Z tego tytułu, że nic nie pisałam przez tydzień pora troszkę nadrobić. Jak w ostatnim wpisie wyskrobałam, że biorę ze sobą wagę i jedzenie na wyjazd tak też się stało aczkowliek moja "silna" wola zrobiła sobie wakacje więc sporo piwa wypiłam przez ten wekend, w niedziele musiałam zjeść pożądne śniadanie aby poczuć się lepeij -> kac często się pojawia po wypiciu takich ilości alkoholu. Jeszcze, żeby tego było mało większość mojego bagażu miało wrócić samochodem ale tak się nie stało, więc moja waga została daleko od domu. Konsekwencją tego wyjazdu jest to, że nie mam wagi i teraz mniej więcej na oko odmierzam ilości pożywienia. Bardzo słabo trzymam dietę od poniedziałku bo ciagle gdzieś biegam i nie mam czasu na nic, dopiero dzisiaj mam chwilę oddechu ale nie na długo bo zaraz jadę odwiedzić koleżankę, która urodziła ślicznego malca, potem jadę na siłkę więc jeszcze szybko posiłek przed treningiem sobie teraz robie (begam od kuchni do pokoju). To tak w skrócie co się działo.
Odnośnie siłowni to cały czas chodzę, jestem zadowolona więc na pewno na kolejny miesiąc się zapiszę i może dodam coś do tego ale w stylu aero-boks lub może aerobik, żeby troszkę urozmaicić to co robię do tej pory. Jeżeli chodzi o suplementy to nie kupię Dyma-Burn Extreme tylko L-Karnitynę z chromem - jakaś nazwa tam była ale już nie pamiętam
To na tyle ale wieczorem podsumowanie ostatniego okresu czyli tych 2-3 tygodni no i jakieś fotki też będą aby porównać wyniki bez siłowni i po siłowni &