PIERWSZY START

Zdecydowanie fitness sylwetkowy, wydaje mi sie ze chyba nawet lepiej bys sie czula w sylwetce niz w bikini (chodzi mi prezencje i pozowanie na scenie).

Piękne plecy ... piękne wszytko :) podglądam , podpatruję , trzymam kciuki i "zazdraszczam " :)

Wczoraj na treningu postanowiłam powtórzyć sobie te ćwiczenia, które zrobiłam z Wojtkiem, żeby zobaczyć jak to wygląda w lustrze - bo u Wojtka luster nie ma. Wyszła więc taka mniej więcej składanka - na niskich ciężarach, bo nadal czuję się jakaś taka zbita po tych fizjoterapeutycznych masażach :S.

1a. split squat, ciężar łączny 12x15/12x15/12x15/24x15
1b. rozpiętki nachwytowe 6x15/6x15/6x15/6x15
2. przysiad tylny 8x10/8x10/18x10/28x10/28x10 (jak mi to nie idzie...)
3. mc klasyk 48x10/58x5/68x5/78x5
4. wl 28x10/38x10/46x5/46x5
5a. podciąganie nóg w zwisie (proste) 10/10/10
5b. plank na jednej nodze 15 sec na nogę/15/15
5c. trzymanie kettli nad głową 2x12kg 15 sec/15/15

Wspomnę tylko o jednej "sztuczce" przysiadowej, która jest dość banalna, ale robi różnicę.

Gdzieś tak się utarło, że robiąc przysiad trzeba tę dupkę wypychać i trzymać lordozę. To czym mało mobilna Marcelina to uzyskiwała? Sciąganiem na maksa prostowników i zginaczy bioder. Co mi zalecił Wojtek? Nabranie duuużo powietrza w płuca i spięcie brzucha bardzo mocno, tak, żeby uniosła i wypchnęła się klatka piersiowa, do tego spięcie łopat. Efekt końcowy jest zbliżony - i tu, i tu plecy wygięte są w łuk. Ale o ile w pierwszej wersji dostaje wciry odcinek lędźwiowy pleców, o tyle w drugiej gros pracy przejmują mięśnie brzucha i góra grzbietu.

Taki banał, a w sumie oglądając te setki filmików z techniką ćwiczeń akurat na to nie zwróciłam uwagi. Do tej pory ja owszem, spinałam absy, ale nie przekładało się to na ułożenie klaty i góry pleców. Oczywiście wypychanie klatki działa też w ciągach, wyciskaniu na ławie itd.

Może kogoś też olśni.

Cześć wszystkim,

Ostatnio o mnie cisza, bo potrzebowałam trochę czasu do namysłu co dalej robić. Jeśli ktoś śledził moje wpisy, to pamięta, że po spotkaniu z Agą okazało się, że bikiniary to ze mnie nie będzie przy obecnych trendach na bardzo drobne, filigranowe zawodniczki. Debiuty nie pozostawiły wątpliwości.

Pojawiła się opcja pracy pod sylwetkowy, natomiast Wojtek zasugerował mi przygotowania do MP w trójboju siłowym jako alternatywę do bikiniarstwa - bom dość silna mimo koślawej techniki.

Myślałam o tym dość długo, przegadałam sprawę z rodziną, facetem, krewnymi i znajomymi królika, fizjoterapeutą. I wnioski są niestety takie, że ani TS, ani sylwetka nie powinny być dla mnie obecnie priorytetem.

Bikini czysto teoretycznie rozważałam, na zasadzie, że "jest do zrobienia" w rozsądnym okresie czasu i bez zajeżdżania się...no niestety schudnięcie w okolice 50 kilo zajeżdżaniem się by było - w mojej opinii. I to pewnie z niepowalającym efektem, bo jednak drobna nie jestem i nigdy nie będę, wychudzenie tego nie zmieni. A mięśni palić żal, tylko po to, żeby być przeciętną laską z tła na zawodach, która nawet nie wejdzie do półfinałów.

Sylwetka... - powiem tak. Między takimi zawodniczkami jak Ania Nawrot (porównałam dyskretnie na żywo) i mną jest przepaść, jeśli idzie o poziom sylwetki. Ja uważam, że jak się nie ma genów i idealnej budowy, to w tym sporcie na scenę pchać się nie należy. A jak już się pcha, to chociaż stopień umięśnienia i docięcia powinien być perfect. U mnie jeszcze daleka do tego droga. Zaczynając od podstawowych kwestii jak braki w umięśnieniu w udach, które profesjonalista zauważył od razu po obejrzeniu mojej sylwetki, nawet w legginsach.

Bardzo mi było miło posłuchać komplementów od Agnieszki, ale szczerze czuję, że do sylwetki to mi jeszcze lat pracy brakuje...i to zakładając, że trend na drobniejsze dziewczyny się utrzyma.

TS - nie będę kłamać, to super sprawa. Ale nie mieszkając w PL i nie mając możliwości współpracy na żywo z trenerem po prostu się boję w to pakować. Nie mam na tyle dopracowanej techniki, żeby pracować sama, moje przysiady to nadal poziom totalnie początkujący, z ograniczoną mobilnością i trzęsącymi się nogami.
Boję się, że moje kolana nie przetrwałyby przygotowań. Również fizjoterapeuta potwierdził, że u mnie priorytetem jest praca nad wewn. stroną ud i vmo - i bez tego nie ma co się pakować w cięższy trening.

Jak widać powyżej, nie jestem wstanie podać jakiegoś zdefinowanego terminu na starty, a bez konkretnego terminu startów nie za bardzo mam jak pracować z naszym teamem specjalistów.

Po przedyskutowaniu sprawy z Bullem, Wojtkiem i Tadeuszem nie pozostaje mi za bardzo nic innego, jak skapitulować.

Chciałabym podziękować organizatorom i trenerom - te konsultacje były super i dużo się nauczyłam o swoim ciele. Warsztaty u Wojtka na temat technik masażu również na pewno mi się przydadzą. Szkoda, że konkluzje z tych konsultacji były takie, że bikini opcją dla mnie za bardzo nie jest.

Nie wiem co Bull zrobi z tym moim dziennikiem tutaj :S

wieści się szybko roznoszą :( nawet do mnie już dotarły. Niezłą zagwozdkę miałaś do przełknięcia - a teraz ja jeszcze włożę kij w mrowisko - czy trendy krajowe we Francji znasz? czy musisz startować w PL ?

We fr jest jeszcze bardziej po bandzie niż u nas. Tzn. jest też parcie na chudość-drobność.





No jak pani w turkusowym nie wygrała, to ja nie wiem co jest z tą dyscypliną.

A sylweciary chyba są mega niepopularne - a przynajmniej na filmikach to takie babole totalnie, jakoś nie wygląda to zachęcająco w ogóle.

Ciekawe kiedy stworzą konkurencję pomiędzy bikini a sylwetką. To by było idealne dla wielu :)

Jur, tylko że trendy się zmieniają. nawet nie z roku na rok, ale z zawodów na zawody. a nie myślałaś o innej federacji?

Czy mnie sie wydaje czy np amerykanskie bikiniary sa bardziej miesiste, a nie chude?

Amerykanskie bikiniary sa przepiekne! Sa miesiste, gladkie i zbite.
Niestety w Polsce kroluje trend chudzielca. To prawda, ze trendy sie zmieniaja z zawodow na zawody, ale wydaje mi sie ze w Polsce tak szybko nie zobaczymy miesistych bikiniar - niestety zmiany zachodza bardzo powoli.