Końcówka jesieni, podlania początek, a my ciągniemy bez końca ten wątek...

ja juz sie przestalem wczuwac ukladalem za friko ale 90% osob nie wytrzymalo tygodnia. na nic moja praca i poswiecony czas. ci ktorzy utrzymali rezim byli bardzo zadowoleni.

za darmo nie ma sensu, dietę da się trochę nagiąć, podciągnąć pod daną osobę, ale redukcja to redukcja, ujemnego bilansu nie obejdziesz

zywienie u zwyczajnych osob na poziomie podstawowym to banal jak matematyka w 3 klasie podstawowki. dietetetyka zaczyna sie na poziomie moim czy Twoim kiedy to chlop wazacy 100-110 kg je 2 tys kcal i tyje.wtedy jest zabawa takie wyzwania lubie najbardziej.
a nie historie typu: mam 30 lat i nie moge schudnac mimo ze bardzo chce! pracuje na kasie i nie mam czasu jesc wpada tylko 3 pączki, 5 batonow w miedzy czasie, rano pije kawe poniej po pracy obiad i pizze na kolacje.oraniczam sie jak moge ale mimo to nie chudne co robic. sportu nie lubie bo jestem gruba, 2 razy w tyg wychodze z psem na spacer na 10 min.

liczę że będzie lepiej, dam więcej kcal i tęcza się może w końcu pojawi, cardio zacznę 30 min 3 sesje i zobaczymy

jadłem 2koła i rosłem, cały tydzień minimum ze 4 ed z czego tylko miałem ochote i 2 kg w dół

zawsze jak komus pomagalem ukladalem diete praktycznie w ciemno tylko pod katem wagi. po tyg-dwoch modyfikowalem w miare potrzeb.zawsze sie sprawdzalo.

mozliwe ze w koncu bujnelo.kiedys musi zaskoczyc.organizm zawsze wraca do normalnosci po czasie.

ja od pon znowu dokladam i juz bede lecial na poziomie ponad 3 tys.

teraz zacznę 2,8 kcal, i zobaczymy

jak dasz czyste zarcie i malo tluszczu to zagra na 100%