulturystyki.

Ostatni PS. Nicze napisales

...mimo że rozpatrując oddzielnie każdą grupe mięśniową, wszędzie był lepszy Ron , oczywiście oprócz mięśni brzucha, to i tak sylwetka Flexa w ocenie całościowej budziła większe wrażenie . ...

Albo ja juz calkowicie zwariowalem albo przeczysz sam sobie i zdrowemu rozsadkowi.... Skoro Coleman byl lepszy to w jakis sposow sylwetka Flexa mogla robic lepsze wrazenie... Sorry ale w ocenie calosciowej wlasnie wygral CO JEST FAKTEM! Coleman.. Prosze cie zejdz na ziemie :) Flex to Sultan symetrii.. moj niedoscigniony idol i wzor.. ale przegral zasluzenie.. Ronnie Coleman byl lepszy pod kazdym wzgledem.. Sam wiele razy ogladalem Mr.O 1999.. szukalem i sam siebie przekonywalem, porownywalem i na sile wmawialem sobie w czym Flex byl lepszy.. ale ile razy widzialem wystep Flexa a zaraz po nim Colemana.. jedyne co przychodzilo mi do glowy....

Nie mial szans.. :)

Pozdrawiam

Dla mnie osobiscie takim fenomenem w kulturystyce jak Jordan w koszykowce byl Dorian. Kazdy moze jednak widziec to inaczej. A co do niepowtarzalnosci w przyszlosci to nic nie jest pewnego.

nr.1 lap soga
fajnie sie czyta ;)