SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Zasady unikania napadów

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 128553

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Hmm mam wrazenie ze ten artykul to reklama Krawki tak wogole to podaj mi chociarz 1 sekcje czegokolwiek gdzie nie walczymy ze znajomymi z klubu (czyli z kim wychodzimy na ulice i walczymy z kim popadnie), albo nie ma podzialu na ze wzgledu na doswiadczenie.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
Ja sie zgadzam z Knife'm w 100%. Moim zdaniem zasadnicze znaczeniec ma postawa. I to nie ta wyuczona, przetrenowana, tylko faktyczna, wynikająca z indywidualnych cech... Wedłig mnie około 80% w klwestii czy cię wybiorą jako ofiarę, to predyspozycje wrodzone. Czyli albo masz taki charakter, że cię nie ruszą, albo nie i nieważne czy są to hormony, feromony, psychika, aura czy jak kto to nazwie...
Jako dowód podam dwa przykłady: szedłem raz do kumpla i mijałem dwóch dresów. Usłyszałem tylko jak mówią (o mnie): - ten to nie - (drugi dres) nie, ten to nie... Ze godzinę wracałem tamtędy z dwoma kumplami i jeden z nich (dresów których mijałem) wyskoczył do nas z tekstem 'szlug bo z nóg' po czym sprzedał kumplowi liścia... kumpel z drugim uciekli a ten poleciał za nimi (kilka metrów tylko ubiegł). Jak wracał na ławkę minął mnie (nie uciekałem, tylko szłem naprzód - nie wiem dlaczego) i nawet na mne nie spojżał (a był dwa rezy większy...)
przykład 2: poszedłem z kolesiem na bilarda i jakiś kryminał się przyp******ił, ale nie do mnie tylko do tego drugiego, a do mnie mówił: 'ty to jestes spoko ale twoj kumpel to jakos mnie wko***a', nawet mi piwo kupil... Skonczyło się tak, że mój kumpel musiał uciekać z knajpy, a ja wyszedłem bez problemów...
Dodam, że obie sytuacje zdażyły się, jak miałem kilkanaście lat i byłem łatwym celec dal róznych mętów...
Stąd więc sądzę, że najważniejsze znaczenie ma charakter/psychika/geny/hormony/aura or sth...

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 17 Napisanych postów 3041 Wiek 42 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 20223
hakenbush: a może to tylko szczęśliwy traf...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
może shosnas i co wtedy?

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
Wogóle to idąc twoim tokiem myślenia, można dojść do wniosku, że to czy cię napadną, zależy od szczęścia, fuksa, farta... Jak masz szczęście - to cię nie wybiorą, a jak nie masz - to lanie + krojenie...

Ja tam jednak inaczej sądzę, a to dlatego, że słyszałem o czymś takim jak podświadomość. Otóż każdy człowiek, cały czas wysyła do otoczenia sygnały (głównie zachowniem/wyglądem, zapachem - feromony, sposobem mówienia), które są odbierane przez innych. Sygnały te są wysyłane i odbierane nieświadomie (choć nieprzerwanie), lecz nasz mózg bez przerwy je analizuje. (M.in. na tej zasadzie ludzie dobierają sobie partnerów/partnerki) Idziesz ulicą i emanujesz tymi wiadomościami na swój temat i taki dres/lump/kozak nie musi być psychologiem, empatą ani kaszpirowskim, żeby te sygnały odebrać - jego mózg (choć lichy) zrobi to sam i będzie to miało wpływ na jego decyzje (u kobiet jest do bardziej zauważalne - tzw. intuicja). I jeżeli jego mózg podsunie mu info, że np. byłbyś trudną ofiarą, ale gość idący 20 metrów za tobą - będzie łatwiejszą, to wtedy wiadomo co wybierze...

Gary_25 pewnie mógłby to potwierdzić/zaprzeczyć w nieco bardziej sensowny sposób, niż ty shosnas...

