Turururu, tararam... jaki nowy, piękny SPAM! ;-)

albo on z ciebie posilek

No rozyebane kolana tylko silne mięśnie. Żadne cudowne środki nie pomogą. WIem, co mówię.

Bull

odnośnie kotów to mam podejście jak Martucca w Ladies SFD - nie przebaczam!

Ależ mnie Szef dopieścił


Ja kiedyś oberwałam z trepa od... Byka
w sumie moja wina, bom się zakradła do obory z wiaderkiem do piaskownicy, siadła na stołeczku przy buhaju i chcą wydoić dość mocno szarpnęłam za jaja
Odwinął się kopytem (właściwie racicą się mowi) prosto w żołądek i wykopał daleko, tak, że żem się na ścianie rozpłaszczyła
Miałam wtedy może z 5 lat. Mówili, że szczęście taki, że zarypał mi bokiem, a nie centralnie tyłem, no i dzieci elastyczne są i trudno im się kości łamią.
Ale traumy nie mam

Jakiej wielkości był ten szczur?

Hmmm, jakoś między 10 a15 cm bez ogona miał.

Czyli maluch, z dużym prawdopodobieństwem tzw. zwiadowca badający teren. Mało kto wie, że szczury w dużych społecznościach żyją, mają swojego króla, a to, co się widzi, to samo dno społeczne, czyli szczurki-zwiadowcy. Badają teren i smakują trutki. Jeśli jakiś wróci do gniazda i zachoruje czy zdechnie, reszta po zapachu nauczy się, że takiej i takiej trutki ma nie ruszać.

Zobaczcie sobie, jak to wygląda:




Miałam kiedyś przygody ze szzurzą społeczności, ale to inna historia - nawet lokalna gazeta i TV chciały ze mną wywiad robić

U nas społeczność szczurza ma się dobrze. Wrocław ma piękny stadion, ale deratyzację raz w roku przeprowadzają, bo trzeba oszczędzać. (sic!) Mieszkam koło fosy miejskiej i spacer bez spotkania ze szczurem to rzadkość. A ludzie dokarmiający kaczki jeszcze je wabią, bo chlebkiem pysznym szczurek nie gardzi.

Nie ma czegoś takiego jak masowa deratyzacja - to musi przeprowadzić prawdziwy szczurołap. A żeby to zrobić, musi dotrzeć do samego serca społeczności, czyli szczurzego króla i jego najbliższego otoczenia.
To, co się wytruwa, to płotki. A trutka de facto działa raz