Wiek 40 lat, wzrost 179zm, waga jeszcze rok temu 100 kg, aktualnie 82 kg. Ćwiczę 4 razy w tygodniu od 12 miesięcy, pozostałe 3 dni od 1 miesięca biegam po 4km dziennie. Robie oczywiście pomiary, klatka, biceps, przedramie, uda, łydki no i brzuch. Interesuje mnie w tym temacie tylko brzuch, nie moge sie pozbyc tego tłuszczu zalegajacego na biodrach i przede wszystkim brzuchu, wciąz mocno dwiema łapami ten tłuszcz da sie złapać i jest go dużo. Obwód brzucha w tym okresie, bardzo znacząco spadał, ale teraz zatrzymał sie i od miesiąca ani drgnie. Ja wiem, że tłuszcz najpierw spada z rąk, twarzy, klatka (cycki znacząco mniejsze, bo byłem cycaty jak moją żona ;))) a zbrzucha, a właściwie podbrzusza najwolniej i dopiero na samym końcu.
Ten temat to moje pytanie do byłych grubasów, ten ostatni etap, czyli utrata tłuszczu na brzuchu to faktycznie taka droga przez piekło i tyle to trwa? Jak pamiętacie swoje historie, swoje boje z brzuchalem, prosze dajcie znać, jak to u Was wyglądało... Dodam że jestem na duzym deficycie kalorycznym, jem tylko
1 posiłek dziennie, za to mega obfity, duża micha sałat wszelkich rodzajów, taka mieszanina zieleniny, marchewki, ogórków, papryki, pomidorów, pieczony kurczak, cebula i ser żółty, taka ze 1 kilogramowa micha dziennie i nic poza tym, nie mam problemu z głodem, bo fajnie mi się funkcjonuje na głodzie, dobrze sie czuje i probemu z tym nie mam żadnego.