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 4 Napisanych postów 184 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 12140
"Wogóle to idąc twoim tokiem myślenia, można dojść do wniosku, że to czy cię napadną, zależy od szczęścia, fuksa, farta... Jak masz szczęście - to cię nie wybiorą, a jak nie masz - to lanie + krojenie... "

Hakenbusz, bo po części tak jest, przecież właściwie dla 6-8 gości jaki byś nie był nie jesteś wielkim problemem. Oczywiście nie mówimy tu o skrajnych przypadkach, bo Tysona bym nawet w 6 nie zaczepiał
Oczywiście zacznijmy od tego, że częściej ofiarami takich napadów są gimnazjaliści/licealiści niż ludzie dorośli, bo co to za problem dla starszych typów oszyć 13-16 latka.
Ale pomyśl, właściwie jeżeli napastnicy mają nóż (bo zazwyczaj mają) to czego mogą sie bać?? Ja tu nie mówie o jakiś "amatorach", oczywiste jest że jeżeli masz niezłe warunki fizyczne, to szansa że zostaniesz ofiarą jest znacznie mniejsza, ale zawsze jest.Dlatego nie ma co iść takim tokiem myślenia że : "O jestem po siłowni, trenowalem 4 lata Boks to mnie nie zaczepią", pewnie prawdopodobieństwo jest znacznie mniejsze, ale tutaj i samemu trzeba wykazać sie rozsądkiem i unikać wiadomych miejsc. Zresztą w dużej mierze to czy Cie oszyją nie musi zależeć od warunków fizycznych, mam kilku znajomych, bardzo mikrej postury, poruszają sie bardzo często po mieście,niebezpiecznych dzielnicach i jakoś nikt nie zwraca na nich uwagi, ja za to miałem już 4 takie niebezpieczne sytuacje a myśle że na jakiegoś wielkiego frajera nie wyglądam. Nie zawsze można polegać na posturze, i nastawieniu.

Nie czytałem innych postów więc z góry sorka jak coś skopiowałem.

SFD FIGHT CLUB

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
Masz rację, Kosa, ale mi nie chodzi o to czy jesteś problemem dla zbirów (np. jesteś duży), bo nigdy nie jesteś dla nich problemem (jest ich zawsze więcej, wspomniany nóż). Chodzi o to, że są pewne 'rzeczy', które sprawiają, że jedni częściej są ofiarami napadów, a inni (w podobnych sytuacjach) - rzadziej. I to także potwierdza Twoja wypowiedź. A cóż to są te 'rzeczy' ? Swoje zdanie wyraziłem wcześniej. I dlatego nie najważniejsza jest postura, bo i tak zostajesz wybrany jako ofiara dzięki innym cechom, na które nie masz wpływu. Oczywiście postura może odstraszyć napastników, a trenowanie jakichś stylów to już w tym temacie wogóle niewiele daje, bo skąd oni mają wiedzieć, że trenujesz? Zresztą jak jest i czterech to i tak ci niewiele pomoże.
Pozdrawiam

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
ktos juz tu pisal ze trzeba "schowac dume do kieszeni" no i sie zgadzam w 100% tylko szkoda ze dopiero teraz (po zajsciu) to wiem :( sytuacja byla taka:
wracalismy z dni otwartych jakiegos liceum - cala klasa + wychowawczyni oczywiscie po drodze wiekszosc klasy sie porozchodzila do domow, a ze mialem w sumie po drodze to szedlem przez jakis czas z wychowawczynia (ja i 3 qmpli) no i niby luzz - idziemy sobie i wychowawczyni skreca w uliczke (do szkoly wracala) a ja z qmplami prosto. Pelno ludzi na chodniku, duzo samochodow (godzina tak kolo 11) widze rower ktory mija nas z lewej strony i w tym samym momencie czuje jak "cos" wbija mi sie w prawy bok (stalem najbardziej z prawej strony) widze katem oka jak koles z calym rowerem sie wyglebal i wrzeszczy cos w stylu "uwazaj jak chodzisz" (to on sie na mnie wryl kierownica- mial jeszcze duuuzo miejsca po mojej prawej stronie) no to ja nawet sie nie patrzac mowie tak na odczep sie "uwazaj jak jezdzisz" no i to byl moj blad bo jak zobaczylem tego kolesia jak wstal to zalowalem ze sie odezwalem... momentalnie dostalem od koksiarza tube na ryj i zaraz druga... doszlem tylem do jakiejs sciany i zebralem serie na twarz, serie na brzuch i jeszcze jedna na twarz... potem facet sie obrocil, podniosl rower i odjechal... moich 3 qmpli tylko stalo z boku i sie patrzylo (no dobra - rozumiem 2 bo w sumie to szans z nim nie mieli, ale jeden cwiczy OYAMA Karate... bynajmniej nie najezdzam teraz na ten styl tylko poprostu to ze ktos cos cwiczy to nie znaczy ze umie z tego zrobic uzytek w sytuacji kryzysowej), wychowawczyni stala wtedy moze ze 3-4 m od nas, a ludzie przechodzili jak gdyby nigdy nic... oczywiscie nikt nie zareagowal... (taka jest prawda - jak zaczyna sie cos dziac to wszyscy nagle slepna i gluchna) naszczescie oprocz tych 2 pierwszych tub to wylapalem tylko 1 musniecie w szyje no i pare ciosow w brzuch, reszte jakos zablokowalem albo uniki robilem - sam nawet tego dobrze nie pamietam ale dumny z siebie jestem (wkoncu cos mi te treningi daly :P) - inaczej to by mnie matka w domu nie poznala...

