...
Ja od dziecka jestem strasznym łasuchem, potrafię wchłonąć ogromne ilości jedzenia i mój organizm nie ma tak, że "ej, zjadłaś już obiad i deser, po co ci jeszcze paczka chipsów", ochota jest cały czas. I kurcze tak jak nie wierzę, że można mieć tak po prostu świetny metabolizm i jeść wszystko, tak zazdroszczę ludziom, którzy mają jednak te mechanizmy sytości jakoś ogarnięte i to nie jest tak, że muszą się ciągle powstrzymywać od jedzenia tylko po prostu nie mają ochoty. Widzą serniczek i nie myślą o nim, tak po prostu. Znajoma, chuda, powiedziała, że jak je burgera to w połowie już ma dosyć, a potem może do końca dnia nie jeść, taka jest pełna. Ja bym mogła zjeść dwa burgery i normalnie po 2-3 godzinach czułabym już lekkie ssanie. Znaczy nigdy nie zjadłam dwóch burgerów naraz, wiadomo, ale wiem, że nie byłoby to dla mnie problemem, mózg nie dostaje tego sygnału "ej, masz dość", sama muszę świadomie podjąć decyzję, że koniec.
No, zmierzam generalnie do tego, że liczenia nie znoszę, ale dla mnie osobiście to chyba jedyna opcja na schudnięcie, więc jeśli masz podobnie to zastanów się, czy zamiast tak się miotać nie lepiej jednak spiąć poślady, zaserwować sobie dietę zbilansowaną i liczyć kalorie. Może łatwiej będzie powalczyć z głową, gdy wiesz, że nie możesz podjadać, bo przecież wszystko wyliczone. Ja w tym tygodniu czuję, że odpoczywam dietowo, serio. Nie kombinuję z posiłkami jak kiedyś, nie próbuję "oszukać" diety, że ej, ja tu zrobię superhiperdietetyczne fiku miku i będzie dużo, ale smacznie i mało kalorycznie. I staram się nie robić zbyt smakowitych rzeczy. W tym webinarze pada takie stwierdzenie, że warto spróbować przestać myśleć o jedzeniu i to się dobrze sprawdza. Ja uwielbiam gotować i to mnie gubi, bo bym ciągle tylko stała w garach i kombinowała, ale przez to moje myśli są ciągle zajęte jedzeniem. I robię głupie zakupy typu "oooo jest x w promocji, a to można zrobić z tym i tamtym, będzie pyszne i mało kcal", a potem mam takich pomysłów pięć i trzeba szybko zutylizować, żeby się nie zmarnowało. I kombinowanie z nowymi dietami to jest ten sam problem, bo a może jak podniosę to a zmniejszę tamto to nagle przestanę czuć głód.
I jeszcze mam tak, że jak nie liczę to strasznie się skupiam na dodatkowej aktywności i to też jest takie na siłę momentami. Nawet miałam ostatnio pomysł, żeby nie nosić zegarka i zakładać tylko na bieganie, żeby nie śledzić tych kroczków i spalonych kcal.
Ale się rozpisałam, przepraszam :D
Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-08-04 13:12:43