Turururu, tararam... jaki nowy, piękny SPAM! ;-)

Ja mam ochotę na coś słodkiego. Ogólnie to nie mam ciągotek do słodyczy ani ciast, ale zjadlabym coś dietetycznego słodkiego, robicie coś takiego?

Ja jak mam ochotę na co mega słodkiego to robię sobie shaka z kakaem i odzywka i mi przechodzi. Właśnie takiego zrobiłam sobie w sobotę jak mnie ciągnęło do słodkiego przez @. Może to by zaspokoiło Twoje kubki smakowe Agniecha :) ?

Super Agniecha - Sporo przepisów jest w wątku przepisowym. A ja ostatnio jak byłam na wyjeździe służbowym w UK to odkryłam tam takie batony http://www.gofasterfood.com/product-reviews/nakd-bars-review/
Zrobione z samych suszonych owoców, orzechów, przypraw, nie przetwarzanych na gorąco w żaden sposób, po prostu ściśnięte razem, żadnych dodatków - dosłownie żadnych. Wiadomo, że to kupa węgli (główny składnik to zwykle daktyle), no ale tak jest ogólnie z owocami - w każdym razie smak mają boski - chyba fajna alternatywa jak człowieka tak już całkiem przyciśnie.
W Polsce nie mogłam ich znaleźć, ale znalazłam inną markę - Raw Bite, czy jakoś tak:
http://vegabutik.pl/pl/producer/Raw-Bite/262
Też są pycha i też skład na takiej samej zasadzie. No tylko, że kupa węgli, więc trzeba myśleć, żeby w bilans wcisnąć. Inna sprawa, że mam kilka zalegających w szafce i odkąd jem jak Ladies kazały to totalnie nie mam na nie chęci. Więc sobie poleżą. W każdym razie na czarną godzinę są, żebym mogła się zasłodzić na czysto .

przy ochocie na słodycze sprawdzają się też zwykłe daktyle
są pieruńsko słodkie i dzięki temu nie zjesz ich dużo, a zasłodzisz się na długo

Zmieniony przez - zkrainyczarow w dniu 2013-12-23 11:20:05

Mnie ratuje odżywka zmiksowana z mrożnym bananem alb mrożonymi truskawkami - w smaku taki sorbet albo shake. czasem wystarczy placek owsiany z bananem.

W wątku z przepisami masz właśnie dużo takich pseudo słodyczy np. ciasto fasolowe które smakuje jak babka.

Trzeba tylko pamiętać że to jest trochę pułapka i jak się zacznie takie smakołyki, to łatwo się przerzucić na zwykłe słodycze, a my mamy mózg odzwyczaić od uzależnienia. Nawet słodzik powoduje podobno skok insuliny, a to nie jest korzystne.

W ogóle to proponuję przenieść się do spamu, bo masz niepotrzebnie zaśmiecony dziennik, a tam spokojnie się możemy powymieniać doświadczeniem.



Zmieniony przez - porandojin w dniu 2013-12-23 12:03:56

To chyba jest spam .
A propos słodzików to kupiłam sobie ostatnio stevię, tak z ciekawości. No i świństwo straszne niestety. Próbowałam dodawać do omletu, do muffinek bananowo-owsianych, do herbaty i za każdym razem efekt masakryczny. To na pewno jest kwestia jakiejś osobniczej wrażliwości, ale mi zostaje taki okropny posmak. Powiedziałabym chemiczny, gdyby nie to, że stevia to niby sama natura. W każdym razie dla mnie odpada. Ale w sumie słodkiego mi nie brakuje. Jak jem coś z kakao to z jakiegoś powodu sam ten smak bez cukru sprawia, że czuję jakbym jadła deser. Pewnie skojarzenie kakao=czekolada. A jak dochodzi owoc i orzechy to już w ogóle.

porandojin

W ogóle to proponuję przenieść się do spamu, bo masz niepotrzebnie zaśmiecony dziennik, a tam spokojnie się możemy powymieniać doświadczeniem.

Ale przecie my jestemy w spamie

Ja nigdy nie miałam ciągotek do słodyczy. Ogólnie to czasem sporadycznie jakieś ciasto typu babka, bez jakichś mas i dodatków. Nie słodziłam herbaty, nie przepadam za lodami czy batonami. W przeciwieństwie do mnie, mój facet pił baaaardzo dużo coli, zjadał duże ilości słodyczy. Jemu brakuje, więc lody dalej w zamrażarce zawsze muszą być. Jakieś ciasto też sobie kupi. Nie ciągnie mnie, ale od czasu do czasu coś bym dobrego zrobiła i zjadła do kawki. Jak dla mnie goście czy domownicy mogą jeść cukrowe świństwa bo je lubią a ja sobie coś zdrowego Tylko muszę popróbować, babką fasolową mnie przekonałyście, poszukam jej.

A ze słodyczy to uwielbiam gorzką czekoladę, najlepiej taką z 90%

Mój facet ciągle mnie atakuje jakąś czekoladą czy innymi słodyczami, oraz dopytuje się kiedy będziemy w końcu zamawiać znowu pizzę w sobotę... No i trafia go jak widzi, że cokolwiek ważę. Na razie ciężko mi przetłumaczyć mu, że NIE, NIE PLANUJĘ PRZERABIAĆ SIĘ NA SZKIELET (jak np. widzi jak duże jem śniadania, to twierdzi, że na pewno jak jest w robocie to nie jem nic - on pracuje poza domem, a ja w domu, tak więc poza śniadaniem i ostatnim posiłkiem się rozmijamy). Moja rodzina to samo - ostatnio na takiej uroczystości rodzinnej zjadłam kupę wieprzowiny z ziemniakami i warzywami, ale nie tknęłam szarlotki, to zaraz potem mama mnie podpytywała czy wszystko w porządku, bo "nic nie zjadłaś" . Ciężka sprawa ogólnie .

No nic, idę w końcu zrobić ten trening, bo inaczej nic konstruktywnego dziś nie zrobię . Strasznie mnie okres rozwalił - nic mi się nie chce. Niby święta itd. ale zarabiać ponoć trzeba.