a jesli chodzi o porady:
- system z patrzeniem w oczy ma jedna wade - jak sobie popatrzycie w oczy to osoba o slabszej psychice odwroci wzrok... dobrze jesli to napastnik, ale jesli koles ma wzrok psychicznie chorego mordercy to wtedy my "dygamy" i to jest sygnal dla drechola ze moze do nas spokojnie podbijac, a pozatym nas najczesciej w takiej sytuacji paralizuje strach i nie potrafimy trzezwo myslec... jesli juz ktos chce wykorzystac metode z "twardym spojrzeniem" to radze patrzec troche nad oczy - mniejwiecej na brwi - efekt jest podobny, ale my nie przestraszymy sie wzroku napastnika (bo nie zwracamy na to uwagi)i na 99% taka "psychologiczna wojne" wygramy - ale i tak nie polecam metody ze spojrzeniem, bo na 100% skutecznej metody NIE MA !(jeden koles po takim spojrzeniu speka i sobie odpusci, a drugiego kolesia taka przegrana dopiero wkurzy)
- zawsze nosic w kieszeni jakies drobniaki a wieksza kase gdzies gleboko schowana - jak kolo podbija "pozycz mi zetke bo mi na browca nie starczy" a ty wyciagasz portwel i zaczynasz szukac zetki to juz sie z tym portwelem i zawartoscia pozegnales... a tak wyciagasz z kieszeni jakies drobne (np 2zl po 20 i 50 gr) i mu dajesz to facet widzi ze nic przy sobie nie masz i idzie szukac innego frajera, ktory sie nabierze... jesli zas facet wyskakuje wprost "dawaj kase" to nie oddawajcie mu tej kasy tak latwo bo skuszony tym ze tak latwo poszlo bedzie chcial wiecej (no i jeszcze komoreczke oddaj itp) - posciemniajcie cos (to moja ostatnia kasa, nie bede mial na bilet, jak ja teraz do domu wroce - calkiem skuteczne)i po chwili oddajecie im te cale 2 zeta a 300 zeta gdzies w skarpetce bezpiecznie sobie siedzi :P
- plecy na ulicy to dobra rzecz pod warunkiem ze naprawde ta osobe znamy i ona zna nas - najprostszy przypadek:
On: dawaj kase
Ty: a znasz xxx
On: a chcesz wpi***ul ? to ja jestem xxx
no i jest kapa... bo w takim wypadku dostajemy podwojnie wpiernicz... czytalem o drecholu ktory poprostu poprosil o powtorzenie ksywki, wyciagnal komore i zadzwonil do kolesia i sie spytal czy faktycznie zna tego i tego... wiec uwazajcie

btw - jak juz cos sie dzieje to nie krzyczcie "ludzie pomozcie" itp itd jak masz zamiar tak krzyczec to lepiej sie nie odzywaj i nie trac energi bo Ci sie przyda (do walki albo uciekania - obojetne)jak juz oczekujesz pomocy ze strony przechodniow to zwracaj sie do konkretnej osoby - wtedy poczuje sie zmotywowana i wieksza szansa ze cos zrobi bo jak krzyczycie "do wszystkich" to przecietny czlowiek sobie mysli " po co ja mam sie ruszac i sie narazac, skoro wokol jest tyle ludzi - niech oni cos zrobia..."

