Dobry wieczór!
Pobudka z rana... Dzisiaj pierwszy raz nie obudziłam się od razu na budzik. I dopiero opanowałam, że dzwoni jak już przełączył się na drzemkę... Bardzo, bardzo rzadko mi się zdarza, żebym nie usłyszała od razu dźwięku... A ostatnio mam nawet tak, że budzę się przed budzikiem. Ale też pierwszy raz od dość dawna spałam dalej od telefonu niż zwykle, więc może to to spowodowało...
Ale dziś była śliczna pogoda! Po uczelni wybrałam się na siłownię i jak już wchodziłam do budynku, to byłam z lekka spocona od ciepła na dworzu... Ale za to dzisiaj pierwszy raz od chyba tygodnia czy więcej mogłam wykonać wszystkie ćwiczenia po kolei, na obciążeniach jakich chciałam i bez czekania na stanowisko. Szok... Tym bardziej, że ludzi było dość dużo. Nawet się nie spodziewałam, że tyle osób chodzi o 11 na siłownię...
Dzisiaj kolega stwierdził, że nie myślał, że my będziemy tak codziennie wpisywać, co jemy, ile, czego i że to wszystko ważymy itd. A ja mu, że to tak jeszcze co najmniej z 2 miesiące jak nie dłużej. Na to on zadał pytanie, na jakiej diecie jesteśmy... Czy my chcemy utrzymać tą wagę jaka jest, czy może coś przytyć albo zgubić... Chyba luźne ubrania dobrze zakrywają oponkę na brzuszku, bo to kolejna osoba, która jak usłyszała o konkursie to się pytała, na jakiej diecie w takim razie jestem ;P
Dziś po siłowni byłam taka głodna, że szybko do biedronki po
wafle ryżowe... Rzadko aż tak czuję głód. I czekając na autobus zjadłam 4 wafle. Potem w domku pulpeciki, a później.. Trzeba było wykorzystać śliczną pogodę. Obiad w pojemniczek, kocyk i poszliśmy na dawny stok narciarski pooglądać cały Gdańsk ;) Po drodze krótki spacerek po lesie, pod górkę, bo inaczej na stok ciężko wejść
Chociaż większość życia spędziłam w Borach Tucholskich, to jednak te lasy jakoś mi bardziej odpowiadają. Stanowczo wolę lasy liściaste od iglastych ;) A teraz jest tak zielono!
I do tego jeszcze dzisiaj, jak szłam z kolegą do samochodu, to oczywiście przed blokiem musieliśmy spotkać dzika. 2m od Nas był skubany. Dobrze, że dziś bez małych...
Trenejro było... wykańczające. Po treningu jak weszłam do szatni i zdjęłam buty, to moje stopy zostawiały mokre ślady na podłodze. Ale przynajmniej po treningu odzyskałam trochę energii ;)
Już po pierwszej serii przysiadów ścierałam kropelki potu z czoła, a potem to już się lało... strumieniami ;P
Nie mogę zrobić w martwym w ostatniej serii 15 powtórzeń. Już te 12 to tak ledwo, ledwo. Nie mogę ruszyć dalej i tak troszkę nie wiem, co z tym zrobić ;< Ta ostatnia seria to już katorga jest i sobie mówię, że przecież to tylko 3 powtórzenia więcej to dam radę. Ale jak już mam to 6 powtórzenie to już potem tylko próbuję do 12 dojść i nie daję rady więcej ;/
Straszny miałam dziś problem z barkami. Różnicą od ostatniego razu to było to, że dzisiaj wykonywane jako 4 ćwiczenie i do tego czułam jeszcze zakwasy po piątku.. Pierwsza seria jakoś poszła, ale te kolejne to była walka z ciężarem na śmierć i życie.
A później to cardio wymęczyło kompletnie. Niby 10 razy powtórzyć 20s szybko 40s wolniej... A daje tak w kość...!
Ale dobrze, niech spala się tłuszczyk i znika. Plaża czeka ;P
W roli wyjaśnienia... Nikogo do filmików nie podkupywałam ;P To ta sama osoba ;)
Wszędzie w telewizji mówią, że czarny wyszczupla, a tu ciemny stanik, ciemne majtki i nic nie działa
Ale wiem, że słabo korzystnie cokolwiek oddają. Chciałam ubrać się w miarę podobnie, żeby łatwiej było porównywać, ale... Następnym razem wybiorę coś lepszego ;>
Wiadomo, że chłopakowi zależy... Ile to znowu można słuchać, że w coś się nie mieszczę i innego marudzenia
Ale oboje jedziemy na tym samym wózku redukcyjnym, więc to zawsze łatwiej...
Zmieniony przez - korniczatko w dniu 2016-05-10 00:18:03