Wuchta - dzięki, ja tam liczę, że jeszcze pokażesz dziedziakom jak się 300kg wciąga
Giaur - prawy bark miałem kiedyś chyba wybity(to było z 3 lata temu) i sprawiał mi problemy przez pierwsze dwa lata treningów(przynajmniej jeśli chodzi o trening barków, który raczej jest świętem. Nawet
wyciskanie na skosie sprawiało duży dyskomfort, ewentuanie hantlami robiłem). Dwa lata temu miałem też mały wypadek. Jadąc na rowerze wjechał we mnie gostek autem i przeleciałem przez rower lecąc 4 metry i w******lając się prawym barkiem w chodnik(dobrze, że w locie się obróciłem bo bym głową ******lnął i już bym chyba z Wami nie gadał
) Koło wakacji w tamtym roku grałem w siatkę i przy mocnym serwie coś mi chyba "zaskoczyło" - bark bolal mnie z 2 tygodnie bardzo mocno, ale potem zupełnie przeszedł i nie miałem żadnych problemów z nim co mnie bardzo ucieszyło. Niestety moje szczęście nie trwało długo, gdyż w grudniu eksperymentowaliśmy z trenerem z chytem maksymalnie szeorkim i przy lekkiech seriach odczułem bardzo mocno przedni naramienny. Myślałem, że to mięsień a jak się później okazało u lekarza specjalisty miałem zapalenie guzka przedniego(lewegi barku a więc tego z którym nigdy nie miałem żadnych problemów. 2 tygodnie przerwy, okładów z lodu i kuracji traumonem i miało przejść(akurat mi święta wtedy wypadły, więc odpoczołem sobie, ale kontuzja nie przeszla. To w sumie był kluczowy moment jeśli chodzi o największe spadki siły jakie w życiu miałem. Zbijałem w międzyczasie wagę z 75 do 67,5 i ławka ze 110/2x2 spadła mi na 95/1 a przysiady, których też nie mogłem robić(bolał mnie bark od trzymania sztangi) spadły z 130/5x5 na 100/5x5 i to wszystko na przestrzeni 5 tygodni.
Dobra starczy tych historii, bo już sie nudno robi