odnosnie "cech przyciagajacych przestepcow" - fakt, dla 4 kolesi z kosa nie jest problemem zeden czlowiek, ale taki drechol zabierajac z domu kose wcale nie mysli o tym zeby jej uzyc, poprost z nia czuje sie bezpoeczniej... wiec jak grupka ma do wyboru kolesia co wyglada na ciote i jakiegos koksiarza to wiadomo ze chociaz i jednago i drugiegi moga zalatwic to wybiora tego pierwszego bo latwiej jest go zastraszyc i nie bedzie sprawial tyle problemow co koksiarz, pozatym zawsze taki koksiarz moze zaczac sie szarpac i jak nieopatrznie drechol potnie koksiarza to wiadomo ze to juz przestepstwo i to wiekszej rangi i za to moze seryjnie pojsc siedziec... drechy ida na latwizne... ot cala filozofia

no i jeszcze jedna sprawa odnosnie stwierdzenia "pozory myla" - mam qmpla, wyglada tak, ze jak idzie przez ulice to sie wszsycy z drogi odsuwaja, ale powiesz mu "czesc" a on Cie bedzie przepraszal ze oddycha tym samym powietrzem co Ty... jednak jak ktos go obrazi uuuu..... no to ma kape bo koles z potulnego (chociaz o duzych rozmiarach :P) baranka zamienia sie w istna bestie - potrafi kazdego tak zalatwic ze nie jest w stanie wstac z ziemi a potem bierze go za wlosy i wali twarza o beton... dobrze ze jest moim qmplem a nie wrogiem :)

przepraszam wszystkich ze tak dlugo ale chcialem wszystko co wg mnie warte opisania zawrzec w jednym poscie :P
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
Dużo racji w tym co mówisz zey. Zwłaszcza z tą dumą, ale to nie tylko w sytuacjach niepewnych, ale wogóle w życiu trzeba ją schować do kieszeni.
Ale mylisz się z tą 'wojną spojrzeń', gdyż taką wojnę można tylko przegrać. Nawet jeżeli masz 'silniejszy wzrok', to tylko sprowokujesz nim napastników (co się gapisz? masz problem? eee, chłopaki! koleś ma problem!). Najlepiej jest zmierzyć takiego(takich) od dołu do góry, tak, że by wasze spojrzenia przecięły się na chwilę. Należy to robić ani zbyt ostentacyjnie, ani zbyt ukradkowo - ot - normalnie. Twój wzrok powinien 'mówić' nie: 'No wyskocz, to zobaczymy jakiś twardy', tylko: 'Acha, jest was czterech, ale nie ma powodu, żebyście się mnie czepiali, więc nie mam się czego bać' (po prostu NIE MA żadnej konfrontacji wzrokowej, badasz tylko otoczenie). Im bardziej agresywne typy, tym krócej zatrzymuj na nich wzrok, a przy wyjątkowo nieciekawych typach to lepiej wogóle nie patrzeć. Wzrok należy odwracać ani szybko, ani powoli - poprostu musisz patrzeć pod nogi, żeby nie wyrżnąć orła. Hehe taki mój poradnik 'mistrzowskiego spojrzenia', ale ja tak zawsze robię i jeszcze nigdy nie sprowokowałem awantury 'wzrokiem', czyli sprawdzone.

"wiec jak grupka ma do wyboru kolesia co wyglada na ciote i jakiegos koksiarza to wiadomo ze chociaz i jednago i drugiegi moga zalatwic to wybiora tego pierwszego" - zawsze lepiej być dużym i silnym, niż małym i słabym

A jeżeli już nie ma ratunku, to najlepiej krzyczeć: 'niech tkoś wezwie policję' - bo przechodnie są sparaliżowni i trzeba im po prostu powiedzieć co mają robić. To powinno też nieco zbić z tropu napastników.

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 221 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 2010
Jeszcze tylko podzielę się doświadczeniem 'z drugiej strony barykady'. Sam mam kumpli, którzy po pyfku szukają zaczepki. Na takich (co poprostu chcą komuś wpi****lić), najlepiej wogóle nie reagować - jak ci nogę podstawią, to powiedz 'przepraszam'. Oni tylko czekają na JAKIKOLWIEK powód do wszczęcia bójki. Ale bardzo chcą go znaleźć, bo bez niego mogą sobie narobić kłopotów, a tak to mają 'przykrywkę', dlaczego pobili tego czy tamtego. Oni POTRZEBUJĄ tego powodu, zwłaszcza w miejscach publicznych (np. knajpa pełna ludziów). Potrzebują go także dla siebie.

Więc jak mówię, na takich jest jeden prosty sposób: nie dać ABSOLUTNIE ŻADNEGO powodu do bójki. Oczywiście są i tacy, co powodu nie potzrbują, ale na nich sposobu nie ma...

Rah rah ree, kick'em in the knee! Rah rah rass, kick'em in the other knee...

Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

Podpowiedzcie jak uczyć się kickboxingu

Następny temat

Ulica

WHEY premium