...
Napisał(a)
Wszystkiego dobrego i powodzenia
Wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów brak.
Muscles not grow on trees!
...
Napisał(a)
powodzenia do szybkiego powrotu
...
Napisał(a)
Powodzenia w takim razie. Jak najmniej nerwów i szybkiego powrotu na forum - Twoje dzienniki się z przyjemnością śledzi.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
Ja tez czekam i życzę powodzenia.
...
Napisał(a)
Cześć
Ale długo mnie nie było… A tak poważnie to nie sądziłam,że sytuacja tak szybko się wyjaśni. Jestem zaskoczona ale szczęśliwa,że już po wszystkim i mogę odetchnąć. Aż muszę Wam opisać jak to tutaj wygląda, bo to w sumie dosyć ciekawe. Szczególnie z mojej perspektywy jak już nie muszę się stresować.
Zakup nieruchomości w tym kraju wygląda trochę inaczej niż u nas. Chodzi się na ogólnodostępne oględziny, a potem zaczyna się licytacja… No stres jakich mało. Nie wystarczy,że stać Cię żeby kupić dom,bo cena wywoławcza może poszybować w górę o jakieś chore kwoty. I to wszystko odbywa się w ciągu kilku godzin, więc po zobaczeniu miejscówki musisz być zdecydowany. Nie ma czasu na przemyślenia albo nic nie kupisz. No masakra jakaś A ludzie szaleją normalnie Jak coś jest w okolicy uznawanej za "fancy" to nawet jakaś rudera może pójść w górę o… setki tysięcy Wyobraźcie sobie tą frustrację, jeszcze jak komuś spieszno tak jak nam było. Już kilka razy próbowaliśmy i się nie udawało. Szczególnie jednego domu nie mogłam przeboleć gdzie był super teren dla małego już z ustawionym placem zabaw. No o grosze przegraliśmy. Teraz już tak nie myślę, bo mamy to co chcieliśmy Ale jak pojechaliśmy oglądać nasz dom to byłam w mega stresie. Od razu od wejścia poczułam,że to nasze miejsce tylko,że ludzi było pełno i wszyscy wyglądali na zachwyconych i zdecydowanych. Do tego cena wywoławcza to był nasz prawie maks. Stwierdziłam,że postawię wszystko na jedną kartę i zalicytujemy tyle ile mamy - dosłownie A nuż ktoś się wystraszy i pomyśli,że jacyś bogacze No i cholera podziałało! Ale to wyczekiwanie kosztowało mnie trochę nerwów. Aż nie mogłam uwierzyć,że mijają najpierw minuty,potem godziny i nikt nas nie przebija. Oferty są ostatecznie akceptowane o 12:00, więc o 11:30 zaczęłam nieśmiało wierzyć,że może się uda. Każdy nadchodzący sms (powiadamiają Cię smsowo o kolejnych ofertach) to prawie palpitacja,że ktoś jednak dał więcej, masakra O 11:50 zadzwoniła agentka i mówi,że prawdopodobnie za 10 minut kupimy dom, a ja prawie z wrażenia zapomniałam języka No i poszło! Teraz tylko się przeprowadzić hehe. Na szczęście nie musimy już robić żadnych remontów, wystarczy poukładać swoje rzeczy i można mieszkać. No i jest swój własny teren tak,że młody będzie mógł się u siebie wybiegać, a ja może zacznę ćwiczyć w ogródku
Podsumowując wracam od przyszłego tygodnia do treningów. Trochę muszę się rozkręcić ale dam radę. No i muszę ponadrabiać zaległości w Waszych dziennikach
Na koniec wielkie podziękowania dla Eve za wszystko, a jest za co
Ale długo mnie nie było… A tak poważnie to nie sądziłam,że sytuacja tak szybko się wyjaśni. Jestem zaskoczona ale szczęśliwa,że już po wszystkim i mogę odetchnąć. Aż muszę Wam opisać jak to tutaj wygląda, bo to w sumie dosyć ciekawe. Szczególnie z mojej perspektywy jak już nie muszę się stresować.
