Zacząłem redukować, kiedy doszedłem do wagi około 98 - 99 kg, wtedy powiedziałem sobie "dość stary bo zaraz pęknie setka". Drastycznie uciąłem kalorie, jak najmniej węgli sporo białka tłuszczu w normie, trening 4 razy w tygodniu FBW+30 minut aero po każdym treningu. Po 3 miesiącach (wykańczających) doszedłem do wagi 84 kg, pomyślałem, że to wystarczy czułem się 100 razy lepiej. Oczywiście przestałem ćwiczyć bo po co. To był błąd. Minęło trochę czasu i doszedłem do wniosku, że skoro przeszedłem taką drogę to dlaczego nie pójść dalej. Od 2 miesięcy trenuję więc 3 razy w tygodniu FBW już bez aerobów. Diety nie trzymam takiej jak wtedy, właściwie jem normalnie tylko, ograniczam to co jest kompletnie niezdrowe i tuczące, jem więcej zdrowych posiłków i pełnowartościowych ale nie liczyłem kalorii przez te 2 miesiące. Efekt jest taki, że z tych 84 kg ważę teraz 79,5kg. Do rzeczy - trochę mnie to przeraża, bo dalej patrząc na siebie widzę, że mam trochę za dużo fatu, szczególnie ma brzuch. Wygląda to tak jakbym miał taką oponkę na wysokości pępka co mnie strasznie irytuje, bo chciałbym zacząć już troszkę masować ale nie chce się zalać, dlatego nie wiem co robić dalej czy redukować czy może trochę już masować.
Jaki mam cel? Chcę stracić zbędny fat i zdobyć trochę mięsa. Przez te 2 miesiące na siłowni siła poszła na plus, ale zastanawiam się nad zmianą na trening z podziałem na partie. Jeżeli to nie ten dział to przepraszam i proszę o przeniesienie.
Poniżej zdjęcia z 98 kg, 84 kg i obecne 79,5 kg
Sory za jakość fot, skarpetki i okoliczności :)