Zakup nieruchomości w tym kraju wygląda trochę inaczej niż u nas. Chodzi się na ogólnodostępne oględziny, a potem zaczyna się licytacja… No stres jakich mało. Nie wystarczy,że stać Cię żeby kupić dom,bo cena wywoławcza może poszybować w górę o jakieś chore kwoty. I to wszystko odbywa się w ciągu kilku godzin, więc po zobaczeniu miejscówki musisz być zdecydowany. Nie ma czasu na przemyślenia albo nic nie kupisz. No masakra jakaś A ludzie szaleją normalnie Jak coś jest w okolicy uznawanej za "fancy" to nawet jakaś rudera może pójść w górę o… setki tysięcy Wyobraźcie sobie tą frustrację, jeszcze jak komuś spieszno tak jak nam było. Już kilka razy próbowaliśmy i się nie udawało. Szczególnie jednego domu nie mogłam przeboleć gdzie był super teren dla małego już z ustawionym placem zabaw. No o grosze przegraliśmy. Teraz już tak nie myślę, bo mamy to co chcieliśmy Ale jak pojechaliśmy oglądać nasz dom to byłam w mega stresie. Od razu od wejścia poczułam,że to nasze miejsce tylko,że ludzi było pełno i wszyscy wyglądali na zachwyconych i zdecydowanych. Do tego cena wywoławcza to był nasz prawie maks. Stwierdziłam,że postawię wszystko na jedną kartę i zalicytujemy tyle ile mamy - dosłownie A nuż ktoś się wystraszy i pomyśli,że jacyś bogacze No i cholera podziałało! Ale to wyczekiwanie kosztowało mnie trochę nerwów. Aż nie mogłam uwierzyć,że mijają najpierw minuty,potem godziny i nikt nas nie przebija. Oferty są ostatecznie akceptowane o 12:00, więc o 11:30 zaczęłam nieśmiało wierzyć,że może się uda. Każdy nadchodzący sms (powiadamiają Cię smsowo o kolejnych ofertach) to prawie palpitacja,że ktoś jednak dał więcej, masakra O 11:50 zadzwoniła agentka i mówi,że prawdopodobnie za 10 minut kupimy dom, a ja prawie z wrażenia zapomniałam języka No i poszło! Teraz tylko się przeprowadzić hehe. Na szczęście nie musimy już robić żadnych remontów, wystarczy poukładać swoje rzeczy i można mieszkać. No i jest swój własny teren tak,że młody będzie mógł się u siebie wybiegać, a ja może zacznę ćwiczyć w ogródku
Podsumowując wracam od przyszłego tygodnia do treningów. Trochę muszę się rozkręcić ale dam radę. No i muszę ponadrabiać zaległości w Waszych dziennikach
Na koniec wielkie podziękowania dla Eve za wszystko, a jest za co
...
Napisał(a)
No to super wiadomość. No i ekstra że już nie musisz nic remontować - bo to chyba gorsza nerwówka niż taka licytacja.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
...
Napisał(a)
O mamo, to musiała być okropna stresówa... Współczuję. Na pewno nie chciałabym być zmuszona w taki sposób kupować dom. Ale mimo wszystko fajnie, że udało się tak szybko to rozwiązać i jestescie zadowoleni gratuluję nowego nabytku!
""Doubt is enemy number one of progression"
Dziennik : http://www.sfd.pl/DT_MissInvincible-t1065640.html
Blog kulinarny: http://www.sfd.pl/[BLOG]_MissInvincible_w_kuchni-t1100371.html
...
Napisał(a)
Pokręcone to tam masz, ale cieszę się, że w końcu możesz odetchnąć. Aż się boję, że nie ogarnę Twojej energii na treningach
...
Napisał(a)
Też nie wyobrażam sobie tak kupować domu :P Kupuje się emocjami bardziej. Aż się poddenerwowałam czytając a co dopiero musiałaś czuć czekając na decyzję. Najważniejsze, że się udało i zazdroszczę ogródka :D
Mój blog o treningu i diecie: http://silawilczegoapetytu.pl/
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Paula_pociążowa_redukcja-t1159434.html
Dziennik konkursowy: http://www.sfd.pl/Paula_NOWE_CIAŁO_W_BUDOWIE-t1103547.html
Poprzedni temat
DT LuckyMe podsumowanie str.23
Polecane artykuły